Różnica pomiędzy klasycznym hazardem a hazardem w ramach gier komputerowych online się zaciera – wskazało właśnie Ministerstwo Finansów. To pokłosie podpisania przez polski resort międzynarodowej deklaracji z innymi europejskimi i amerykańskimi regulatorami rynków gier hazardowych.
Różnica pomiędzy klasycznym hazardem a hazardem w ramach gier komputerowych online się zaciera – wskazało właśnie Ministerstwo Finansów. To pokłosie podpisania przez polski resort międzynarodowej deklaracji z innymi europejskimi i amerykańskimi regulatorami rynków gier hazardowych.
„Regulatorzy dostrzegają ryzyko, jakie niosą ze sobą niektóre produkty i usługi z obszaru gier komputerowych i serwisów społecznościowych, które przypominają rozwiązania wykorzystywane w branży hazardowej. Sygnatariusze są zgodni, że wymaga to szczególnej uwagi, i jednocześnie wzywają przedstawicieli sektora gier komputerowych i serwisów społecznościowych do konstruktywnego dialogu” – czytamy w oświadczeniu MF.
Chodzi o loot boxy. Formalnie jest to urozmaicenie dla graczy komputerowych. Przykładowo grający w popularną strzelankę może w zamian za kilka lub kilkanaście zł kupić wirtualny los. Dzięki niemu dostaje skórkę w grze, która zmienia np. kolor używanego pistoletu. Niektóre skórki są warte kilkanaście groszy, inne – nawet kilka tysięcy złotych.
W praktyce więc gracz za kilka złotych kupuje los na loterii i otrzymuje przedmiot w grze, który ma wymierną – realną – wartość. Regulatorzy rynków hazardowych zauważają od kilkunastu miesięcy, że to w praktyce po prostu hazard. Na dodatek często uprawiany przez dzieci.
Na problem zwracali uwagę już zagraniczni regulatorzy. Przykładowo w marcu 2017 r. Komisja ds. Hazardu przy rządzie Zjednoczonego Królestwa przyjęła wykładnię dotyczącą e-sportu i społecznościowych gier hazardowych. Przewidziano w niej, że jeśli za realne pieniądze otrzymuje się wirtualne rzeczy, które następnie stają się przedmiotem rzeczywistego obrotu gospodarczego, mamy do czynienia z hazardem.
Ale już np. niemiecki regulator ds. oceny bezpieczeństwa gier komputerowych – USK – wskazał, że loot boxy nie wypełniają definicji hazardu. A to dlatego, że gracze komputerowi nie kupują losu pozwalającego wygrać pieniądze, lecz jedynie wirtualne przedmioty. Na tej zasadzie zaś – gdyby uznać, że to hazard – należałoby zabronić twórcom gier i platformom zrzeszających graczy zabronić tworzenia jakichkolwiek dodatkowych funkcji dla fascynatów. Ewentualnie musieliby uzyskać oni stosowne zezwolenia lub licencje, które nie mają żadnego związku z ich podstawową działalnością.
Komisja Europejska uważa, że każde z państw w ramach swej swobody prawodawczej może określać inne zasady traktowania loot boxów. Deklaracja zawarta przez regulatorów stanowi więc dowód na to, że poszczególne krajowe organy chcą ze sobą współpracować.
W Polsce katalog hazardowych gier losowych zawarty jest w art. 2 ust. 1 ustawy o grach hazardowych (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 165 ze zm.). Trudno byłoby uznać, że loot boxy się zaliczają do którejś ze wskazanych w tym przepisie grup. A to dlatego, że w wypadku loterii jej organizator musi albo za wygraną wypłacać pieniądze, albo wręczać nagrody rzeczowe. Zapis na wirtualnym koncie – a tym przecież jest skórka – nie spełnia żadnego z tych warunków. Jednocześnie jednak zgodnie z art. 2 ust. 6 ustawy to do ministra finansów należy wydawanie decyzji rozstrzygających, czy coś jest grą hazardową, czy też nią nie jest. Na razie loot boxy w Polsce nie są traktowane jako gry w rozumieniu ustawy o grach hazardowych, a co za tym idzie ani producenci gier, ani operatorzy platform online nie muszą posiadać zezwolenia.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama