Tegoroczny deficyt może być dużo mniejszy niż 20 mld zł. Chyba że rząd przyspieszy niektóre wydatki, by odciążyć państwową kasę w przyszłym roku.
Rząd przyjął wczoraj budżet na 2020 r. z zerowym deficytem, ale jeszcze w tegorocznym mogą być korekty. Jak mówią nasi rozmówcy z rządu, deficyt budżetowy na koniec tego roku będzie mniejszy od planu. Część ostrożnie wskazuje, że zamknie się kwotą poniżej 20 mld zł. Ale są i tacy, których zdaniem ujemne saldo może wynieść do 14 mld zł. W takim przypadku byłby o ponad połowę niższy od planów, które wynoszą 28,5 mld zł.
Powtórka z historii
To jednak nie oznacza, że rząd będzie chciał „dowieźć” dobry wynik do końca roku. Jak wynika z naszych informacji, bardzo prawdopodobne, że dodatkowe pieniądze zostaną wykorzystane jeszcze w tym roku na inne cele. – Możemy, tam gdzie się da, przesunąć wydatki z przyszłego roku, by zrobić nieco luzu w budżecie na 2020 r. – mówi nasz rozmówca z rządu.
/>
Powtórzyłaby się więc, choć w nieco mniejszej skali, sytuacja z końcówki ub.r. Teraz w grę wchodziłoby kilka miliardów. Wtedy nowelizacja ustawy okołobudżetowej rozdysponowała 11 mld zł, m.in. na zdrowie czy infrastrukturę. Teraz możliwości są mniejsze m.in. dlatego, że rząd będzie miał kolejne wydatki: sam ogłoszony w ostatnią sobotę pakiet wsparcia dla firm, jeśli wejdzie w życie, będzie kosztował ok. 4 mld zł rocznie.
Sam pakiet wsparcia dla firm będzie kosztował ok. 4 mld zł rocznie
Skąd dobra sytuacja w finansach państwa? Tegoroczne wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych do wczoraj wyniosły 208 mld zł, to 18 mld zł więcej niż w analogicznym okresie ub.r. Na koniec roku FUS może być na lekkim plusie. Skutek: dotacja budżetowa będzie mogła być niższa, i to mimo sfinansowania w tym roku 13. emerytury, która kosztowała blisko 10 mld zł. W budżecie centralnym wpływy z podatków dochodowych będą wyższe od planów. Nasi rozmówcy spodziewają się także przyspieszenia wpływów z VAT do końca roku. Mogą się do tego przyczynić wypłaty 500 plus na pierwsze dziecko, które zaczęły działać od lipca.
Zdecyduje nowy gabinet
O ewentualnych korektach będzie decydował już nowy rząd w kolejnej kadencji Sejmu. On również będzie odpowiedzialny za realizację ustawy budżetowej na 2020 r. Jej projekt zakłada, że – po raz pierwszy po 1989 r. – wydatki wyniosą dokładnie tyle samo, co dochody: 429,5 mld zł.
Mimo planów znacznego zwiększenia wydatków społecznych, przy obniżkach PIT i niektórych składek na ZUS, jakie będą płacić przedsiębiorcy, rząd założył wzrost dochodów o ponad 40 mld zł w porównaniu z 2019 r. przy zwiększeniu wydatków o ok. 14 mld zł. Kluczem ma być dobra sytuacja w FUS. Pozwoli to na wyraźne zmniejszenie dotacji budżetowej dla funduszu. W przyszłym roku ma ona wynieść 26 mld zł, o 23 mld zł mniej niż jest w planach na ten rok.
Drugi czynnik to dalsze zwiększanie ściągalności podatków.
Oparcie planów równoważenia budżetu na niższej dotacji do FUS jest jednak ryzykowne. Zakłada bowiem m.in. likwidację tzw. 30-krotności, czyli limitu dochodów, powyżej którego nie odprowadza się składek na ZUS. Jest to uwzględnione w budżecie na przyszły rok, dzięki czemu dochody FUS wyraźnie wzrosną. Efekt netto (po odliczeniu mniejszych wpływów z PIT) to ponad 5 mld zł.
Co z tym ZUS?
Pomysł likwidacji 30-krotności budzi jednak kontrowersje. Eksperci rynku pracy zwracają uwagę, że może to zachęcać dobrze zarabiających etatowców do przechodzenia na samozatrudnienie. Tym bardziej że równolegle rząd zapowiada umożliwienie najmniejszym przedsiębiorcom opłacania składek na ZUS uzależnionych od dochodów, zamiast obecnie obowiązującego ryczałtu. Gdyby nowy Sejm nie zdecydował się na zniesienie 30-krotności, to powstałaby ok. 5-miliardowa dziura. Nowy sposób liczenia składek na ZUS dla firm to dodatkowy koszt ok. 1 mld zł.
Głównym źródłem tak wyraźnej poprawy finansów FUS w przyszłym roku będzie jednak opłata od przekształcenia funduszy emerytalnych w indywidualne konta emerytalne. W sumie to niemal 20 mld zł, które staną się przychodem FUS w ciągu kolejnych dwóch lat. W 2020 r. fundusz ma otrzymać pierwszą ratę. Po 2021 r. opłaty już nie będzie – co oznacza, że poprawa budżetowego salda może nie być długotrwała.