Kandydat PiS na prezydenta Jarosław Kaczyński zaapelował w czwartek w Tychach do premiera Donalda Tuska, wicepremiera Waldemara Pawlaka i innych ministrów o "zdecydowaną interwencję" w sprawie planowanego przeniesienia produkcji fiata pandy z tyskiej fabryki do jednego z włoskich zakładów koncernu.



"Jeżeli zostanę prezydentem, to w takich sprawach będę interweniował" - powiedział Kaczyński podczas konferencji prasowej przed bramą fabryki, w której w ubiegłym roku powstało prawie 300 tys. aut tego popularnego modelu. Na konferencję prezes PiS przyjechał - jako pasażer - właśnie pandą.

Kandydat podkreślił, że szefowie rządów i prezydenci państw europejskich "znają się i mogą do siebie dzwonić i często do siebie dzwonią, podejmują różnego rodzaju sprawy". Wspominał, że jako premier był wielokrotnie indagowany przed polityków innych państw, np. USA, o "różne, często nawet bardzo szczegółowe sprawy ekonomiczne".

Kaczyński przekonywał, że decyzja o produkcji nowej pandy w fabryce pod Neapolem, a nie w Tychach, została podjęta "nie na zasadach ekonomicznych, przyjętych w UE, tylko ze względów politycznych, pod naciskiem rządu Włoch, premiera (Silvio) Berlusconiego".

Według kandydata PiS, jest to decyzja, na którą polski rząd nie powinien się godzić. "A według mojej wiedzy (...) nasz rząd w tej sprawie nie uczynił nic" - dodał, wskazując przykłady "bardzo ostrych interwencji" kanclerz Niemiec Angeli Merkel czy prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego w podobnych sytuacjach.

"Te rządy bardzo twardo walczą o swój przemysł, swoje przedsiębiorstwa; nasz rząd uznał w jednym z oświadczeń, że jest to sprawa o charakterze ekonomicznym. Otóż nie, ten zakład przynosi bardzo wysokie zyski, produkcja się opłaca i nie ma żadnych ekonomicznych przesłanek (do przeniesienia produkcji - PAP)" - ocenił Kaczyński.

Według prezesa PiS, panda ma być produkowana we Włoszech "na tej zasadzie, że tamtejsze związki zawodowe mają się zgodzić na polskie płace () czyli krótko mówiąc, powód jest całkowicie z punktu widzenia ekonomii pozamerytoryczny" - ocenił Kaczyński, wskazując, że rząd ma "obowiązek bronić naszej produkcji i naszych zakładów pracy".

Na pytanie włoskiego dziennikarza, jak Kaczyński chciałby przekonać szefów prywatnej firmy, jaką jest Fiat, do takiej a nie innej decyzji, kandydat odpowiedział, że przekonywałby nie tylko prezesa, ale także premiera Berlusconiego. "Ja realia polityki i ekonomii europejskiej jednak znam i niełatwo by mi było wmówić, że tutaj nie ma żadnych związków" - ocenił prezes PiS.

"Niemniej przekonywałbym jednak prezesa w sposób bardzo prosty: panu jako prezesowi bardzo wielkiej i bardzo znanej firmy naprawdę bardziej opłaca się Europa, w której zasad rynkowych się przestrzega, bo jak się przestanie ich przestrzegać, to pewnego dnia pan może bardzo drogo za to zapłacić" - dodał Kaczyński.

Lider PiS odniósł się też do spraw pracowniczych, zarzucając Fiatowi brak dobrej woli w relacjach z pracownikami. "Ten zakład przynosi bardzo wysokie zyski - w zeszłym roku 800 mln zł, mimo kryzysu. Nie płaci CIT-u, bo jest w strefie ekonomicznej, a nie chce się tymi zyskami w ogóle dzielić z pracownikami. Jest wielki spór o premie efektywnościowe, nie ma krzty dobrej woli, by pracownicy też korzystali ze swojej bardzo dobrej pracy" - powiedział.

Z informacjami podanymi przez Kaczyńskiego nie zgodził się rzecznik Fiat Auto Poland (FAP), Bogusław Cieślar. Zdementował informacje o tym, jakoby FAP działał w specjalnej strefie ekonomicznej. Wyraził też oburzenie kierownictwa spółki wykorzystywaniem fabryki, jej pracowników oraz marki Fiat w kampanii wyborczej.

