Sektor pożyczek pozabankowych nie ma wśród Polaków dobrej prasy. Nie zmienia to faktu, że ma spore grono klientów, dla których jest to istotne źródło wspierania domowych budżetów. Najczęściej są to ludzie wykluczeni z sektora bankowego, dla których firmy pożyczkowe to jedyna szansa na legalne zdobycie pieniędzy.
Do czarnej legendy pozabankowych pożyczkodawców przyczyniły się czasy, gdy sektor był słabo uregulowany i część firm chętnie z tego braku uregulowania korzystała. W ostatnich latach to się zmieniło, co wypchnęło z rynku podmioty działające na granicy prawa, a resztę zmusiło do poprawy praktyk udzielania pożyczek.
Dlatego też projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu przeciwdziałania lichwie przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości wydaje się iść za daleko. Propozycja ta, zamiast skutecznie chronić klientów, wepchnie ich w szarą strefę. Do tego bez wyraźnego uzasadnienia popartego rzeczywistym interesem społecznym dyskryminuje instytucje pożyczkowe, znacznie różnicując warunki wykonywania działalności gospodarczej przez uczestników rynku kredytu konsumenckiego.

O krok za daleko

Projekt zakłada m.in. obniżenie obecnych limitów kosztów pozaodsetkowych kredytu konsumenckiego (20 proc. kwoty kredytu oraz dodatkowe 25 proc. kwoty za każdy rok trwania umowy kredytowej, jednak nie więcej niż 75 proc. całkowitej kwoty pożyczki). Na pożyczkodawcę nakłada obowiązek odebrania od konsumenta oświadczenia o jego dochodach i wydatkach oraz zobowiązuje go do sprawdzenia pożyczkobiorcy w Biurze Informacji Kredytowej (BIK) oraz przynajmniej jednym z biur informacji gospodarczej.
Nowelizacja powierza Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) nadzór nad instytucjami pożyczkowymi i pośrednikami kredytowymi. Umożliwia też tzw. bankom istotnym systemowo udzielanie kredytów z pominięciem restrykcyjnej Rekomendacji T wyznaczonej przez KNF. Wartość kredytów i pożyczek udzielonych na tych zasadach nie może jednak przekraczać 10 proc. wartości kredytów i pożyczek udzielonych w poprzednim roku kalendarzowym.

Kto straci na nadregulacji

Zmiany mogą znacznie wpłynąć na branżę pożyczkową w Polsce i doprowadzić do zmniejszenia dochodów szeroko rozumianego sektora finansowego. Razem z obowiązującym limitem kosztów odsetkowych uniemożliwi to pokrycie wydatków na prowadzenie działalności wielu firm pożyczkowych, co ograniczy zakres ich działalności.
Co ciekawe, w uzasadnieniu projektu resort sprawiedliwości wskazał, że dużą grupę klientów firm pożyczkowych stanowią osoby w wieku 18–24 lata, które są wykluczone z oferty sektora bankowego. Gdy bank odrzuci ich wniosek o kredyt, firmy pożyczkowe są jedyną opcją zdobycia pieniędzy w legalny sposób.
Dlatego trudno przyjąć za dobrą monetę opinię resortu sprawiedliwości przedstawioną w uzasadnieniu, zgodnie z którą wejście w życie proponowanych regulacji nie powinno wpłynąć na ograniczenie dostępności źródeł finansowania, w tym pożyczek. Biorąc pod uwagę ograniczenie dostępności usług sektora bankowego dla wspomnianej grupy osób w wieku 18–24 lata, widać wyraźnie, że projekt przyczyni się do pogłębienia wykluczenia finansowego w Polsce, a to doprowadzi do rozwoju szarej strefy.
Jeśli intencją ministerstwa jest oddanie części rynku pożyczkowego bankom przez rozluźnienie obowiązku stosowania przez nie Rekomendacji T, założenie to może okazać się błędne. Dlaczego? Z danych BIK wynika, że firmy pożyczkowe mają znaczący udział rynkowy w udzielaniu pożyczek na niskie kwoty i na krótkie terminy. Banki nie są – co do zasady – nimi zainteresowane. Mocno wątpliwe jest zatem, czy po wprowadzeniu nowych przepisów, wrośnie ich udział w tej części rynku pożyczkowego.

