Amerykańskie firmy technologiczne tracą na wojnie handlowej z Pekinem. Dlatego chcą zdobyć specjalne licencje od rządu federalnego na wznowienie interesów z Huaweiem. Chińczycy przygotowują plan B
Huawei to potężny odbiorca produkowanych przez Amerykanów podzespołów. Wilbur Ross, sekretarz handlu, w rozmowie z Bloombergiem przyznał, że 260 firm ubiega się o licencję zezwalającą na współpracę z Huaweiem. Podkreślił, że nie wszystkie podmioty, które złożyły wniosek, otrzymają pozwolenia. Nie wiadomo też dokładnie, kiedy miałyby one być wydane.
William Xu, jeden z czterech członków zarządu Huaweia, na poniedziałkowej konferencji „Innovation” w Paryżu podkreślił, że firmie uda się w tym roku utrzymać swój wzrost mimo braku dostaw z USA. – Jeśli Stany Zjednoczone zdecydują o dalszym dostarczaniu komponentów, przyjmiemy je z radością. Jeśli jednak nie, poradzimy sobie – powiedział Xu. Dodał też, że obecnie chińska firma przy budowie infrastruktury 5G nie używa już żadnych amerykańskich komponentów.

USA chce robić biznes

O wprowadzenie specjalnych zezwoleń apelowali już w sierpniu przedstawiciele największych amerykańskich technologicznych gigantów. W czerwcu Trump zapowiedział złagodzenie zakazu eksportowego, ale nie doszło do opracowania porozumienia określającego, co i kiedy amerykańska branża komputerowa mogłaby wysyłać.
Na spotkanie z administracją Trumpa udali się prezesi firm: Qualcomm, Google, Intel, Broadcom, Micron, Western Digital i Cisco. Wprowadzony w maju zakaz handlu z Huaweiem odbił się na ich wynikach i prognozach. Szacuje się, że Chińczycy na zakup podzespołów poza swoimi granicami wydają rocznie ok. 10 mld dol.
Firma Qualcomm podała po ogłoszeniu swoich wyników w połowie roku, że całoroczne przychody z tytułu dostawy chipów będą na poziomie od 140 mln do 160 mln dol., co byłoby wynikiem mniejszym o ok. 31–40 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Prezes spółki Steve Mollenkopf powiedział, że spodziewa się, że zakaz handlu z Huaweiem będzie „wywoływał problemy” w ciągu najbliższych dwóch kwartałów.
Wojna handlowa krzyżuje również plany firmie AMD. Choćby z tego powodu, że podpisała w 2016 r. porozumienie z chińskimi przedsiębiorstwami dotyczące opracowywania technologii mikroczipów. Chiny odpowiadały za 30 proc. jej biznesu.
Rykoszetem dostał także Micron, którego 13 proc. przychodów w pierwszej połowie tego roku pochodziło właśnie od Huaweia. Firma spodziewa się, że wyniki za cały 2019 r. będą gorsze.

Chińczycy na swoim

Huawei znalazł się na czarnej liście Waszyngtonu w maju tego roku. USA oskarżyły firmę o złamanie sankcji wobec Iranu oraz kradzież amerykańskiej własności intelektualnej. Administracja Trumpa podejrzewa, że koncern może być również zaangażowany w działania wywiadowcze. A założyciel firmy Ren Zhengfei oszacował, że przez działania Waszyngtonu straci ona ok. 30 mld dol.
Wojna handlowa spowodowała, że Huawei zmienił strategię. W swoim łańcuchu dostaw zaczął stawiać na rodzimych producentów, Japonię i Europę. Ernest Lin Zhang, odpowiedzialny za działania biznesowe w Europie Zachodniej, zapowiedział, że do 2024 r. koncern wyda ok. 40 mld dol. na zakupy na Starym Kontynencie lat. Ma mu to zrekompensować utratę dostępu do amerykańskich podzespołów. Huawei ujawnił także, że chce pracować nad utworzeniem suwerennej europejskiej chmury, która umożliwi przechowywanie i przetwarzanie danych online bez konieczności pośredniczenia amerykańskich gigantów technologicznych. Już dziś Chińczycy dostarczają swój sprzęt świadczącym tego typu usługi operatorom, takim jak francuska grupa Orange czy Telefonica w Hiszpanii.
– Teraz, gdy przepływ informacji nie zna granic, niezależność cyfrowa staje się kluczowa. Zdecydowanie popieramy tę koncepcję. Musimy pamiętać, że cyfrowa suwerenność nie jest jak budowanie muru berlińskiego. Otwarta współpraca międzynarodowa staje się ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Huawei chce nadal wspierać Europę w tworzeniu jej własnej infrastruktury i pomagać europejskim partnerom w utrzymaniu globalnej konkurencyjności w branżach, w których mają przewagę – mówił William Xu.