PKP Cargo i DB Schenker – dwaj najwięksi gracze na rynku przewozów towarowych – zaczynają ostrą rywalizację o obsługę bocznic przy wielkich zakładach przemysłowych. Biją się o 800 mln zł przychodów rocznie.
W ciągu pięciu lat PKP Cargo chce na obsłudze bocznic zarabiać nawet 200 mln zł co roku. Dziś do kieszeni państwowej spółki trafia zaledwie kilka procent tej kwoty. Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR, szacuje, że wartość całego rynku to minimum 800 mln zł.
– Z tego dla przewoźników dostępnych jest tak naprawdę ok. 600 mln zł. Reszta wciąż do nich nie trafiła, bo zakłady nie zdecydowały się zlecać obsługi bocznic na zewnątrz. Nadal robią to własnymi siłami – mówi Adrian Furgalski.
Największe przychody z tego segmentu rynku przewozów towarowych ma DB Schenker Rail Polska. Stało się to możliwe dzięki przejęciu przez Niemców kilkunastu prywatnych spółek kolejowych działających na Śląsku (w tym regionie jest najwięcej zakładów przemysłowych). Zbigniew Pucek, członek zarządu DB Schenker Rail Polska, twierdzi, że przychody firmy z tego tytułu wynoszą 160 mln zł.
Realizacja ambitnych planów PKP Cargo oznacza zdetronizowanie Niemców. Wcześniej spółka, która w swoich rękach wciąż trzyma ponad 60 proc. rynku przewozów towarowych, kontraktami na obsługę bocznic nie zawracała sobie głowy. Obecnie jednak wychodzi z potężnego kryzysu, każdy grosz więc się liczy. Dlatego PKP Cargo, szukając dodatkowych źródeł przychodów, zaczęło startować w przetargach na obsługę torów przy potężnych zakładach na Śląsku, m.in. kopalń, hut i elektrowni.
Spółka coraz śmielej wchodzi na nowy teren. Ostatnio wygrała prestiżowy kontrakt na obsługę kopalni Murcki należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego. Realizacja trzyletniego kontraktu gwarantuje państwowej firmie 25 mln zł. Obsługę będzińskiej Elektrowni Łagisza należącej do Tauronu, który za kilka tygodni ma zadebiutować na giełdzie, PKP Cargo odebrało właśnie Niemcom.
Co na to DB Schenker Rail Polska? Choć konflikt między gigantami jest murowany, na razie robi dobrą minę do złej gry.
– Szanse na realizację planów PKP Cargo oceniam jako minimalne – uważa Zbigniew Pucek.
Powód: państwowy konkurent nigdy nie zajmował się tym rynkiem. Niemcy mają jednak powód do niepokoju, bo polska spółka to potentat, który może zaszkodzić każdemu graczowi.