Wchodząca 24 marca w życie nowelizacja może pomóc w oddłużeniu się kilkudziesięciu tysiącom ludzi rocznie. W tym, którzy popadną w finansowe tarapaty z powodu recesji związanej z pandemią koronawirusa
Wchodząca 24 marca w życie nowelizacja może pomóc w oddłużeniu się kilkudziesięciu tysiącom ludzi rocznie. W tym, którzy popadną w finansowe tarapaty z powodu recesji związanej z pandemią koronawirusa
/>
DGP
Cel, który przyświecał ustawodawcy, gdy przyjmował nowe przepisy (Dz.U. z 2019 r. poz. 1802), był prosty: osoba niewypłacalna powinna móc się łatwo oddłużyć. A nie – tak jak do tej pory – przez lata być w szarej strefie.
– Corocznie obserwujemy wzrost liczby wniosków o upadłość konsumencką. Nowe przepisy uproszczą całą procedurę jej ogłoszenia. A zatem z pewnością nastąpi gwałtowny wzrost skutecznie składanych wniosków – twierdzi adwokat Tomasz Wiliński, wspólnik zarządzający w kancelarii Wiliński Legal. Jego zdaniem kluczową zmianą jest to, że sąd dopiero po otwarciu właściwego postępowania upadłościowego będzie badał, czy do niewypłacalności dłużnik doprowadził umyślnie, czy nieumyślnie. Dotychczas, zgodnie z art. 4914 prawa upadłościowego, sąd oddalał wniosek o ogłoszenie upadłości osoby fizycznej nieprowadzącej działalności gospodarczej, jeżeli dłużnik doprowadził do swojej niewypłacalności lub istotnie zwiększył jej stopień umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa.
Ustawodawca uznał jednak, że to nie miało sensu. Najistotniejsze bowiem jest to, czy ktoś jest faktycznie niewypłacalny, a nie to, z jakiego powodu. Dlatego postanowiono, że sąd oddali wniosek o ogłoszenie upadłości konsumenckiej, jeżeli „upadły doprowadził do swojej niewypłacalności lub istotnie zwiększył jej stopień w sposób celowy, w szczególności przez trwonienie części składowych majątku oraz celowe nieregulowanie wymagalnych zobowiązań”. W skrócie: jeśli ktoś nawet zachowywał się nieodpowiedzialnie, ale nie robił tego celowo, będzie mógł się oddłużyć. Przy czym ustalony dla niego plan spłat (bo osoba ogłaszająca upadłość jest zobowiązana w kolejnych latach spłacać swoje długi na miarę możliwości) będzie obejmował nawet siedmioletni okres, a nie standardowy trzyletni. Sankcją zatem stanie się konieczność spłacenia większej części długów niż spłacają osoby postępujące rozsądnie, a nie niemożność ogłoszenia upadłości.
Moralność dłużników
Eksperci różnie oceniali to rozwiązanie. Większość przedstawicieli biznesu uważa, że to sygnał dla nieodpowiedzialnych dłużników, iż ich zachowanie może ujść płazem. Przykładowo zdaniem Związku Przedsiębiorstw Finansowych wprowadzona zmiana będzie zachęcaniem do zaciągania zobowiązań w sposób niemoralny, zbyt często – a na pewno coraz częściej – finansujących raczej zachcianki niż potrzeby. Bo ostatecznie za nierzetelnie czy oszukańczo zaciągane kredyty zapłacą uczciwi klienci banków, SKOK-ów czy instytucji pożyczkowych, jako że pełne zrealizowanie planu spłat jest rzadkością. Podobnie w swej opinii do projektu stwierdził BCC. Wskazywał, że w ostatnich latach ustawodawca wprowadza wiele korzystnych zmian dla dłużników, lecz zdaje się zapominać, że odbija się to na sytuacji wierzycieli. A pogarszająca się moralność płatnicza Polaków może spowodować kłopoty finansowe u uczciwie postępujących osób i firm.
Ale są też zwolennicy przyjętego rozwiązania. Podczas odbywającej się niedawno konferencji branży windykacyjnej, która obawia się nowych przepisów, Lucyna Dassuj, prezes Fundacji Moja Upadłość, przekonywała, że biznes tak naprawdę zyska na prostszej procedurze upadłościowej. Powód? Dziś wiele osób, które nie mogły ogłosić upadłości konsumenckiej, uciekało w szarą strefę. Ludzie ci nie deklarowali jakichkolwiek dochodów, unikali wierzycieli. W efekcie nie płacili nic lub bardzo mało. Ogłoszenie upadłości zaś przełoży się – w mniejszym lub większym stopniu – na spłacanie zobowiązań. Przykładowo upadły nie będzie miał żadnego powodu, aby unikać legalnego podjęcia pracy zarobkowej.
Przedsiębiorca jak konsument
W dobie nadchodzącego kryzysu dla małych i średnich przedsiębiorców do rangi najważniejszego rozwiązania nowelizacji urosnąć może faktyczne zrównanie sytuacji osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą z sytuacją osób nieprowadzących takiej działalności. Najmniejsi przedsiębiorcy – ci wpisani do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej – będą mogli ogłosić upadłość na zasadach analogicznych jak konsumenci. I co dla wielu osób najważniejsze, taki przedsiębiorca będzie mógł zachować część środków ze sprzedaży w postępowaniu upadłościowym mieszkania lub domu jednorodzinnego – tak by mieć pieniądze na wynajęcie lokum.
Ministerstwo Sprawiedliwości, które opracowało projekt nowelizacji, przekonywało, że to efekt faktycznego zrównania pozycji najmniejszych przedsiębiorców z konsumentami. Przykładowo lokalnemu sklepikarzowi znacznie bliżej do sytuacji jego klienta, który zarazem jest sąsiadem, niżeli do pozycji wielkiej korporacji. A zatem nie ma powodu, by ten sklepikarz miał spełniać takie wymogi jak korporacje. Zarazem w przytłaczającej większości przypadków osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą czyni to, by utrzymać swoją rodzinę. Nie można więc dopuścić – zdaniem MS – do sytuacji, w której cała rodzina straci dach nad głową wskutek biznesowego niepowodzenia.
Ustawodawca przewidział również możliwość całkowitego umorzenia zobowiązań bez ustalenia planu spłaty wierzycieli. Stanie się tak wówczas, gdy sytuacja osobista upadłego w oczywisty sposób będzie wskazywała, że jest on trwale niezdolny do dokonywania jakichkolwiek spłat w ramach planu spłaty wierzycieli. Ustawa wprowadza ponadto rozwiązanie, zgodnie z którym umorzenie zobowiązań bez planu spłat będzie miało charakter warunkowy we wszystkich tych przypadkach, gdy niezdolność do dokonywania jakichkolwiek spłat w ramach spłaty wierzycieli będzie wynikała z osobistej sytuacji upadłego, która nie ma trwałego charakteru. Niewykluczone więc, że osoby, które upadną wskutek drastycznego pogorszenia się ich sytuacji w wyniku recesji gospodarczej wywołanej pandemią koronawirusa, nie będą musiały od razu spłacać swych zobowiązań w ramach planu spłat. Wierzyciele będą musieli zaczekać, aż dłużnicy odnajdą się na nowo na rynku pracy.
