Wiele belgijskich sklepów Carrefoura jest w środę zamkniętych z powodu strajku załogi. Dzień wcześniej dyrekcja zapowiedziała zwolnienia blisko 1700 osób. Powodem są błędy w zarządzaniu oddziałem francuskiego giganta sprzedaży detalicznej w Belgii.

Sklepy są albo całkowicie zamknięte, albo dostępu do nich blokuje strajkujący personel.

Zatrudniający w Belgii 15 tys. osób Carrefour ogłosił we wtorek drastyczny plan naprawczy, który przewiduje przede wszystkim zamknięcie 14 hipermarketów i 7 supermarketów. Oznacza to, że do połowy roku pracę straci co najmniej 1672 pracowników.

Regionalny minister pracy Walonii (południowa Belgia) Andre Antoine wyraził obawę, że zwolnienia mogą objąć nawet 2-3 tys. osób. Federalna minister Joelle Milquet zapowiedziała, że zrobi wszystko, by Carrefour pozostał w Belgii, choć przyznała, że władze mają niewiele środków nacisku na międzynarodowe firmy. Przy okazji wytknęła jednak belgijskim władzom spółki "brak strategii handlowej". "Teraz pracownicy płacą za błędy w zarządzaniu i marketingu" - powiedziała.

I rzeczywiście - od wejścia na belgijski rynek w 2000 r. wraz z zakupem lokalnej sieci GB, Carrefour zainwestował 845 mln euro i poniósł 40 mln euro strat. Jednocześnie spadły jego udziały w rynku z 30 do 25 proc.

"Nie ma powodu, by nasz udział się nie kurczył skoro staliśmy się mniej wydajni niż nasi konkurenci" - przyznał z rozbrajającą szczerością szef belgijskiego Carrefoura Gerard Lavinay. Na konferencji prasowej we wtorek wyliczał dane obrazujące fatalną kondycję firmy: w segmencie hipermarketów obroty w ubiegłym roku wyniosły 2 mld euro zamiast planowanych 2,6 mld. Winą obarczył przede wszystkim koszty personelu: godzina pracy kosztuje w Carrefourze 29 proc. więcej niż u konkurentów.

Stąd zapowiedziany przez niego "rygorystyczny i drastyczny plan ratunkowy". Poza zamknięciem najbardziej nierentownych sklepów, zakłada on zamrożenie płac, wcześniejsze odchodzenie pracowników na emeryturę, oddanie co najmniej 20 sklepów we franczyzę i rozwój sieci dochodowych małych sklepów w miastach.

W sumie w Belgii Carrefour ma 630 sklepów pod różnymi markami. Jego zła sytuacja wynika, zdaniem ekspertów, z nieumiejętnego konkurowania z ofertą innych sieci. Dla przykładu, lider sprzedaży detalicznej w Belgii, Colruyt, zbudował swoją pozycję dzięki oferowaniu markowych produktów po bardzo niskich cenach, oszczędzając na dekoracji sklepów i ekspozycji towarów. Z kolei belgijski Delhaize, trzeci na rynku, oferuje duży wybór produktów świeżych, egzotycznych, bio i wysokiej jakości.

Wraz z 15 tys. sklepów w 31 krajach, w tym w Polsce, wywodzący się z Francji Carrefour to największy prywatny pracodawca w Europie i siódmy na świecie.