Nieuzasadnione faworyzowanie

Rozluźnienie regulacji dla banków to faworyzowanie tej grupy kredytodawców przy jednoczesnym dyskryminowaniu firm pożyczkowych. To zaś jest sprzeczne z konstytucyjnymi zasadami porządku prawnego RP, takimi jak zasada równości, zakaz dyskryminacji i wolność działalności gospodarczej.
Nieuzasadnione jest także nałożenie obowiązków w zakresie konieczności weryfikacji konsumentów w bazach BIK oraz biurach informacji gospodarczej. Wydaje się to sprzeczne w szczególności z art. 8 ust. 1 unijnej dyrektywy w sprawie umów o kredyt konsumencki. Zgodnie z tym przepisem państwa członkowskie mogą zachować istniejące już wymogi badania zdolności kredytowej, ale nie powinny wprowadzać nowych wymogów w tym zakresie.

Słowackie memento

Według resortu sprawiedliwości projektowane przepisy zlikwidują pożyczki o charakterze lichwiarskim. Proponowane regulacje daleko jednak wykraczają poza cel ustawy – mogą doprowadzić do likwidacji rynku pożyczek, a nie lichwy. Do tego mogą przyczynić się do wypchnięcia poza regulowany sektor pożyczkowy klientów z największym ryzykiem kredytowym, co doprowadzi do rozwoju szarej strefy i zintensyfikowania lichwiarskich praktyk w Polsce. Poza tym luka, która powstanie po skurczeniu się rynku, może zostać wypełniona przez kapitał pochodzący z nielegalnych źródeł.
Jako przykład przeregulowania rynku można podać Słowację, gdzie w 2015 r. weszły przepisy regulujące rynek pożyczek krótkoterminowych. Wprowadziły one, oprócz wysokiej przejrzystości umów pożyczkowych, m.in. konieczność uzyskania licencji Narodowego Banku Słowacji i zakaz udzielania pożyczek w gotówce. Nowe regulacje ustanowiły także limity maksymalnego oprocentowania pożyczki: ograniczenia te to dwukrotność rocznego średniego oprocentowania na rynku.
Efektem było wycofanie się z rynku około 80 proc. instytucji pożyczkowych. Pozostałe zostały zmuszone do zmiany oferty – miały skupić się na pożyczkach udzielanych na wyższe kwoty i na dłuższe okresy, bezpieczniejszych i oferowanych podmiotom charakteryzującym się niższym ryzykiem niewypłacalności.
Ostatecznie w opublikowanym w drugiej połowie 2018 r. stanowisku słowackie ministerstwo finansów wskazało wprost, że prowadzi to do rozwoju szarej strefy.

Egzekwujmy przepisy zamiast uchwalać nowe

Podsumowując, należy podkreślić, że konsumenci na rynku pożyczek pozabankowych są dziś chronieni przez wiele ustaw i instytucji, a wprowadzone wcześniej zmiany w przepisach przyczyniły się do zwiększenia przejrzystości rynku pożyczek pozabankowych, poprawy funkcjonowania sektora oraz zapewnienia klientom wysokiego stopnia bezpieczeństwa. Stopień uregulowania rynku jest na tyle wysoki, że dla wyeliminowania wszelkich nieprawidłowości wystarczy egzekwowanie istniejącego prawa przez wszystkie firmy pożyczkowe, co mogłoby być wykonalne w warunkach mniejszego rozdrobnienia rynku.
Trzeba przyznać, że propozycje resortu sprawiedliwości wynikają ze szlachetnych pobudek i chęci walki z patologiami. Trzeba jednak pamiętać, że klientami firm pożyczkowych są zwykle osoby wykluczone z oferty banków. Oznacza to, że proponowane w projekcie ustawy zmiany de facto pozbawiłyby możliwości zaciągnięcia legalnej pożyczki 1 mln osób rocznie. Osoby te w celu zaspokojenia minimalnych potrzeb finansowych będą zmuszone do zaciągania pożyczek nielegalnie, co doprowadzi do rozwoju szarej strefy.
Dlatego projekt, mimo szlachetnych intencji, obciążony jest grzechem nadregulacji. W efekcie osoby, które ma chronić przed wyzyskiem ze strony legalnie działających podmiotów, wepchnie w łapy szarej strefy czy wręcz przestępców, a chyba nie o to stróżom sprawiedliwości chodzi. Propozycje warto jeszcze raz przemyśleć – nie tylko pod kątem legislacyjnej prawidłowości, lecz również tego, czy w ogóle są potrzebne i celowe.