- Nie da się bazować wyłącznie na zaufaniu do busoli moralnej danej firmy – mówi prof. Paweł Łuków z Uniwersytetu Warszawskiego.
Co jest ważniejsze: dobro spółki czy zdrowie ludzi?
Retoryczne pytanie…
Dlaczego?
Wiadomo, że troska o zdrowie i życie pacjentów jest najważniejsza i państwo powinno je chronić.
Wczoraj pisaliśmy o tym, że firmy farmaceutyczne – a więc produkujące leki – blokują możliwość wejścia do refundacji preparatów swojej konkurencji. Czy dla nich też priorytetem powinno być zdrowie czy wyniki finansowe? Firmy argumentują, że przepisy zobowiązują je do dbania o kondycję finansową spółki.
Tu sprawa się komplikuje. Na pewno państwo powinno zadbać o to, by firmy nie stawały przed takim dylematem. W tej sytuacji nie zadbało…
To prawda, firmy farmaceutyczne dziś mogą – zgodnie z prawem – działać wbrew interesowi pacjentów.
I muszą zdecydować, czy zgodzić się na swoje straty, dzięki czemu pacjenci dostaną również leki konkurencji. Faktycznie mają problem, co jest ważniejsze: czy istotny interes społeczny, czy też potencjalne zarzuty o brak dbałości o sytuację finansową spółki. W tym drugim przypadku mogą narazić się nawet na zarzut działania na szkodę firmy. Dlatego podkreślam, że to po stronie regulatora spoczywa odpowiedzialność, jakie stworzy środowisko prawne. To Ministerstwo Zdrowia odpowiada za politykę lekową państwa. A państwo nie może ciężaru odpowiedzialności za dostęp do leków przerzucać na podmioty, które nie są powołane do tego, by dbały o interes publiczny – a tym niewątpliwie jest zdrowie społeczeństwa.
Firmy, chcąc wejść do refundacji, powołują się na dobro pacjentów, potem o nim zapominają. Czy to nie jest hipokryzja?
Pytanie, w jakim stopniu jest to działanie PR, dzięki któremu leki wejdą do refundacji, i dbanie o wizerunek firmy. A w jakim stopniu są to wyrachowane działania w celu maksymalizowania zysków. I czy jest to gra czysto biznesowa w rozmowach z ministerstwem czy NFZ, bo niewątpliwie takie argumenty – często prawdziwe – mają ogromną siłę negocjacyjną.
Na ile wykorzystywanie zdrowia i życia, w słusznym celu, ale też do tego, żeby mnożyć zyski, jest etyczne? I czy firma produkująca leki może działać na takich samych zasadach jak producent kredek…
To kluczowe pytanie. Bo są pewne chwyty reklamowe, których nie powinno się stosować w obrocie lekami. Dlatego coraz częściej kładziony jest nacisk na społeczną odpowiedzialność spółek, która w przypadku firm produkujących leki jest wyjątkowo istotna. Jeżeli wykorzystujemy życie i zdrowie chorych tylko w celu maksymalizacji zysków, to jest to postępowanie na pewno niemoralne. Leki ratujące życie czy przedłużające je z pewnością wymagają spełnienia w negocjacjach z ich nabywcą czy płatnikiem bardzo szczególnych wymogów etycznych. I nie ma wątpliwości, że firma też ponosi odpowiedzialność dotyczącą bezpieczeństwa odbiorców jej produktów. Przy dylematach, w których stawką jest życie i zdrowie, ta odpowiedzialność powinna brać górę nad egoistycznym dążeniem do zysków. Na tym między innymi polega odpowiedzialność społeczna.
Gdzie jest granica między dobrem finansowym spółki a odpowiedzialnością społeczną?
Na pewno jest nią dobro pacjentów. Ale każdą sytuację trzeba rozpatrywać indywidualnie. Na przykład inaczej będziemy mówić o nowych lekach, które wprowadzają wygodniejszy sposób podania preparatu choremu, a inaczej o tych, które ratują życie. Ten dylemat pojawia się też w innych branżach. Weźmy firmę samolotową, która nie zadbała o sprawdzanie systemów bezpieczeństwa, bo ważniejsze było wyprzedzenie konkurencji ze swoim produktem. Albo firma produkująca samochody ze względu na koszty i optymalizację zysków nie zadbała o obniżenie emisji groźnych dla ludzi spalin. Tak samo o odpowiedzialności społecznej możemy mówić w sektorze bankowym. Przy kredytach frankowych wiele osób nie wzięło pożyczki w złotówkach, bo nie byłoby ich stać na spłacanie miesięcznej raty. Ale namawianie ich na kredyt, który mógł – i w wielu przypadkach tak się potem stało – narazić całe rodziny na poważne kłopoty finansowe, to podlega kwestii odpowiedzialności mającej priorytet względem odpowiedzialności wobec akcjonariuszy. Pyta pani o granicę? Dla mnie jest ona dosyć jasna: tam, gdzie wchodzi w grę zdrowie, życie czy bezpieczeństwo, również to finansowe, odbiorców czy nabywców, tam postępowaniem powinny kierować normy etyczne. I wtedy przy podejmowaniu wyborów biznesowych wymogi etyczne powinny być traktowane co najmniej tak samo poważnie jak zyski firmy.
Da się to formalnie określić?
Da, chociaż nie jest to łatwe. Można natomiast zadbać o kwestię podstawową, to jest o to, aby przepisy prawa przynajmniej nie rodziły pokus do maksymalizowania zysków kosztem np. zdrowia pacjentów. Należy też promować programy odpowiedzialności społecznej spółek. Nie da się bazować tylko i wyłącznie na zaufaniu do busoli moralnej danej firmy: ich właścicieli i pracowników. Potrzebna jest zarówno świadomość etyczna decydentów biznesowych, jak i środowisko prawne i instytucjonalne sprzyjające etycznemu postępowaniu. Żeby etyka nie musiała się nie opłacać.