Spółki córki będą mogły podejmować niekorzystne dla siebie działania, o ile będą one potrzebne całej grupie. To kluczowe założenie dużej nowelizacji kodeksu spółek handlowych.
ikona lupy />
DGP
O potrzebie uchwalenia prawa holdingowego biznes i prawnicy mówią od kilkunastu lat. Powód: w świetle obecnych przepisów każdy podmiot powinien dążyć do własnych korzyści, a niekoniecznie zysku całej grupy. – A to trochę tak, jakbykilku zawodników z jednej drużyny ciągnęło linę w przeciwnych kierunkach – komentują przedsiębiorcy.
Absurdalność sytuacji dostrzegła w końcu komisja ds. reformy nadzoru właścicielskiego przy Ministerstwie Aktywów Państwowych. Przygotowała już ona projekt nowelizacji kodeksu spółek handlowych, który lada dzień ma trafićdo konsultacji publicznych.
– Silne holdingi to istotny element całej gospodarki. Przepisy muszą umożliwiać im rozwój, a nie go paraliżować – wskazuje Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych.
Profesor Andrzej Szumański, który koordynował prace nad nowym prawem, tłumaczy, że obecne przepisy blokują sprawne zarządzanie grupą firm przez spółkę matkę np. ze względu na brak możliwości wydawania wiążących poleceń zarządowi spółki córki przez wspólników. I m.in. właśnie to ma się zmienić.
Kluczową instytucją w nowych przepisach będzie możliwość zmuszenia córek przez matkę do konkretnych działań.Nawet jeśli mogą być one dla nich chwilowo niekorzystne (członkowie ich zarządów i rad nadzorczych nie poniosą za to odpowiedzialności). Najważniejsze, żeby ostatecznie działanie było korzystne dla całej rodziny.
Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP, uważa koncepcję za trafną. – W praktyce już dziś spółki zależne często podejmują decyzje, które nie są dla nich korzystne. Ich menedżerowie narażają się na odpowiedzialność. Tymczasem w grupie powinno przecież chodzić o to, by zgadzał się ostateczny, łączny wynik. Wówczas na dłuższą skalę skorzystają wszyscy członkowie holdingu – zauważa Pączka.
Rozwiązanie powstało w Komisji ds. Reformy Nadzoru Właścicielskiego przy Ministerstwie Aktywów Państwowych, która najprawdopodobniej jeszcze dziś je przyjmie jako dokument nadający się do dalszych prac legislacyjnych. Formalnie ma to być nowelizacja kodeksu spółek handlowych oraz niektórych innych ustaw – przepisy wprowadzające prawo grup spółek. Pracami zarządzał prof. Andrzej Szumański, jeden ze współtwórców k.s.h. O potrzebie stworzenia prawa holdingowego mówiono od co najmniej 2005 r.

Polecenie od matki

– Projektowana regulacja prawa grup spółek ogranicza się tylko do materii prawa spółek handlowych (prawa prywatnego), nie obejmując tym samym problematyki podatkowej czy bilansowej tychże grup. Taka kompleksowa regulacja prawna byłaby na obecnym etapie trudna do przeprowadzenia, uniemożliwiając wówczas osiągnięcie najpilniejszych celów ustawy, tj. zniesienia utrudnień w funkcjonowaniu holdingów – wyjaśnia prof. Andrzej Szumański. I wskazuje, że stworzone przepisy można podzielić na dwie kategorie. Po pierwsze: takie, które posłużą ułatwieniu w sprawnym zarządzaniu grupą spółek przez spółkę dominującą. Po drugie: które posłużą ochronie spó łek zależnych, jej mniejszościowych wspólników oraz wierzycieli.
Kluczowe trzy rozwiązania z pierwszej kategorii to prawo dawania wiążących poleceń przez „matkę” swoim „córkom”, pełny dostęp do informacji o spółkach zależnych dla spółki dominującej oraz sprawowanie nadzoru przez radę nadzorczą „matki” nad „córkami” w zakresie realizacji wspólnej strategii gospodarczej całej grupy.
Z kolei przepisy służące ochronie słabszych to przede wszystkim możliwość odmowy wykonania wiążącego polecenia w określonych przypadkach (patrz: grafika), obowiązek zrekompensowania szkody poniesionej przez spółkę zależną stosującą się do wiążących poleceń spółki dominującej, prawo do wyrównania zmniejszonej wartości udziałów czy akcji należących do wspólników mniejszościowych spółki zależnej stosującej się do wiążących poleceń spółki dominującej oraz wreszcie możliwość wyjścia ze spółki córki przez jej wspólników mniejszościowych (tzw. sell-out, czyli prawo do przymusowego odkupu udziałów).
To wszystko posłużyć ma jednemu celowi: by rodzina, czyli grupa spółek, była najważniejsza. Jak bowiem wyjaśnia prof. Andrzej Szumański, wykonanie wiążącego polecenia spółki dominującej rzeczywiście może w krótkoterminowej skali okazać się dla spółki zależnej szkodliwe.
– Jednakże w skali długoterminowej udział spółki zależnej w grupie spółek jest dla niej korzystny (portfel zleceń, poręczanie kredytów, efekty gospodarcze synergii) – zauważa ekspert.

