Przedsiębiorcy startujący w przetargach mają problemy z przedstawianiem zaświadczeń o niezaleganiu ze składkami na ZUS. Dla części z nich oznacza to utratę szans na zdobycie kontraktu.
ikona lupy />
ShutterStock
Choć brak zaległości w opłacaniu składek za pracowników na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne jest jedynie fakultatywnym warunkiem startu w przetargu, to zamawiający powszechnie go stawiają. W normalnych czasach jest to oczywiście uzasadnione – z jednej strony jest wyrazem troski administracji o dobro pracowników, z drugiej – potwierdzeniem wiarygodności wykonawcy. Tyle że czasy nie są normalne.
– Brak możliwości przedłożenia zaświadczenia o niezaleganiu ze składkami na ZUS to jeden z powszechniejszych dzisiaj problemów – przyznaje dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
Powody są dwa i obydwa wynikają z epidemii. Pierwszy to po prostu wstrzymanie się przedsiębiorców z opłacaniem składek. Sytuacja finansowa, w jakiej się znaleźli po zamrożeniu gospodarki, sprawiła, że szukają oszczędności wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe. Dodatkowo tarcza antykryzysowa, a także wcześniejsze zapowiedzi rządu, przewidują zwolnienia ze składek na ZUS, dlatego wiele firm nie zapłaciło ich już za marzec. Teraz ubiegają się o zwolnienie, ale do czasu rozpoznania ich wniosku mają zaległości. Jak podał w zeszły czwartek rząd, już milion przedsiębiorców złożyło wnioski o zwolnienie ze składek ZUS.
Drugi powód to wydłużenie się czasu na uzyskanie zaświadczenia o niezaleganiu ze składkami. Przed epidemią było ono wydawane prawie od ręki. Dzisiaj urzędnicy wskazują przedsiębiorcom termin 30 dni na uzyskanie takiego dokumentu. Prawdopodobnie wynika to z natłoku zadań związanych z obsługą wniosków wynikających z tarczy antykryzysowej.
– W przetargu, w którym jestem pełnomocnikiem, wpłynęła jedna tylko oferta. Dołączone do niej zaświadczenie ZUS wydano w ubiegłym roku, a więc jest już nieważne. Wykonawca poinformował zamawiającego, że nie zalega ze składkami, ale ma problemy z uzyskaniem zaświadczenia. Wystąpił o nie i otrzymał informację, że czas oczekiwania to 30 dni – mówi Artur Wawryło, ekspert z Kancelarii Zamówień Publicznych.

Nie zawsze wykluczenie

Sytuacja wykonawców jest nie do pozazdroszczenia. Przy restrykcyjnym podejściu zamawiających do przepisów grozi im nie tylko wykluczenie z przetargu, ale nawet zatrzymanie wadium. Procedura wymaga, by w takich przypadkach firma została wezwana do uzupełnienia dokumentów. Jeśli ma na to szansę, tylko musi poczekać, dobrze, by powiadomiła organizatora przetargu. Ten zaś powinien wyznaczyć na uzupełnienie tyle czasu, by przedsiębiorca mógł rzeczywiście uzyskać zaświadczenie. Artykuł 26 ust. 3 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843 ze zm.) co prawda nie określa, ile konkretnie czasu powinien dostać wykonawca, ale wydaje się oczywiste, że musi go być tyle, by była realna szansa na uzupełnienie braków. Zwłaszcza że zamawiającemu również powinno zależeć na ratowaniu korzystnych ofert.
W gorszej sytuacji są wykonawcy, którzy czekają na zwolnienia ze składek na ZUS. Do czasu jego uzyskania należy ich traktować jako firmy z zaległościami, a to oznacza konieczność wykluczenia z przetargu. Doktor Włodzimierz Dzierżanowski dostrzega jednak szansę na uratowanie ofert mikroprzedsiębiorców. Ci bowiem mogą liczyć na zwolnienie ze składek niejako automatycznie.
– Odbywa się to, co prawda, na wniosek mikroprzedsiębiorcy, ale urząd nie może tej pomocy odmówić. W praktyce więc jego rola sprowadza się tylko do jego zarejestrowania. Samo zwolnienie następuje ex lege. Broniłbym więc tezy, że nawet ci, którzy jeszcze nie otrzymali zwolnienia, nie zalegają ze składkami – tłumaczy ekspert.
Nie ma natomiast wątpliwości, że nawet jeśli wykonawcę trzeba będzie wykluczyć z przetargu, bo nie uzupełni dokumentów, to nie powinno się zatrzymywać jego wadium. Artykuł 46 ust. 4a ustawy p.z.p. mówi co prawda o zatrzymaniu wadium w takiej sytuacji, ale tylko wtedy, gdy firma nie uzupełni braków z przyczyn leżących po jej stronie. Zarówno wydłużony czas wydania zaświadczenia, jak i oczekiwanie na uwzględnienie wniosku o zwolnienie ze składek trudno uznać za coś, na co przedsiębiorca ma wpływ.

