Były szef banku i członek zarządu nie dochowali standardów przy dystrybucji obligacji, czym narazili bank na szkodę majątkową – pisze Idea Bank w zawiadomieniu do prokuratury.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa dotyczy Jarosława Augustyniaka, który kierował Idea Bankiem do września 2017 r. Zrezygnował bez podania przyczyn, sam bank też milczy. Dariusz Makosz, który w zarządzie odpowiadał za sprzedaż produktów, został odwołany w czerwcu br. Z powodu utraty zaufania.
– Nie czuję się przyjemnie, bo pracowałem dla głównego akcjonariusza Idea Banku przez 15 lat. Budowałem bank od zera, po drodze było trudne IPO (debiut giełdowy), potem poszukiwanie inwestora. Byłem zmęczony budowaniem kolejnej spółki od podstaw i moja wizja różniła się z wizją głównego akcjonariusza – mówi Augustyniak.
Uważa, że nikt nie mógł przewidzieć skali nieprawidłowości w GetBacku, co skutkuje tym, że 9 tys. obligatariuszy odzyska tylko część pieniędzy, straty poniosą też akcjonariusze.
– Kiedy oferowaliśmy obligacje za mojej kadencji, GetBack był tuż przed IPO, miał zatwierdzony prospekt przez KNF, renomowanego audytora, na giełdzie był wyceniany wyżej niż Idea Bank. Obligacje oferowało wiele podmiotów, mieliśmy podstawy, by te papiery sprzedawać. Umowy i proces sprzedaży obligacji były sprawdzane przez nadzór, skonstruowaliśmy go w porozumieniu z departamentem prawnym i kancelarią zewnętrzną. Gdyby nie to, że GetBack był wielkim oszustwem, to dzisiaj nikt nie mówiłby o missellingu – tłumaczy były prezes.
Wskazuje też, że rada nadzorcza miała duży wpływ na działalność banku. Na jej czele stoi główny akcjonariusz Leszek Czarnecki. Dowiedzieliśmy się, że w toku ustaleń KNF udało się znaleźć dowody na to, że niektórzy członkowie rady Idea Banku i zarządu wiedzieli o skali sprzedaży obligacji i o tym, że jest prowadzona bez odpowiednich zezwoleń.
Złożone w prokuraturze przez bank zawiadomienie dotyczy tylko dwóch osób, bo – zdaniem banku – tylko one wiedziały, jak wyglądał proces oferowania papierów. Dziś wiadomo, że odbywał się z udziałem dwóch spółek MIA i Mercurius Financial Advisors (MFA), które dostarczały dane klientów z Idea Banku do Polskiego Domu Maklerskiego i Mercurius Domu Maklerskiego (MDM). Prezes pierwszego z nich Szczepan D.-M. ma zarzuty działania w porozumieniu z byłym prezesem GetBacku Konradem K. na szkodę majątkową windykatora. W sprawę ma być zamieszana spółka MIA. Na prowizjach związanych ze sprzedażą obligacji GetBacku zarobiła ponad 63 mln zł. Została też wpisana na listę ostrzeżeń publicznych przez KNF w czerwcu br. za prowadzenie działalności bez wpisu do rejestru agentów firm inwestycyjnych. Duża część kwoty, jaką pozyskała z prowizji, miała być wynagrodzeniem dla Idea Banku za dostarczanie klientów. PDM sprzedał obligacje o nominalnej wartości ok. 750 mln zł i zainkasował za to 23 mln zł prowizji, a MDM 63 mln zł z prowizją 622 tys. zł. Udziałowcem MDM jest Piotr Osiecki, główny akcjonariusz Altus TFI, który też ma zarzuty w sprawie GetBacku i przebywa w areszcie.
Zawiadomienie na byłych menedżerów Idea Banku dotyczy umów z MIA i MFA. Bank już po wybuchu afery zrobił audyt tego, jak oferowała obligacje klientom. Współpraca ze spółkami miała odbywać się z pogwałceniem wewnętrznych zasad, a usługi, jakie świadczyła Idea, nie sprowadzały się jedynie do marketingu.
Z zawiadomienia wynika, że Makosz polecenie podpisania umowy z MIA i MFA dostał od Augustyniaka.
„(...) działali umyślnie z zamiarem bezpośrednim, mieli świadomość i wolę wprowadzenia nowego produktu o podwyższonym ryzyku, bez wprowadzenia mechanizmów bezpieczeństwa i procesów kontrolnych, a nadto wywoływali presję na jego sprzedaż w jak największej ilości, pomimo że wyniki tej sprzedaży były im znane i przez nich stale monitorowane” – stoi w uzasadnieniu.
Nadzorujący sprzedaż członek zarządu miał nie dopełnić obowiązków w związku z tym procesem.
„Konsekwencją braku nadzoru i wprowadzenia regulacji w tym zakresie jest znaczna liczba reklamacji klientów na nieetyczne formy sprzedaży i przekazy wprowadzające w błąd oraz ryzyko banku dotyczące konieczności poniesienia odpowiedzialności odszkodowawczej względem klientów” – czytamy w zawiadomieniu. To zaś oznacza – jak czytamy dalej, że razem z Jarosławem Augustyniakiem „sprowadzili bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody majątkowej Idea Bankowi”. Jeszcze jej nie oszacowano, a Idea Bank zawiązał 14 mln rezerw na potencjalne roszczenia klientów wynikające z procesu oferowania obligacji GetBacku.