Odpowiedzialność rodzica

Co istotne, odpowiedzialność menedżerów „córek” zostanie zredukowana.
– Projekt dotyka bardzo istotnej kwestii, jaką jest odpowiedzialność członków zarządów spółek zależnych za działania, które są wynikiem działania w interesie grupy spółek, a niekoniecznie samej spółki zależnej. Takie działanie nie będzie wiązało się z penalizacją lub odpowiedzialnością odszkodowawczą wobec samej spółki – potwierdza Karol Tatara, kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny z kancelarii Tatara i Współpracownicy, który zarazem podkreśla, że proponowane rozwiązanie jest „bardzo dobre”. Zasadą będzie, że odpowiedzialność wobec samej spółki córki ponosić będzie spółka matka. Także ona odpowiadać będzie za obniżenie wartości udziałów albo akcji w sytuacji wykonania przez spółkę zależną wiążącego polecenia spółki dominującej. I wreszcie również spółka dominująca będzie odpowiadała względem wierzycieli spółki zależnej, o ile szkoda powstanie w wyniku zastosowania się do polecenia. Konstrukcja odpowiedzialności będzie przypominać tę znaną z art. 299 k.s.h., gdy egzekucja wierzytelności osób trzecich przeciwko spółce okaże się bezskuteczna.
– Paradoksalnie więc nowe przepisy wzmacniają pozycję menedżerów spółek zależnych, a nie ją osłabiają. Dziś bowiem zarządzający takim podmiotem i tak w praktyce musi stosować się do poleceń przychodzących ze spółki dominującej, bo w przeciwnym razie szybko straci stanowisko. I obecnie za te decyzje osobiście ponosi odpowiedzialność – zwraca uwagę Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP.
Karol Tatara zwraca natomiast uwagę, że pozostanie odpowiedzialność odszkodowawcza wobec wierzycieli z tytułu niezłożenia wniosku o ogłoszenie upadłości (od której w niektórych sytuacjach będzie można się uwolnić).
– Nadal zatem członkowie zarządów spółek zależnych będą musieli zwracać uwagę na przesłanki zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości i odpowiedzialność z tym związaną – przestrzega Karol Tatara.

Jak na wywiadówce

Aby wydawanie wiążących poleceń było prostsze, projektodawca chce wprowadzić możliwie najbardziej swobodny dostęp do informacji o spółkach zależnych należących do grupy spółek spółce dominującej.
„Wprowadzenie tego przepisu jest konieczne, ponieważ w przeciwnym razie wspomniany dostęp do informacji byłby de lege lata wykluczony albo ograniczony z mocy przepisów ogólnych o spółce z ograniczoną odpowiedzialnością czy spółce akcyjnej” – czytamy w uzasadnieniu.
Podczas prac nad prawem holdingowym uznano, że zbędne jest tworzenie sformalizowanej struktury grupy spółek – z organem zarządzającym na czele. Stwierdzono, że w pełni wystarczające – i prostsze, i bardziej praktyczne – będzie rozwiązanie, w którym to po prostu w spółce dominującej będą zapadały kluczowe decyzje. Realizacji tego postanowienia ma służyć także przyznanie prawa radzie nadzorczej „matki” do wykonywania stałego nadzoru nad „córkami”. Rada będzie mogła stale żądać przedstawienia jej określonych dokumentów oraz udzielenia informacji.
„Wprowadzenie tego przepisu jest konieczne, gdyż w razie jego braku wspomniany nadzór czy dostęp do informacji byłby prawnie niedopuszczalny. Mamy tutaj bowiem do czynienia z sytuacją, że organ jednej spółki ingeruje w funkcjonowanie drugiej spółki, a więc spółki, która ma własne organy, w tym także organy nadzoru” – uzasadnia projektodawca. Zastrzega przy tym, że wspomniane prawo do ingerencji rady nadzorczej „matki” w działalność „córek” będzie ograniczone jedynie do realizacji interesu rodziny. A zatem w spółkach zależnych nadal powinny działać własne rady nadzorcze, realizujące na bieżąco swoje zadania.
Ministerstwo Aktywów Państwowych chce, aby konsultacje publiczne były odpowiednio długie – mówi się o 60 dniach. Między innymi dlatego, że projekt rodzimego prawa holdingowego może być istotny dla zagranicznych inwestorów.
Ministerstwo Aktywów Państwowych chce, aby konsultacje publiczne były odpowiednio długie – mówi się o 60 dniach
Etap legislacyjny
Prace wewnątrzresortowe