Niepotrzebny wymóg

Eksperci podkreślają, że obserwowanym dzisiaj problemom można stosunkowo łatwo zaradzić w przyszłości. Wystarczy, by zamawiający zrezygnowali ze stawiania warunku dotyczącego opłacenia składek na ZUS. Mogą to zrobić, gdyż chodzi o jedną z fakultatywnych, a nie obligatoryjnych przesłanek wykluczenia wskazanych w art. 24 ust. 5 ustawy p.z.p. Konkretnie chodzi o pkt 8 tego przepisu, zgodnie z którym można wykluczyć wykonawcę, „który naruszył obowiązki dotyczące płatności podatków, opłat lub składek na ubezpieczenia społeczne lub zdrowotne, co zamawiający jest w stanie wykazać za pomocą stosownych środków dowodowych”.
– Jeśli zamawiający nie postawi takiego warunku w ogłoszeniu i specyfikacji, to nie będzie powodów, by przedsiębiorcy przedkładali zaświadczenia z ZUS. Namawiam do tego wszystkich, bo czas pandemii to okres, w którym należy możliwie upraszczać sobie życie. Normalnie taki warunek jest uzasadniony, choćby troską o dobro pracowników, ale dzisiaj oznacza niepotrzebną komplikację – przekonuje Artur Wawryło.
KIO ma niebawem wznowić orzekanie
Uchwalona w czwartek przez Sejm tarcza antykryzysowa 3.0 ma doprowadzić do wznowienia normalnej działalności przez Krajową Izbę Odwoławczą.
Ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (skierowana do Senatu) uchyla art. 15zzs dotychczasowej tarczy, który przewidywał zawieszenie biegu terminów przed KIO. Jak poinformował Urząd Zamówień Publicznych, oznacza to przywrócenie rozstrzygania spraw przez izbę przy udziale stron. Pewne zamieszanie informacyjne wprowadzało to, że kolejny z projektów, nad którym pracuje rząd (tarcza 4.0), pierwotnie przewidywał orzekanie przez KIO bez udziału stron, na podstawie pisemnych stanowisk. Ten blok przepisów ostatecznie jednak został usunięty z projektu.
Pozostawiono w nim natomiast inne zmiany w przepisach o zamówieniach publicznych. Umowy, których w związku z COVID-19 nie można realizować na ustalonych warunkach, będą podlegać obowiązkowym aneksom. Przedsiębiorcom nie będą też naliczane kary umowne. Obowiązująca specustawa przewidywała możliwość aneksowania kontraktów i rezygnacji z naliczania kar umownych, ale było to uzależnione od dobrej woli zamawiających. Teraz będzie obligatoryjne. Nowe przepisy wprowadzą też obowiązkowe płatności w częściach (lub w formie zaliczek) przy umowach trwających dłużej niż 12 miesięcy oraz poluzują reguły dotyczące wadium i zabezpieczenia należytego wykonania umowy.

ikona lupy />
DGP