W 2019 r. ogłoszono 1019 postanowień o upadłości i restrukturyzacji firm w Polsce. To o 4,5 proc. więcej niż rok wcześniej – wynika z danych firmy Coface.
/>
Wchodzenie polskiej gospodarki w okres spowolnienia gospodarczego zaczyna się odbijać na sytuacji płynnościowej przedsiębiorstw.
– W III kw. tempo wzrostu PKB było najniższe w trzech ostatnich latach i sięgnęło 3,9 proc. 2020 r. będzie trudniejszy. Prognozujemy wzrost gospodarczy na poziomie 3,3 proc. To znajdzie odzwierciedlenie w liczbie upadłości. Szacujemy, że wzrośnie ona w 2020 r. o 6 proc. – wyjaśnia Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface, firmy ubezpieczającej należności w Europie Centralnej.
Nasz kraj stał się w większym stopniu zależny od sytuacji na rynkach zagranicznych. W strefie euro spowolnienie jest widoczne już od kilku miesięcy. Eksport z Polski nadal rośnie (od stycznia do października 2019 r. wyniósł 196,6 mld euro, to o 5,3 proc. więcej niż rok wcześniej), ale kondycja firm sprzedających swoje wyroby za granicę jest coraz słabsza. W tego typu branżach wzrosty liczby bankructw są największe.
– Mowa m.in. o sektorze meblowym, który w 2019 r. odnotował 90-proc. wzrost, o produkcji wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych, gdzie było ich o 43 proc. więcej, czy o transporcie, gdzie ich liczba wzrosła o 30 proc. – wyjaśnia Barbara Kamińska, dyrektor działu oceny ryzyka w Coface.
Radosław Jarema, dyrektor w firmie Akcenta obsługującej transakcje walutowe, zwraca uwagę, że krajowi producenci próbują ratować się eksportem na rynki pozaunijne. W pierwszej dwudziestce najważniejszych rynków zbytu już pięć jest poza UE, a dwa poza Starym Kontynentem. Jednak, jak zauważają eksperci, tam również spodziewane jest spowolnienie.
W przypadku transportu, jak dodaje Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska”, dodatkowo zadziała negatywnie wynegocjowany w grudniu unijny kompromis w zakresie Pakietu Mobilności. Zmniejszy on opłacalność przewozów na zagranicznych rynkach, wykonywanych przez polskie firmy.
Liczba upadłości i restrukturyzacji w handlu urosła o 8 proc. – Największy przyrost jest w handlu detalicznym. To może dziwić, biorąc pod uwagę wysoką dynamikę konsumpcji, której sprzyja historycznie najniższa stopa bezrobocia, rosnące płace i transfery społeczne z budżetu państwa. Ale handel działa w warunkach wysokiej konkurencyjności i niskich marż – tłumaczy Grzegorz Sielewicz.