Budowa nie może być realizowana, bo wykonawca zszedł z placu, ale nadzór inwestorski wciąż pozostaje w stanie gotowości. Należy mu się za to wynagrodzenie – uznały sądy obydwu instancji.
Inwestycja polegała na rozbudowie drogi wojewódzkiej i w związku z nią udzielono dwóch odrębnych zamówień publicznych – jednego na roboty budowlane i drugiego na pełnienie usługi nadzoru. Drugi z kontraktów był oczywiście powiązany z pierwszym, niemniej chodziło o odrębną umowę, w której wyznaczono konkretne zadania i określono czas jej trwania. Co istotne dla tej sprawy, ustalono w nim również wynagrodzenie ryczałtowe. W założeniu miało ono chronić zamawiającego, na wypadek gdyby umowę trzeba było wydłużyć lub też zmieniłby się zakres prac.
Problem polegał na tym, że firma budowlana zeszła z placu i odstąpiła od umowy po wykonaniu ok. 30 proc. robót. Kolejne miesiące nic się na budowie nie działo. Firma zajmująca się nadzorem cały czas pozostawała jednak do dyspozycji zamawiającego, przedstawiała odpowiedzi na jego pytania i udzielała wyjaśnień.
Po wyborze wykonawcy, który miał dokończyć rozbudowę drogi, inwestor przedłożył firmie nadzorującej aneks do umowy, który miał przedłużyć trwanie kontraktu do zakończenia robót. Ta jednak odmówiła jego podpisania, uznając, że wiąże ją tylko pierwotny kontrakt, który kończył się we wrześniu 2018 r. Po jego zakończeniu wystawiła fakturę opiewającą na ustaloną kwotę za cały nadzór.
Zamawiający odmówił zapłaty. Jego zdaniem z momentem zejścia generalnego wykonawcy z placu budowy nadzór tak naprawdę nie wykonywał również żadnych prac, dlatego nie należy mu się wynagrodzenie. A jeśli już, to powinno ono być mocno zmniejszone.
Sądy obydwu instancji uznały, że firmie sprawującej nadzór inwestorski należy się pełne wynagrodzenie. Sąd Apelacyjny w Białymstoku w uzasadnieniu wyroku zwrócił uwagę na sekwencję zdarzeń. Po zejściu generalnego wykonawcy z placu budowy zamawiający odstąpił od umowy z nim. Jednocześnie w żaden sposób nie dążył do rozwiązania kontraktu z firmą zajmującą się nadzorem inwestorskim.
„Strona pozwana nie kwestionowała samego faktu korzystania z usług powoda w okresie marzec – wrzesień 2018 r. (a więc w czasie, gdy nie były realizowane żadne roboty budowlane na skutek zejścia z palcu budowy wykonawcy tych robót), a podnosiła jedynie, że zakres tych usług był znacznie węższy w stosunku do zakresu uzgodnionego w umowie. (…) Sąd Apelacyjny nie podziela tych zarzutów i w pierwszej kolejności podkreśla, że pomiędzy stronami nie było sporu co do tego, że powód przez cały czas trwania umowy był w dyspozycji pozwanego i w zależności od potrzeb wykonywał takie usługi, jakich ten ostatni akurat oczekiwał (m.in. nadzorował plac budowy i w związku z tym utrzymywał swoje biuro oraz zatrudnienie, udzielał niezbędnych informacji i wyjaśnień, wspierał pozwanego w jego sporze z generalnym wykonawcą)” – podkreślono w uzasadnieniu wyroki drugiej instancji.
Sąd zwrócił uwagę, że zmniejszony nakład pracy nie wynikał z okoliczności leżących po stronie firmy sprawującej nadzór. A w takiej sytuacji wynagrodzenie należy się już za sam fakt pozostawania w gotowości do realizacji usług.
„Jeszcze raz podkreślić należy, że powód – do czasu zakończenia umowy – nie wykonał i nie mógł wykonać wszystkich objętych nią czynności, tym niemniej był gotów je wykonać” – zauważył sąd.
Kluczowe dla rozstrzygnięcia było to, że strony umówiły się na wynagrodzenie ryczałtowe. Zamawiający oczywiście chciał w ten sposób zabezpieczyć swój interes, ale sąd przypomniał, musi też ponieść negatywne tego konsekwencje.
– Niezależnie od niuansów prawnych rozliczenia ryczałtowego warto pamiętać o intuicyjnej zasadzie – jeżeli nie mogłem wykonać swojej części umowy z przyczyn leżących po twojej stronie, nie powinienem na tym stracić finansowo. Wyrazem tego jest powołany przez sąd pogląd o przysługiwaniu świadczącemu usługę wynagrodzenia pomimo niezrealizowania powierzonych mu czynności – komentuje Łukasz Mróz, radca prawny specjalizujący się w doradzaniu firmom budowlanym.
orzecznictwo
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 28 maja 2020 r., sygn. akt I AGa 103/19.www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia