Projekt ustawy antylichwiarskiej trzeba notyfikować Komisji Europejskiej – przestrzega Rada Legislacyjna przy premierze. A na to nie ma już czasu.
DGP
O tym, jak ważna jest walka z lichwą, świadczy najlepiej fakt, że to właśnie w tej sprawie spotykali się minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Projekt ustawy antylichwiarskiej (nowelizacja kilku różnych ustaw) wzbudził spore kontrowersje. A to dlatego, że znacznie ogranicza możliwości zarobkowania nie tylko lichwiarzy, lecz także legalnie działających instytucji pożyczkowych. Organizacje branżowe twierdziły, że spowoduje to, iż większość firm z rynku zniknie; pozostaną jedynie największe. Resort sprawiedliwości jednak ripostował klarownie: zarobki sektora pożyczkowego trzeba ograniczyć. Dziś bowiem zarabia on często kosztem ludzi w trudnej sytuacji życiowej. A państwo powinno pomagać głównie im. Wydawało się więc, że biznes nic nie wskóra, a projekt lada moment trafi do Sejmu. Zbigniew Ziobro wcale nie ukrywał, że chce, by nowe przepisy zostały uchwalone jeszcze w tej kadencji Sejmu.

Presja czasu

Okazuje się jednak, że może z tym być poważny kłopot. Powód? Projekt ustawy trzeba notyfikować Komisji Europejskiej. Procedura ta, w najlepszym razie, wstrzyma prace nad nowymi przepisami na miesiąc. Niewykluczone, że na kwartał.
O potrzebie notyfikacji wspomniała Rada Legislacyjna, czyli zespół ekspertów służących głosem doradczym premierowi.
Notyfikacji wymagają projekty zawierające tzw. przepisy techniczne w rozumieniu dyrektywy UE 2015/1535. Takimi są m.in. regulacje dotyczące usług społeczeństwa informacyjnego, a więc usług normalnie świadczonych za wynagrodzeniem, na odległość, drogą elektroniczną i na indywidualne żądanie odbiorcy.
Autorzy opinii wskazują, że prawdą jest, iż przepisy projektu nie dokonują jakiegokolwiek rozróżnienia na usługi pożyczki świadczone drogą elektroniczną i w sposób tradycyjny oraz nie ma wśród nich żadnego przepisu, który by wprost i bezpośrednio odnosił się do pożyczek udzielanych drogą elektroniczną lub przy wykorzystaniu usług świadczonych drogą elektroniczną. Również w uzasadnieniu projektu nie eksponuje się w sposób szczególny aspektu udzielania pożyczek za pomocą środków online. Ale to nie wystarczy, by uniknąć unijnej procedury.
„O dość wyraźnym zamiarze ingerowania czy też oddziaływania przez twórców projektu na usługi pożyczek świadczone drogą elektroniczną może świadczyć, przynajmniej pośrednio, ten fragment Oceny Skutków Regulacji, gdzie jest mowa o tym, że projekt może w swoich skutkach spowodować wzrost zainteresowania i popularności pożyczek udzielanych w relacjach pomiędzy zainteresowanymi osobami fizycznymi z pominięciem pośrednictwa instytucji finansowej, w tym za pomocą specjalnych portali internetowych” – wskazują eksperci. I spostrzegają, że skoro Ministerstwo Sprawiedliwości jednoznacznie przewiduje, że jednym ze skutków prawnych nowych regulacji będzie rozwój rynku pożyczek udzielanych za pomocą specjalnie do tego przeznaczonych platform internetowych, to w takim razie projekt w swoich praktycznych skutkach prawnych rzeczywiście może oddziaływać na usługi udzielania pożyczek świadczone drogą elektroniczną.
„To zaś w konsekwencji powoduje objęcie przepisów projektu zakresem pojęcia przepisów technicznych w rozumieniu dyrektywy 2015/1535. Konkluzja ta będzie tym bardziej zasadna wówczas, gdy twórcy projektu – idąc w ślad za propozycjami Komisji Nadzoru Finansowego – ustanowią prawny wymóg, zgodnie z którym udzielanie pożyczek musi następować bezgotówkowo, poprzez stosowne zapisy dokonywane na rachunkach bankowych” – nie pozostawia wątpliwości Rada Legislacyjna.

Kilka rozwiązań

Projektodawca w tej sytuacji ma trzy wyjścia. Po pierwsze, może opinię Rady Legislacyjnej zlekceważyć i liczyć na to, że Komisja Europejska nie będzie miała do Polski pretensji. Doświadczenie pokazuje, że były już uchwalane ustawy, które zdaniem części ekspertów, a nawet Ministerstwa Spraw Zagranicznych, powinny być notyfikowane, a nie były.
Po drugie, możliwe jest szybkie przyjęcie projektu przez rząd, przekazanie go do Sejmu i zawieszenie prac na czas notyfikacji. Wówczas władza ryzykuje, że na uchwalenie gotowego niemal projektu może zabraknąć kilku tygodni.
I wreszcie trzeci wariant: okrojenie projektu i pozostawienie w nim jedynie przepisów karnych, które mają być stosowane wobec lichwiarzy. Ograniczenia dla legalnie działającego biznesu, takie jak np. zmniejszenie limitu kosztów pozaodsetkowych, można by przyjąć w kolejnej kadencji, gdyby taka była wola rządu i parlamentu.
Na który wariant zdecyduje się resort sprawiedliwości?
– Musimy dokładnie przeanalizować opinię Rady Legislacyjnej. Jeszcze za wcześnie na oficjalne stanowisko. Mogę powiedzieć jedynie to, że Ministerstwo Sprawiedliwości nadal dostrzega potrzebę głębokiej reformy, by przeciwdziałać lichwie, i będzie robiło wszystko, by ten cel zrealizować – komentuje wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy po konsultacjach