Sprawność postępowań
Dyskusyjne jest to, jak nowe przepisy wpłyną na sprawność rozpoznawania spraw. Resort sprawiedliwości nie ukrywa, że dziś całe postępowanie trwa zdecydowanie zbyt długo. Niekiedy na orzeczenie trzeba czekać nawet dwa lata. A do sądów wpływa przecież kilka tysięcy wniosków rocznie. Wiele wskazuje na to, że już w 2020 r. będzie ich co najmniej dwa razy więcej, zaś w 2021 r. – nawet trzykrotnie więcej. Dlatego zdaniem niektórych ekspertów cała procedura może się wydłużyć (patrz ramka). Z kolei zdaniem projektodawcy powinna wręcz się skrócić. A to dlatego, że wierzyciele będą zgłaszać swe wierzytelności nie do sędziego-komisarza, lecz do syndyka. W założeniu ma to przyspieszyć postępowania, gdyż pominięty zostanie nawet kilkumiesięczny etap, w którym sędzia-komisarz sprawdzał warunki formalne zgłoszenia, a dopiero później przekazywał zgłoszenie syndykowi.
Ponadto sami sędziowie-komisarze będą znacznie rzadziej powoływani. W sprawach konsumenckich stanie się tak tylko wtedy, gdy uzasadnione to będzie znacznym rozmiarem majątku dłużnika, znaczną liczbą wierzycieli lub innymi uzasadnionymi przewidywaniami co do zwiększonego stopnia skomplikowania postępowania. Sędzią-komisarzem zaś będzie mógł zostać również referendarz sądowy.
W ustawie wskazano, że w sprawach, w których przed 24 marca 2020 r. wpłynął wniosek o ogłoszenie upadłości, stosuje się co do zasady przepisy dotychczasowe (wyjątkiem będą regulacje dotyczące likwidacji masy upadłości).
Z kolei w sprawach, w których do dziś wpłynął wniosek o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego albo wniosek o zatwierdzenie układu w postępowaniu o zatwierdzenie układu, stosowane będą nowe przepisy.
Upadłość dnia powszedniego
OPINIA
Upadłość konsumencka będzie dostępna w zasadzie dla każdego
Bartosz Groele adwokat, partner w kancelarii Tomasik, Pakosiewicz, Groele
Nowelizacja prawa upadłościowego wprowadza zasadnicze zmiany wdwóch obszarach: upadłości konsumenckiej iprocedurze przygotowanej likwidacji majątku upadłego (pre-pack).
W przypadku upadłości konsumenckiej jako najistotniejsze zwprowadzanych rozwiązań jawią się zrównanie sytuacji prawnej osób fizycznych, niezależnie do tego, czy prowadzą działalność gospodarczą, czy też takiej działalności nigdy nie prowadziły, oraz całkowite wyeliminowanie przesłanek negatywnych do ogłoszenia upadłości. Przyjęty został zatem znacznie zliberalizowany model upadłości konsumenckiej, który sprawi, że będzie ona dostępna wzasadzie dla każdego. Doprowadzi to zpewnością do lawinowego wzrostu liczby wniosków składanych wsądach wcałej Polsce iprowadzonych na ich skutek postępowań, aw rezultacie do spadku efektywności, już itak przeciążonych, wydziałów do spraw restrukturyzacyjnych iupadłościowych. Niestety sytuacja ta może odbić się negatywnie na sprawności wszystkich postępowań, wtym restrukturyzacyjnych, które ze swej istoty wymagają szybkich reakcji. Przerzucenie zaś oceny zawinienia upadłego na sam koniec postępowania iprzewidziane wzwiązku ztym zawinieniem konsekwencje, takie jak wydłużenie czasu trwania planu spłaty wierzycieli lub całkowite wyłączenie możliwości oddłużenia, zapewne nie doprowadzi do osiągnięcia celu wpostaci ujednolicenia linii orzeczniczej iwyeliminowania zjawiska tzw. turystyki upadłościowej.
Również niektóre ze zmian wprowadzonych wprocedurze przygotowanej likwidacji, wszczególności ustanawiające obowiązek przeprowadzenia aukcji wprzypadku złożenia co najmniej dwóch wniosków ozatwierdzenie warunków sprzedaży, mogą doprowadzić do znaczącej przewlekłości tych postępowań, których założeniem była szybkość przejęcia aktywów upadłego.