Śledczy nie odpuszczają transakcji, w której fundusze zarządzane przez Altus TFI sprzedały GetBackowi konkurencyjną spółkę, i chcą opinii biegłych – ustalił DGP.
W poniedziałek sąd zgodził się, by zamienić środek zapobiegawczy w postaci aresztu na poręczenie majątkowe w wysokości 108 mln zł dla Piotra Osieckiego, założyciela i głównego akcjonariusza Altus TFI. Jego partner biznesowy Jakub Ryba, przed zatrzymaniem wiceprezes Rockbridge TFI (kontrolowanego przez Altusa), także dostał poręczenie majątkowe w wysokości 1 mln zł.
Obaj od trzech miesięcy przebywają w areszcie po tym, jak prokuratura zarzuciła im, że „wyrządzili szkodę wielkich rozmiarów spółce GetBack”. Według śledczych przy sprzedaży spółki EGB Investments Osiecki zmówił się z Konradem K., byłym prezesem windykatora (przebywa w areszcie), w wyniku czego GetBack miał ją kupić od TFI po zawyżonej cenie. Wczoraj doszło do zamieszania z poręczeniem za Osieckiego, bo nie chciała go przyjąć prokuratura, która wnioskowała o wstrzymanie wykonalności decyzji sądu. Ten odrzucił jej wniosek i prokuratura musi przyjąć poręczenie. Osieckiego i Rybę czeka jeszcze sąd apelacyjny, bo prokuratura odwoła się też od zamiany środków zapobiegawczych.
Prokuratura uważa, że wycena EGB została zawyżona o co najmniej 160 mln zł. Z informacji DGP wynika, że śledczy postanowili w tej sprawie powołać trzech biegłych. Dwóch z nich ma się zająć kwestiami z dziedziny rachunkowości, księgowości, wyceny i zarządzania przedsiębiorstwem. Trzeci zna się na giełdzie i obrocie instrumentami finansowymi.
Z informacji, do których dotarliśmy, wynika, że postanowienie o powołaniu biegłych wydał prokurator Przemysław Baranowski, członek zespołu śledczych zajmujących się sprawą GetBacku. W postanowieniu z 9 listopada żąda, aby biegły ustalił fakty odnośnie do zleceń i transakcji na akcjach spółki EGB Investments zawartych od 9 stycznia 2015 r. do 11 września 2017 r. Przez gros tego okresu spółka była kontrolowana przez fundusze zarządzane przez Altus TFI. Czas na przygotowanie opinii jest do 28 lutego 2019 r.
Biegły ma ustalić, czy transakcje zawarte na akcjach EGB wprowadzały lub mogły wprowadzać w błąd co do rzeczywistego popytu, podaży lub ceny walorów, czy powodowały nienaturalne lub sztuczne ustalenie ceny akcji spółki oraz czy takie działania nie naruszały praktyki przyjętej na rynku. Śledczy chcą też wiedzieć, czy sprzedawano lub kupowano akcje na zakończenie notowań w sposób powodujący wprowadzenie w błąd inwestorów dokonujących czynności na podstawie ceny ustalonej na tym etapie notowań. Dodatkowo biegły ma ustalić na podstawie analizy transakcji, czy są dowody, że osoby składające zlecenia na rachunkach inwestycyjnych we wskazanym okresie działały w porozumieniu oraz czy inwestorzy odnieśli w tych transakcjach korzyść majątkową.
25 października prokurator Baranowski wydał inne postanowienie o powołaniu biegłych. Ci mają czas do 1 lutego przyszłego roku, aby udzielić śledczym odpowiedzi na pytanie, czy wycena EGB „realizowana przez KPMG Advisory, Haitong Bank oraz Ground Frost jest sporządzona w sposób prawidłowy, w szczególności w ujęciu metodologicznym”. Dodatkowo – na podstawie udostępnionych akt i dokumentów w zakresie niezbędnym do wykonania opinii – biegli mają ustalić, czy zarząd GetBacku podjął decyzję o zakupie EGB, czyli „czy dokumenty pozwalały na ocenę przewidywanego ryzyka transakcji i opłacalności transakcji”. Jeśli okaże się, że wyceny sporządzono nieprawidłowo, biegli mają określić wartość EGB na dzień przygotowania wycen i przygotowań do sprzedaży tej spółki GetBackowi.
Przedstawiciele Altus TFI od początku przekonują, że cała transakcja została dokonana zgodnie z najlepszymi standardami rynkowymi przy udziale niezależnych doradców i kancelarii prawnych. Dodatkowo argumentują, że zgodę na transakcję wyraziła jednogłośnie rada nadzorcza GetBacku, a jej opinia była pozytywna. Rada uznała wówczas, że transakcja jest dla windykatora i akcjonariuszy korzystna i upoważniła do jej wykonania zarząd spółki. Za głosowali także członkowie rady ze strony funduszu Abris, który kontroluje windykatora.
TFI już po wybuchu afery z udziałem GetBacku przygotowało białą księgę dotyczącą kupna i sprzedaży EGB. Fundusze kontrolowane przez Altusa przejęły ją formalnie w listopadzie 2015 r., płacąc po 3,92 zł za akcję. Przez ponad półtora roku miał trwać proces restrukturyzacji i modernizacji EGB, zmian technologicznych, organizacyjnych i personalnych. To miało odzwierciedlenie w rosnących zyskach i wycenie giełdowej spółki. W 2016 r. kurs akcji urósł do 16 zł. W marcu następnego roku rozpoczęły się negocjacje o sprzedaży EGB GetBackowi, które trwały do sierpnia. Altus oczekiwał ceny 17,50 zł za akcję, która była wyższa od średniej ceny w I kwartale 2017 r. (ok. 15 zł), ale uwzględniała premię za przejęcie kontroli. Ostatecznie stanęło na 16 zł za akcję. Wrocławski windykator zapłacił za przejęcie konkurencji w sumie ponad 200 mln zł.
Rozmowa z Markiem Celejem, sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie
Kwota poręczenia ma uniemożliwić oskarżonemu ucieczkę z kraju
Piotr Osiecki będzie mógł opuścić areszt po wpłaceniu poręczenia majątkowego w astronomicznej kwocie 108 mln zł. Jak wygląda procedura wpłaty takiej kaucji?
Procedura jest taka sama niezależnie od tego, czy wysokość stosowanego poręczenia idzie w tysiące, czy miliony złotych. Jeżeli do organu wpływa wniosek o zastosowanie poręczenia majątkowego, tak jak w tym przypadku, zamiast innego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, sąd uchyla areszt pod warunkiem wpłacenia stosownej kwoty w określonym czasie. Przeważnie sądy dają na zgromadzenie środków od 7 do 10 dni.
Co jeśli rodzina czy znajomi nie zdążą w wyznaczonym terminie uzbierać całej kwoty?
Po upływie terminu wpłaty wniosek staje się bezskuteczny. Jednak jeśli do zgromadzenia całej kwoty zabraknie dwóch, trzech dni, można wystąpić z wnioskiem o przedłużenie terminu. Zwykle sądy przychylają się do takich wniosków. Kiedy pieniądze na kaucję są zgormadzone, wnioskodawca przychodzi do sądu i przedstawia sędziemu referentowi w sprawie, przewodniczącemu wydziału lub sędziemu dyżurnemu bankowe potwierdzenie dokonania wpłaty. Nie słyszałem o przypadkach fałszowanego potwierdzenia przelewu, ale sąd może oczywiście skontaktować się bankiem w celu weryfikacji, czy do przelewu doszło. Udzielenie poręczenia łączy się też z koniecznością poinformowania o obowiązkach wynikających z tego tytułu. Gdyby więc osoba, która dzięki wpłaceniu kaucji opuściła areszt śledczy, uchylała się od obowiązku stawiennictwa na każde wezwania prokuratury czy sądu, nie stawiała się na rozprawy czy w jakikolwiek inny sposób utrudniała postępowanie przygotowawcze lub sądowe, poręczenie mogłoby ulec przepadkowi na rzecz Skarbu Państwa. To sporadyczne przypadki.
Czy poręczenie musi być wpłacone w gotówce?
Najczęściej stosowane jest poręczenie pieniężne, ale możliwe jest też przyjęcie poręczenia w postaci papierów wartościowych (akcje, obligacje skarbowe), zastawu (z pewnymi ograniczeniami przyjmowane są weksle lub czeki) bądź hipoteki obciążającej daną nieruchomość czy ruchomość.
W jaki sposób ustala się wysokość poręczenia?
Przede wszystkim bierze się pod uwagę charakter i rodzaj popełnionego przestępstwa, wysokość wyrządzonej szkody i sytuację majątkową oskarżonego. Z jednej strony musi to być kwota na tyle wysoka, by uniemożliwić potencjalnemu sprawcy ucieczkę za granicę, z drugiej – realna do zgromadzenia.
Czy sąd bada pochodzenie pieniędzy?
Sąd w ramach postępowania karnego nie ma takich możliwości. Natomiast trzeba pamiętać, że banki w ramach mechanizmu przeciwdziałania prania brudnych pieniędzy i finansowania terroryzmu mają obowiązek zgłaszać generalnemu inspektorowi informacji finansowej wszelkie podejrzane transakcje.