"Prezes Fiat Auto Poland, Enrico Pavoni, jest oburzony wykorzystywaniem dla celów kampanii prezydenckiej imienia Fiata, pracowników przedsiębiorstwa i wszystkich tych kilkudziesięciu tysięcy pracowników firm współpracujących z FAP w Polsce" - podkreślił Cieślar.

"Dawna Fabryka Samochodów Małolitrażowych została sprywatyzowana w oparciu o ustawę o inwestycjach zagranicznych w Polsce, która obowiązywała na początku lat 90. Na podstawie tej ustawy otrzymaliśmy zwolnienie z podatku, bo wtedy nie było jeszcze specjalnych stref ekonomicznych. Nie jest prawdą, że funkcjonujemy w takiej strefie" - wyjaśnił rzecznik, zapewniając, że FAP zrealizował wszystkie zobowiązania, związane ze zwolnieniami podatkowymi.

"Nie rozumiemy, o co chodzi politykom i tego, co się dzieje obecnie wokół największego inwestora zagranicznego w branży motoryzacyjnej w Polsce. Realizujemy swoje inwestycje, zwiększyliśmy zatrudnienie do ponad 6,5 tys. osób; w ostatnich kilku latach rozpoczęliśmy produkcję kilku nowych modeli, m.in. fiata 500 i forda ka, rozpoczęliśmy przygotowania do produkcji nowej lancii ypsylon od przyszłego roku" - dodał rzecznik; wyliczał, że FAP należy do największych polskich firm i jest największym eksporterem w polskiej gospodarce.



Podczas tyskiej konferencji Kaczyński zwrócił uwagę, że "Polska powinna być krajem, w którym prawa pracownicze są przestrzegane i w którym nikt, także inwestor zewnętrzny, nie może powiedzieć, że z pracownikiem nie należy dzielić się efektami pracy, jeżeli te efekty są dobre - a tu są naprawdę bardzo dobre" - mówił.

"Co do spraw pracowniczych, to najprawdopodobniej politycy nie znają bogatej oferty spraw socjalnych, z której mogą korzystać pracownicy FAP - począwszy od zakładowej służby zdrowia, poprzez funkcjonujące zakładowe centrum rekreacji i kultury, dofinansowania kolonii i tzw. zielonych szkół dla dzieci, dofinansowanie transportu pracowników, organizowanie imprez dla dzieci itd. A premia efektywnościowa za 2009 została pracownikom FAP wypłacona" - skomentował Cieślar.

Produkcja nowej pandy od przyszłego roku ma ruszyć w fabryce w Pomigliano d'Arco pod Neapolem. Cztery włoskie związki zawodowe podpisały we wtorek z dyrekcją Fiata porozumienie w sprawie przyszłości tej fabryki, dotyczące modernizacji i restrukturyzacji zakładu. Porozumienia nie podpisał lewicowy związek metalowców Fiom. Uzgodnienia z włoskimi związkami służą wypracowaniu takich warunków, by nowa panda była produkowana we włoskiej fabryce, a nie w Polsce.

Obecnie fabryka w Tychach pracuje na pełnych obrotach, wykorzystując maksimum zdolności produkcyjnych (ponad 2,1 tys. aut na dobę), a spora część załogi pracuje w nadgodzinach. Pierwszy kwartał tego roku był dla tyskiej fabryki rekordowy. W ciągu trzech pierwszych miesięcy roku z linii produkcyjnych zjechało 166 tys. 89 samochodów, o 25 tys. 729 więcej niż w tym samym czasie zeszłego roku (wzrost o 18,3 proc.). Najwięcej wyprodukowano modelu panda (72 tys. 506 sztuk) i fiata 500 (53 tys. 590).

W całym 2009 r. z taśmy produkcyjnej tyskiego zakładu zjechało prawie 606 tys. samochodów, czyli o blisko 113 tys. więcej niż rok wcześniej. Prawie połowa produkcji, ponad 298 tys. to fiat panda, ponad 176 tys. to fiat 500.



Jak zapewniał w środę inny kandydat na prezydenta, wicepremier Waldemar Pawlak, nie będzie redukcji miejsc pracy w tyskiej fabryce. Takie zapewnienie minister gospodarki otrzymał - jak mówił - od prezesa Fiat Auto Poland Enrico Pavoniego.