Nasza gospodarka urośnie w tym roku o 4,2 proc., a w 2020 r. o 3,6 proc. Bruksela znacznie podniosła szacunki – przed trzema miesiącami była mowa o wzroście w tym roku o 3,5, a w kolejnym o 3,2 proc.
Komisja Europejska dołączyła do bardzo szerokiego grona banków, agencji ratingowych, innych instytucji międzynarodowych i ekonomistów w ostatnich miesiącach zmieniających swoje prognozy na naszą korzyść i zakładających, że 2019 będzie kolejnym rokiem, w którym będziemy mieć wzrost o więcej niż 4 proc.
Według KE ponownie fundamentem koniunktury będzie konsumpcja prywatna, która ma się w tym roku zwiększyć o 4,5 proc., a więc nieco więcej niż w 2018 r. Będzie to zasługą świetnej sytuacji na rynku pracy – zatrudnienie w polskiej gospodarce ma się dalej zwiększać, a stopa bezrobocia spaść do 3,8 proc. Przede wszystkim jednak według prognoz Komisji średni poziom wynagrodzeń w Polsce urośnie w tym roku aż o 8 proc. To spowoduje, że gospodarstwa domowe będą mieć więcej pieniędzy do wydania. W napędzaniu konsumpcji pomogą też programy rządowe, takie jak chociażby zwiększenie skali programu „Rodzina 500 plus”.
Z drugiej strony zwiększone wydatki socjalne rządu powiększą nam deficyt budżetowy. W tym roku ma on wynieść 1,6 proc. PKB, czyli cztery razy więcej niż w 2018 r. Kiedy natomiast w prognozach budżetowych uwzględnimy to, że jesteśmy w wyjątkowo dobrym miejscu cyklu koniunkturalnego, to wtedy deficyt po takim dostosowaniu cyklicznym, po odjęciu nadzwyczajnych, ale tymczasowych dochodów, ma wynieść 2,8 proc. PKB. W ubiegłym roku wskaźnik liczony w ten sposób sięgał 1,4 proc. PKB. W roku 2020, dzięki planowanemu przelaniu na rządowe konta 15 proc. środków zgromadzonych w OFE, deficyt ma spaść do 1,4 proc., a po uwzględnieniu cyklu do 2,4 proc. PKB.
Inwestycje mają w tym roku urosnąć o 4,9 proc., a eksport o 5,2 proc. Import jednak ma rosnąć szybciej, więc saldo w naszym handlu zagranicznym będzie ujemne i ma w niewielkim stopniu hamować tempo wzrostu PKB. W 2020 r. inwestycje powinny rosnąć o 4,1 proc., a dziura w handlu towarami z zagranicą ma się powiększyć do 2,8 proc. PKB.
Komisja Europejska zaznacza, że prognozy są obarczone ryzykiem, a więc mogą się nie sprawdzić, jeśli np. Polska będzie szybciej niż oczekiwano wykorzystywać środki unijne – wtedy nasze wyniki gospodarcze będą nawet lepsze.
Problemy polityczne związane z niezależnością sądownictwa, a także sporem, jaki w tej sprawie Polska prowadzi z instytucjami unijnymi, mogą osłabiać skłonność przedsiębiorców do inwestowania – to z kolei może nam wyniki pogorszyć. Jednak największe ryzyka – zdaniem Komisji – czają się poza granicami naszego kraju. Polska może bowiem ucierpieć, jeśli koniunktura na świecie pogorszy się bardziej, niż się dziś zakłada.
Komisja Europejska, publikując szeroki zestaw prognoz dla wszystkich państw UE, obniżyła je zarówno dla Niemiec, jak i całej strefy euro. W przypadku strefy korekta jest niewielka – zimą zakładano wzrost o 1,3 proc., a teraz jest mowa o wzroście o 1,2 proc. Ale w przypadku Niemiec zmiany wyglądają drastycznie. Tempo wzrostu gospodarczego u naszego najważniejszego partnera gospodarczego ma w tym roku sięgać zaledwie 0,5 proc. Trzy miesiące temu Komisja prognozowała dla Berlina wzrost o 1,1 proc. Z Niemiec zresztą wciąż napływają kolejne niedobre informacje o stanie gospodarki. Ostatnie to te o spadku wartości zamówień fabrycznych w marcu o 6 proc. rok do roku. Publikowane na początku miesiąca dane PMI o aktywności gospodarczej również wskazywały na dość głęboki kryzys w niemieckim przemyśle. Do tego wszystkiego trzeba dodać rosnące znów zagrożenie eskalacją wojen handlowych. Po ostatnich zapowiedziach prezydenta USA Donalda Trumpa w sprawie zwiększenia stawek celnych na towary z Chin nastroje na rynkach finansowych się pogorszyły, a niepewność związana z ewentualnymi podobnymi krokami Stanów Zjednoczonych wobec krajów europejskich z pewnością nie będzie pomagać w ożywieniu gospodarczym. Generalnie więc wydźwięk nowego zestawu prognoz Komisji Europejskiej jest dość pesymistyczny, a Polska, dla której prognozy idą w górę, a nie w dół, jest w tym morzu pesymizmu optymistycznym wyjątkiem.
Komisja publikuje swoje prognozy dla wszystkich państw Unii Europejskiej co trzy miesiące. Kolejna ich porcja w sierpniu.
DGP