Według wczorajszych danych GUS przemysł we wrześniu się odbił. Rolnictwo pozostaje jednak w kryzysie.
Wrzesień upłynął pod znakiem wzrostu sprzedanej produkcji – względem ubiegłego roku odnotowano poprawę o 5,9 proc. To pierwsze tak optymistyczne dane z czasu pandemii.
Jak donosi GUS, wzrost odnotowano w 23 spośród 34 działów przemysłu. – Dotyczył zarówno działów typowo eksportowych, jak i branż dostarczających swoje towary dla budownictwa. Powróciliśmy do poziomu z lutego, czyli ostatniego miesiąca sprzed silnego wpływu pandemii na produkcję. Można powiedzieć, że zaczynamy od punktu wyjścia – ocenia Jakub Olipra, ekonomista i analityk w Credit Agricole.
Największy wzrost dotyczył naprawy, konserwacji i instalowania maszyn i urządzeń – w tym przypadku wyniósł prawie 50 proc. Równie istotne skoki sprzedaży odnotowano w produkcji urządzeń elektrycznych (26,6 proc.) oraz komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych (22,8 proc.). Niewykluczone, że nabywcy postanowili unowocześnić swoją infrastrukturę, być może licząc się z kontynuacją zdalnej pracy.
Poprawiła się też produkcja mebli (15,8 proc.) i wyrobów z drewna (14,1 proc.) – jednocześnie nieznacznie wzrosły ceny ich produkcji, co świadczy o tym, że branża odbudowuje się po lockdownie z marca i kwietnia, gdy większość zakładów meblarskich zamknięto. ‒ Obecnie obserwujemy jeszcze większe zapotrzebowanie na nasze produkty, niż oczekiwaliśmy. Niektóre z naszych fabryk zatrudniają kolejnych pracowników, aby zwiększyć tempo i wydajność produkcji – mówi Małgorzata Dobies-Turulska, zastępca dyrektora generalnego w IKEA Industry.
Największy spadek odnotowano natomiast w kategorii pozostałego sprzętu transportowego – co dowodzi, że pomimo poprawy we wrześniu ogólnej koniunktury rynek automotive wciąż znajduje się w dołku. Inne działy, które zakończyły III kw. na minusie, to wydobycie węgla kamiennego i brunatnego (17,8 proc.), produkcja maszyn i urządzeń (5,7 proc.) czy metali (4,3 proc.).
‒ Choć nie zakładamy, żeby druga fala pandemii doprowadziła do ponownego zerwania międzynarodowych łańcuchów dostaw, to w wyniku wzrostu zachorowań i nowych obostrzeń może nastąpić spadek konsumpcji w gospodarstwach domowych – prognozuje Jakub Olipra.
Wczorajsze dane dotyczące cen produktów rolnych w skupach wskazują natomiast na wyraźną nadpodaż na rynku. Cena żywca wieprzowego w skupie wyniosła 4,74 zł/kg i była niższa w skali roku o 20,1 proc. W przypadku drobiu było to 12,6 proc. O 6,5 proc. wzrosła natomiast cena wołowiny. Wynika to jednak z wyjątkowo słabego września 2019 r.
Jak twierdzą przedstawiciele poszczególnych branż, trudno spodziewać się poprawy. Przede wszystkim za sprawą kolejnych obostrzeń – mniejsza liczba gości restauracji czy hoteli oznacza mniej zamówień. Dotkliwy jest przede wszystkim nawrót COVID-19, a tym samym też ograniczeń w handlu, w państwach UE, do których eksportuje się polską żywność. – Zapotrzebowanie na drób spadło nagle w całej Europie, a my nie jesteśmy w stanie tak szybko wyhamować produkcji. Nie pomogła nam też piątka dla zwierząt – groźba, że lada chwila ubój rytualny drobiu będzie zabroniony, spowodowała, jak sądzę, że część nabywców postanowiła się wstrzymać z zakupami, oczekując, że po wprowadzeniu ustawy ceny drobiu jeszcze bardziej spadną – mówi Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
W przypadku branży wieprzowej problemem jest natomiast ASF, który dotarł do Niemiec. – To sprawia, że dla naszych zachodnich sąsiadów zamknęło się kilka dużych rynków zbytu, w tym chiński. Towar, który był stamtąd eksportowany, zostanie w kraju, co spowoduje, że Niemcy będą mniej importować z Polski. A dotychczas był to nasz największy odbiorca – wskazuje Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej (KZP-PTCh).
W raporcie GUS uwagę przykuwa też silny spadek cen ziemniaków i wzrost kukurydzy. – To efekt pogody. W przypadku ziemniaków tegoroczne warunki agrometeorologiczne były korzystne na tle ostatnich lat, co znalazło odzwierciedlenie w wyższej produkcji. W przypadku kukurydzy tegoroczne zbiory również będą najprawdopodobniej wyższe, niemniej przeciągające się opady opóźniają jej żniwa, co obecnie oddziałuje w kierunku silnego wzrostu cen w ujęciu rocznym – tłumaczy analityk Credit Agricole.