Ministrowie sprawiedliwości państw członkowskich potwierdzili w zeszłym tygodniu, że warto pracować nad koncepcją zmian w unijnym systemie upadłościowym zaproponowanym przez Komisję Europejską. Rozpędu więc nabiorą prace nad dokumentem przygotowanym jeszcze w 2016 r.
– To istotna propozycja dla unijnych przedsiębiorstw, inwestorów, a także zatrudnionych pracowników. Nasza polityka powinna się opierać na daniu drugiej szansy tym, którym za pierwszym razem się w biznesie nie powiodło. Jeśli ktoś nie oszukiwał, a po prostu mu nie wyszło, zasługuje na jeszcze jedną próbę – stwierdziła Věra Jourová, unijna komisarz ds. sprawiedliwości, spraw konsumenckich i równości płci. Z wyliczeń KE wynika, że rocznie na terenie Unii upada blisko 200 tys. firm, w efekcie czego pracę traci 1,7 mln osób.
Główne założenie unijnego planu to przejście z polityki likwidacji biznesu do systemu stwarzającego szanse na jego restrukturyzację. Podstawowy cel to opracowanie wspólnych zasad dotyczących stosowania ram przeprowadzania restrukturyzacji na wczesnym etapie – tak, by przedsiębiorca nie obawiał się informować o swoich finansowych trudnościach. Wręcz premiowani będą ci, którzy zawczasu o nich zawiadomią.
Zasadą stanie się również to, by możliwie najmniej procedur odbywało się na sali sądowej. A te, które będą wymagały udziału sędziów, były krótkie i mało kosztowne. Ze stanowiska Komisji Europejskiej wynika, że sądy krajowe będą musiały sprzyjać stosowaniu polityki drugiej szansy.
„W celu ułatwienia prowadzenia negocjacji z wierzycielami i przeprowadzenia udanej restrukturyzacji dłużnik będzie mógł skorzystać z ograniczonej czasowo »chwili wytchnienia«, która będzie wynosić maksymalnie cztery miesiące od momentu podjęcia czynności egzekucyjnych” – proponuje Komisja Europejska. A wierzyciele i akcjonariusze mniejszościowi, którzy będą się sprzeciwiali restrukturyzacji przedsiębiorstwa, nie będą mogli planów restrukturyzacyjnych zablokować. Sąd oraz wyznaczony specjalista będą czuwać nad tym, by niczyje interesy nie pozostały bez ochrony, ale skończy się model, w którym głos jednej osoby mógł przesądzić o tym, że cały biznes musiał ogłaszać upadłość likwidacyjną.
Komisja Europejska chce położyć nacisk na szkolenia, specjalizację sądów oraz informatyzację procesu upadłościowego (m.in. zgłaszanie wierzytelności drogą elektroniczną, powiadamianie tą drogą wierzycieli). Unijni decydenci wierzą w to, iż poprawi to skuteczność postępowań upadłościowych i restrukturyzacyjnych oraz procedur pozwalających przedsiębiorcom na skorzystanie z drugiej szansy. A przede wszystkim właśnie specjalizacja oraz informatyzacja skrócą długość prowadzenia postępowań, która często jest kluczowa (firmy upadają wskutek tego, że zbyt długo trwa postępowanie restrukturyzacyjne).
Dla polskich przedsiębiorców szykowane zmiany nie powinny być radykalne. Powód? Obowiązujące od 2016 r. prawo restrukturyzacyjne (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1508 ze zm.) było jednym ze wzorców dla Komisji Europejskiej. Nie ukrywano, że polskie przepisy są jednymi z najlepszych w Europie. Unijni decydenci dążą do ujednolicenia procedur, ale wiele wskazuje na to, że będzie ono „na polską modłę”.
Wiele wskazuje więc na to, że po wejściu w życie dużego unijnego pakietu upadłościowego w Polsce niezbędne będą jedynie korekty. To, co wydaje się konieczne, to stworzenie (po wejściu w życie dyrektywy) wzoru planu restrukturyzacji dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Zaostrzona powinna zostać również odpowiedzialność menedżerów spółek za niepodjęcie właściwych działań restrukturyzacyjnych w odpowiednim czasie lub próby oszukiwania wierzycieli.
Zgoda Rady UE oznacza, że teraz przygotowane rozwiązania będą poddane uzgodnieniom między radą, Komisją Europejską a Parlamentem UE.
200 tys. firm upada rocznie w UE
1,7 mln pracowników rocznie traci z powodu upadłości firm pracę