Były główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego uważa, że europejska obsesja na punkcie długu publicznego jest nie tylko głupia, lecz wręcz szkodliwa. Ma rację.
Jeśli ktoś obserwuje debatę ekonomiczną trochę uważniej, to tekst Oliviera Blancharda, opublikowany na portalu „Project Syndicate”, nie będzie dla niego ani trochę zaskakujący. Już w roli szefa potężnego pionu analiz ekonomicznych MFW (lata 2008–2015) Francuz dał się poznać jako zdeklarowany krytyk neoliberalnej palety odpowiedzi na kryzys roku 2008 i stagnację, która po nim nastąpiła. To w czasach Blancharda Fundusz radykalnie (czasem wręcz o 180 stopni) zmienił swój stosunek do takich zjawisk jak nierówności ekonomiczne. Wcześniej w Waszyngtonie nie uważano ich za większy problem. I dopiero pod wodzą Blancharda nawet MFW stanęło na stanowisku, że nierówności szkodzą gospodarce. Wierni czytelnicy tej kolumny pamiętają zapewne, że relacjonowaliśmy ewolucję podejścia Funduszu dość szczegółowo.
Od kilku lat Blanchard nie jest już na urzędzie, co pozwala mu wypowiadać się jeszcze bardziej otwartym tekstem. Artykuł „Europa musi naprawić swoją regułę fiskalną” należy właśnie do takich wystąpień. Francuski ekonomista wychodzi od tezy, że Zachód wydobył się z kryzysu 2008 r. głównie dzięki nowatorskiej i aktywnej polityce monetarnej. W Stanach Zjednoczonych realizowano ją w formie luzowania ilościowego, zaś w Europie przez serię praktycznych (często nie do końca zgodnych z unijnymi traktatami) posunięć szefa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego. Te ostatnie określano czasem jako strzelanie „pieniędzmi z bazooki” tam, gdzie akurat najbardziej potrzeba. Doszło też do faktycznego uwspólnotowienia długu w ramach strefy euro. Zrobiono to tylko tak, żeby się Niemcy, Austriacy oraz Holendrzy nie dowiedzieli. Puryści straszyli, że działania te skończą się wielkim uderzeniem inflacji. Skończyło się powrotem niezłej koniunktury.
Ale mogłaby ona być lepsza – przekonuje Blanchard. Pod warunkiem że polityka fiskalna stanęłaby na wysokości zadania. Odpowiedzialni za nią decydenci (głównie niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble) okopali się jednak na konserwatywnych pozycjach pilnowania „zrównoważonego budżetu”. Ta antyzadłużeniowa ortodoksja doprowadziła – jak pamiętamy – do wielu społeczno-politycznych nieszczęść w Europie. Zaczynając od nagonki na Włochów czy Greków, że „sami sobie winni, bo trzeba było nie żyć ponad stan”, po wywołany zbyt forsownymi oszczędnościami budżetowymi bunt poniżonych w Wielkiej Brytanii, który doprowadził do brexitu. Zrównoważone finanse nie pozwalały bowiem większości suwerennych rządów prowadzić jakiejkolwiek aktywnej polityki antykryzysowej. Limity zadłużenia skazywały polityków w Atenach, Rzymie, Paryżu czy Lizbonie na wybór między dżumą a cholerą. Albo uderzenie obuchem we własnych obywateli, albo bierność i czekanie, aż zniecierpliwieni wyborcy sami wysadzą władze z urzędu.
Trzeba z tym skończyć – dowodzi Oliver Blanchard. Po czym proponuje… odejście od unijnego pakietu antyzadłużeniowego. Czyli od świętych limitów głoszących, że państwo nie może mieć więcej niż 3 proc. deficytu i 60 proc. długu publicznego. „Nie chodzi o to, żeby nie było żadnych reguł. Ale nie można wiązać rządom krajów Unii (a zwłaszcza strefy euro) rąk aż tak boleśnie. Bo kończy się tych rąk łamaniem” – pisze Francuz. Jego zdaniem Komisja Europejska powinna zaprzestać mikrozarządzania – ciągłego wtrącania się i monitorowania finansów publicznych demokratycznych państw. Niech Bruksela pilnuje raczej ogólnego kierunku polityki i poświęci swoją uwagę skonstruowaniu wspólnych europejskich mechanizmów fiskalnej koordynacji: euroobligacji, wspólnego budżetu strefy euro etc. Wymyślaniu czegoś innego niż tylko udawanie, że „przecież wszyscy możemy być Niemcami i prowadzić taką politykę jak Berlin”.
Magazyn DGP / Dziennik Gazeta Prawna
Komisja Europejska powinna zaprzestać mikrozarządzania – ciągłego wtrącania się i monitorowania finansów publicznych demokratycznych państw. Niech Bruksela pilnuje raczej ogólnego kierunku polityki i poświęci swoją uwagę skonstruowaniu wspólnych europejskich mechanizmów fiskalnej koordynacji: euroobligacji, wspólnego budżetu strefy euro – proponuje były główny ekonomista MFW Olivier Blanchard