Flytronic, spółka z Grupy WB, złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników resortu obrony i pracowników Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Sprawa dotyczy wartej prawie 800 mln zł umowy na bezzałogowce. Chodzi o program „Orlik”, a dokładniej o „platformy przeznaczone do prowadzenia działań rozpoznawczych poprzez wykorzystanie głowic optoelektronicznych oraz stacji radiolokacyjnych (…). Jest to system służący do długotrwałego prowadzenia rozpoznania obrazowego na rozległym obszarze (…), w dzień i w nocy”. Jak pod koniec listopada podało Ministerstwo Obrony Narodowej, konsorcjum składające się z Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 oraz spółki Pit-Radwar zaoferowało Siłom Zbrojnym RP zaprojektowany od podstaw i wyprodukowany w Polsce system PGZ-19R.
Problem w tym, że to konsorcjum było jedynym oferentem. MON nie ujawniło, dlaczego zwróciło się tylko do jednego podmiotu. Piotr Wojciechowski, prezes specjalizującej się w produkcji bezzałogowców Grupy WB, krytykował na łamach DGP to, że jego spółka nawet nie mogła złożyć oferty. W połowie marca Flytronic, spółka z Grupy WB, złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Zdaniem jej przedstawicieli naruszono prawo lotnicze m.in. „w zakresie braku zgłoszenia bezzałogowego statku powietrznego PGZ-19R do rejestracji w Rejestrze cywilnych statków powietrznych prowadzonym przez Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego”. To się łączy ze złożeniem „nieprawdziwych oświadczeń woli o posiadaniu wszelkich uprawnień do wykonywania działalności i czynności w zakresie prowadzącym do uzyskania zamówienia”. Wreszcie Flytronic twierdzi, ze w związku z rezygnacją z postępowania konkurencyjnego straty Skarbu Państwa wiążące się z tą umową mogą sięgać nawet 500 mln zł. – Ponieważ jesteśmy podmiotem, który od ponad 20 lat zajmuje się projektowaniem i produkcją profesjonalnych systemów bezzałogowych do zastosowań specjalnych, nie mogliśmy nie zareagować na przypadek jawnego łamania przepisów prawa lotniczego – tłumaczy Jarosław Zając, prezes Flytronic SA. – Zgodnie z zapisami art. 53a ustawy – Prawo lotnicze każdy statek powietrzny o masie większej niż 25 kg musi posiadać potwierdzoną przez Urząd Lotnictwa Cywilnego zdatność do wykonywania lotów w postaci pozwolenia oraz być wpisanym do rejestru statków powietrznych – mówi przedsiębiorca.
MON nie odpowiedział na pytanie DGP dotyczące zawiadomienia. Z kolei Polska Grupa Zbrojeniowa ma całkiem odmienne zdanie w tej sprawie niż Flytronic. – System Bezzałogowych Statków Powietrznych (SBSP) PGZ-19R nie powinien być i nie został zgłoszony do rejestru cywilnych statków powietrznych. System ten przeznaczony jest na potrzeby Sił Zbrojnych RP. Po wprowadzeniu go na wyposażenie SZ RP – armia zdecyduje, do jakiego wojskowego rejestru zostanie wpisany – wyjaśnia Justyna Mosoń, dyrektorka departamentu komunikacji i marketingu PGZ. – Sprawdzenia weryfikacyjne dla zamawiającego były przeprowadzone przed podpisaniem umowy, zgodnie z planem zatwierdzonym przez zamawiającego na wskazanym lotnisku wojskowym – dodaje.
O sporną kwestię spytaliśmy w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. – Obowiązek rejestracji zależy od tego, czy użytkownik danego statku powietrznego jest podmiotem cywilnym czy wojskowym. Jeżeli zatem bezzałogowy statek powietrzny PGZ 19-R(E310) jest wykorzystywany przez podmiot niezaliczający się do lotnictwa państwowego, powinien zostać wpisany do rejestru ULC oraz dopuszczony do lotu – wyjaśnia nam urzędniczka z Biura Prasowego Prezesa ULC.
Według prawa do statków powietrznych lotnictwa państwowego zalicza się statki powietrzne używane przez Wojsko Polskie, Straż Graniczną, policję i straż pożarną. Wydaje się więc, że kwestią do ustalenia będzie to, czy bezzałogowiec PGZ w momencie testów dla resortu obrony był „statkiem powietrznym lotnictwa państwowego”, czy też nie.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z Prokuratury Okręgowej w Katowicach przekazano 22 marca do Prokuratury Regionalnej w Warszawie. – Jest to obecnie przedmiotem analizy – wyjaśnia Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzeczniczka prasowa PR w Warszawie. – Z uwagi na bardzo wstępny etap sprawy jakiekolwiek bliższe dane nie mogą być aktualnie podawane środkom masowego przekazu – dodaje.