Jak zaznacza ekonomistka, niemal we wszystkich krajach, w których przeprowadza się badanie wskaźnika aktywności gospodarczej przedsiębiorców działających w usługach, widać dramatyczne spadki: w Niemczech PMI dla usług spadł do 31,7 pkt, we Francji do 27,4 pkt, w Hiszpanii do 23 pkt, we Włoszech do 17,4. pkt. Innymi słowy - jak pisze Buchholtz - ankietowani menedżerowie nie widzą w najbliższym czasie szans na poprawę sytuacji. Wskazuje, że trochę lepiej jest w Japonii czy Australii, gdzie wskaźnik ten wyniósł odpowiednio 33,8 pkt i 38,5 pkt.
Ekspertka zaznacza, że ograniczenia w świadczeniu usług potrwają raczej "tygodnie" niż "dni", a ich skutkiem będzie recesja, która utrzyma obniżony popyt na usługi.
"Dla usług koronawirus jest piorunującym doświadczeniem. I niestety nie jest to wyrównana walka" - pisze. Dodaje, że efekty zapaści sektora widoczne są zwłaszcza w dużych miastach, gdzie liczba osób świadczących różnego rodzaju usługi jest duża "z uwagi na większą elastyczność niż w przemyśle oraz małe bariery wejścia na ten rynek". Zaznacza, wiele z usług niepublicznych jest relatywnie mało odporna na zmiany koniunktury.
Jej zdaniem, iskierkę nadziei przynoszą dane z Chin, które najcięższą fazę lockdownu przechodziły w lutym. Tam - jak pisze - mimo, że gospodarka nie wróciła jeszcze na stare tory, to PMI w usługach zareagował pozytywnie: wzrósł z 26,5 pkt na 43 pkt. "Oznaczałoby to, (...),że zniesienie restrykcji niewątpliwie daje oddech" - wskazuje.