W przyszłym roku przewoźnicy zaczną wreszcie zamawiać nowe wagony i modernizować stare. Najwięcej na zakupy taboru szynowego przeznaczy spółka PKP Intercity – niemal 2,5 mld zł. Polska jest jednym z największych i najbardziej perspektywicznych rynków zamówień kolejowych w Europie.
Tegoroczne zamówienia spółek kolejowych na ponad 60 Elektrycznych Zespołów Trakcyjnych (EZT) to dopiero początek listy zamówień i przetargów, które zostaną rozstrzygnięte lub ogłoszone w 2010 roku.
Największą wymianę taboru szykuje spółka PKP Przewozy Regionalne, która chce w przyszłym roku zacząć poszukiwania dostawcy 70 Elektrycznych Zespołów Trakcyjnych.
– Takiego przetargu w historii spółki jeszcze nie było – mówi Piotr Olszewski, rzecznik PKP PR.
31 sierpnia przewoźnik podpisał umowę na opracowanie studium wykonalności dla przetargu, który określi, jakie pociągi zostaną kupione i na których trasach będą później kursować.
– Studium obejmie m.in. konsultacje z marszałkami. To od ich zaangażowania w finansowanie kontraktu będą zależały trasy, na które zostaną skierowane nowe składy – wyjaśnia Piotr Olszewski.
Wiadomo jednak, że nowoczesne pociągi będą woziły pasażerów co najmniej przez dwa województwa. Oznacza to wzmocnienie marki InterRegio, która skutecznie rywalizuje z PKP Intercity o pasażerów na trasach międzywojewódzkich.
Właśnie z powodu rosnącej konkurencji ze strony spółki samorządowej Intercity też nie może sobie pozwolić na zastój w wymianie taboru.
– Planujemy zakup kilkunastu nowoczesnych pociągów do obsługi ruchu międzywojewódzkiego – mówi Paweł Ney, rzecznik PKP Intercity.
Nie zapadła jeszcze decyzja, czy spółka kupi składy rozwijające prędkość do 160 km/godz. Niewykluczone, że na tory trafią popularne na Zachodzie piętrusy.
Intercity zamierza także zainwestować w gruntowną modernizację 300 z 800 posiadanych wagonów (w pociągach pośpiesznych). To będzie kontrakt wart nawet 600 mln zł.
– Gruntownej modernizacji zostaną poddane najlepsze egzemplarze. Te w najgorszym stanie nie będą odnawiane z przyczyn ekonomicznych – wyjaśnia Paweł Ney.
Odświeżone wagony zostaną wykorzystane pod marką Tanie Linie Kolejowe do walki z PKP PR na trasach między największymi polskimi miastami.
W 2010 r. powinno nastąpić rozstrzygnięcie wielkiego przetargu wartego ponad 1,5 mld zł na 20 składów zespolonych rozwijających prędkość do 250 km/godz.
Na ten kontrakt ostrzą sobie zęby najwięksi producenci szybkich pociągów: Alstom, Bombardier, Siemens i Ansaldobreda.



Rywalizują najwięksi

– Polska staje się rynkiem, na który zwrócone są oczy największych producentów taboru szynowego. Spowolniony kryzysem świat ograniczył zakupy, bo ma czym jeździć. Polskich zamawiających, dopiero odrabiających wieloletnie zapóźnienia, wspierają zaś fundusze unijne – mówi Adrian Furgalski, analityk rynku transportu.
Okresowa naprawa kilkuset wagonów zlecona przez Intercity (kontrakt o znacznie mniejszej wartości niż modernizacja) wywołała w branży burzę. O kontrakt starły się dwie polskie firmy: PESA i Newag, które rywalizują zaciekle także na rynku tramwajów i składów elektrycznych. Firmy oskarżały się o stosowanie cen dumpingowych i nieuczciwą konkurencję, co opóźniło rozstrzygnięcie przetargów o ponad pół roku.
Inną spółką, której plany budzą emocje wśród producentów taboru, jest Metro Warszawskie. Zaraz po podpisaniu umowy na zaprojektowanie i budowę centralnego odcinka drugiej linii metra firma chce rozpisać przetarg na 35 pociągów. Do obsługi centralnego odcinka drugiej linii składającego się z siedmiu przystanków wystarczy 20 składów. 12 kolejnych ma zasilić linię pierwszą. Pozostałe będą wykorzystywane rotacyjnie. Gra toczy się jednak o większą stawkę niż 210 wagonów. W przypadku przedłużenia drugiej linii na Bemowo i Bródno ratusz planuje powiększyć kontrakt na pociągi nawet o 50 proc. bez przetargu. Taką możliwość daje dziś prawo zamówień publicznych. Maksymalnie zlecenie może więc urosnąć do 315 wagonów, a jego wartość podskoczy do niemal 380 mln euro, czyli do niemal 1,5 mld zł.

Zakupy samorządowe

Na zakupy wybierają się także urzędy marszałkowskie .
– Do 2012 roku na zakup autobusów szynowych wydamy ponad 150 mln zł – mówi Tomasz Mańkowski z urzędu zachodniopomorskiego.
58,5 mln zł przypada na 2010 rok. Urząd planuje kupić kilkanaście szynobusów.
– Koszt zakupy i utrzymania lekkich pojazdów spalinowego jest mniejszy – wyjaśnia Tomasz Mańkowski.
Jeszcze więcej na tabor planują wydać w Wielkopolsce.
– W latach 2010–2013 przewidujemy zakup 22 nowoczesnych klimatyzowanych zespołów trakcyjnych do wykonywania regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich – mówi Anna Parzyńska-Paschke z wielkopolskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Współfinansowany ze środków unijnych projekt pochłonie 483 mln zł. Na przyszły rok przypada niemal 88 mln zł.
– Polska jest jednym z największych rynków na świecie. W dalszym ciągu jednak zamawiane jest tutaj o wiele mniej taboru niż w innych krajach – przyznaje Stanisław Skalski, dyrektor sprzedaży w firmie Stadler, która w przyszłym roku weźmie na celownik dostawę 70 EZT dla PKP PR.
– Na razie to wszystko są przetargi wirtualne. Niby są jakieś przygotowania, niby coś się dzieje, ale do ich ogłoszenia, a tym bardziej rozstrzygnięcia, jeszcze bardzo długa droga – mówi anonimowo dyrektor jednej z dużych firm produkcyjnych.
SZERSZA PERSPEKTYWA – ŚWIAT
Światowe dostawy taboru kolejowego zdominowali czterej producenci: francuski Alstom, niemiecki Siemens, francusko-kanadyjski Bombardier i szwajcarski Stadler. Liczy się też włoski AnsaldoBreda. Bombardier w 45 zakładach produkcyjnych w 22 krajach zatrudnia 59,8 tys. pracowników. To jednak sprawia, że z gigantami rynku może skutecznie rywalizować polska PESA Bydgoszcz zatrudniająca ok. 2,5 tys. pracowników, która może zaoferować o wiele niższą cenę za mniejsze serie pociągów lub tramwajów.