Produkcję w fabrykach ograniczono do niezbędnego minimum. Podobny scenariusz rozważają Niemcy.
Rząd w Rzymie wstrzymuje prawie całą produkcję. Premier Włoch Giuseppe Conte w nagraniu zamieszczonym w sobotni wieczór podkreślił, że produkcja przemysłowa nie zatrzyma się całkowicie. Na prośbę regionów północnych, najbardziej dotkniętych pandemią koronawirusa, ale i najsilniej uprzemysłowionych, oraz w porozumieniu ze związkami zawodowymi i zrzeszeniami handlowymi rząd sporządził wykaz fabryk, które będą dalej pracować.
Otwarte pozostaną zakłady niezbędne do funkcjonowania państwa i usług publicznych, produkujące żywność i leki oraz zajmujące się naprawami i konserwacją. Stanie natomiast m.in. przemysł motoryzacyjny i odzieżowy. Niektóre marki już wcześniej zawiesiły działalność. Tydzień temu pracę wstrzymał koncern Fiat Chrysler Automobiles. Zawieszenie pięciu zakładów na terenie Włoch wiązało się również ze wstrzymaniem pracy w fabrykach w Tychach oraz w serbskim Kragujevacu. Produkcja miała zostać zawieszona do 27 marca, ale najpewniej okres ten zostanie wydłużony, bo rozporządzenie włoskiego rządu obowiązuje do 3 kwietnia.
To sytuacja bez precedensu w powojennej historii Włoch. Rząd zdecydował się na wstrzymanie pracy w fabrykach w najczarniejszym jak dotąd momencie walki z pandemią. Tylko w sobotę w wyniku zakażenia koronawirusem zmarły 793 osoby, z czego 546 w samej Lombardii, i odnotowano 4821 nowych przypadków. O wiele dalej idące obostrzenia tego samego dnia wprowadziła sama Lombardia po tym, gdy okazało się, że 40 proc. mieszkańców regionu nie stosuje się do zalecenia, by pozostawać jak najdłużej w domach.
Po przeanalizowaniu danych operatorów sieci komórkowych lombardzki prezydent Attilio Fontana zakazał wszelkiej aktywności na zewnątrz, ogłosił zamknięcie placów budowy i biur. – Już nie wiem, jakich słów używać. Tylko poprzez ograniczenie kontaktów interpersonalnych uda nam się odwrócić statystyki – powiedział Fontana, który dwa dni wcześniej o pomoc w patrolowaniu ulic poprosił armię.
Na kroki bardziej radykalne niż dotychczas szykują się także Niemcy. Wczoraj kanclerz Angela Merkel miała rozmawiać na ten temat z szefami rządów 16 krajów związkowych, spośród których część zdecydowała się już na zamknięcie szkół i innych miejsc użyteczności publicznej. Te obostrzenia nie uchroniły jednak przed nagłym wzrostem zachorowań, dlatego – jak mówił szef urzędu kanclerskiego Helge Braun w wywiadzie dla „Der Spiegel” – konieczne są bardziej rygorystyczne środki.
Władze miały obserwować, jak zachowują się obywatele w sobotę – czy pozostaną w większości w domach, czy też zignorują zalecenia. Choć ograniczenie aktywności jest kluczowe, wielu ma problem z zachowaniem społecznego dystansu. Deutsche Welle informuje o zjawisku koronaimprez w Berlinie, czyli organizowanych przez młodzież za pośrednictwem mediów społecznościowych spotkań towarzyskich w parkach i miejscach prywatnych. Merkel rozważa również wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, który pozwoliłby na zawieszenie konstytucyjnych limitów długu publicznego. W grę wchodzi 150 mld euro na pomoc najbiedniejszym i małym firmom.