Śmigłowce, bezzałogowce, artyleria dalekiego zasięgu – zakończone niedawno bądź finalizowane wkrótce postępowania zakupowe na sprzęt dla policji i wojska mają wspólny mianownik: jest tylko jeden oferent.
– Staramy się, by policja była jak najlepiej wyposażona, szczególnie w nowoczesne maszyny produkowane w naszym kraju – mówił w piątek premier Mateusz Morawiecki podczas przekazania dwóch nowych śmigłowców mundurowym. Maszyny S70-i zostały wyprodukowane w mieleckiej fabryce amerykańskiego koncernu Lockheed Martin. Jak informowaliśmy na łamach DGP, zaproszenie do negocjacji policja przesłała PZL Mielec 10 kwietnia. Nie zaprosiła żadnego innego producenta. Było to zamówienie z wolnej ręki. Uzasadnienie wyboru trybu zostało opatrzone klauzulą „poufne”. Miesiąc później konkurencyjny koncern Airbus złożył odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej. Ta wniosku nie uwzględniła. Umowę zawarto pod koniec maja. Airbus nie zobaczył nawet niejawnych wymagań, nie przeprowadzono żadnego dialogu technicznego – procedury, która zazwyczaj jest w tego rodzaju postępowaniach.
Również w piątek Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło podpisanie umowy na zakup bezzałogowych statków powietrznych. – Konsorcjum składające się z PGZ SA, WZL nr 2 oraz PIT-RADWAR zaoferowało Siłom Zbrojnym RP zaprojektowany od podstaw i wyprodukowany w Polsce system PGZ-19R. Wartość umowy to 789,7 mln zł – można przeczytać w komunikacie resortu obrony. Czego się z niego nie dowiemy, to tego, że i w tym wypadku był tylko jeden oferent. Mimo tego, że istnieje polska firma, która również jest spółką z udziałem Skarbu Państwa. To Ożarowska Grupa WB, która ma konkurencyjny produkt i doświadczenie w tym segmencie. Jednak przez resort obrony nie została poproszona nawet o złożenie oferty.
Pozostało
79%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama