Koniec z kilkusetdniowymi terminami płatności. Upublicznianie praktyk płatniczych największych firm. To pomysły rządu na walkę z zatorami.
O potrzebie walki z zatorami płatniczymi słyszymy od dawna. Podejmowano kilka prób zmian ustawowych, ale żadna nie przyniosła skutku. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii postanowiło podjąć kolejną.
– Opublikowany projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia zatorów płatniczych to krok w dobrym kierunku. Nie rozwiąże wszelkich bolączek małych i średnich przedsiębiorców, ale lepiej coś robić niż nie robić nic – komentuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. I podkreśla, że na uznanie zasługuje, iż propozycja przepisów powstała po konsultacji z przedstawicielami biznesu.
A co w samym projekcie? Skrócenie terminu zapłaty w transakcjach, w których dłużnikiem jest podmiot publiczny, do 30 dni. I to bez możliwości wydłużenia. Wyjątkiem zostaną objęte jedynie podmioty lecznicze, dla których pozostawiony ma być obecny termin 60-dniowy.
W relacjach między największymi firmami a tymi mniejszymi (małe i średnie przedsiębiorstwa) wprowadzony zostanie ustawowy obowiązek stosowania maksymalnego 60-dniowego terminu zapłaty pod rygorem nieważności zapisu umownego przewidującego dłuższy termin zapłaty.

Presja na dużych

Największy biznes będzie musiał również przekazywać ministrowi finansów sprawozdania z tego, jakie terminy zapłaty stosuje. A minister je następnie będzie ujawniał. Projektodawcy chcą tym samym wprowadzić zdrową rywalizację pomiędzy dużymi sieciami handlowymi. W ten sposób każdy obywatel będzie mógł się dowiedzieć, kto szybko spłaca swoje zobowiązania, a kto działalnością drobnego biznesu, będącego wierzycielami wielkich grup kapitałowych, się nie przejmuje.
Narzucanie nadmiernie długich terminów zapłaty będzie też, zgodnie z ustawą, kwalifikowane jako czyny naruszające konkurencję oraz nieuczciwe wykorzystywanie przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi. W efekcie, jeśli któryś z dużych odbiorców towaru nie będzie przestrzegał ustawowych limitów, będzie musiał liczyć się z wysokimi sankcjami administracyjnymi.
Resort przedsiębiorczości nie ukrywa zresztą, że liczy na to, że odstraszająco zadziałają też wysokie kary. W ustawie o terminach zapłaty w transakcjach handlowych dodany zostanie art. 13d ust. 1. Wynika z niego, że największe podmioty (te, które będą musiały składać sprawozdania do MF), podlegać będą karze w wysokości do 5 proc. nieuregulowanych w danym roku w terminie umownym zobowiązań, w przypadku gdy wartość nieuregulowanych w terminie zobowiązań z tytułu transakcji handlowych stanowi co najmniej dwukrotność nieotrzymanych w terminie umownym należności z tytułu transakcji handlowych. W największym uproszczeniu – kto będzie dostawał pieniądze od swoich dłużników, będzie musiał spłacać swoich wierzycieli. Karani będą jedynie ci, którzy będą umyślnie unikali spłacania swych zobowiązań.
– To wiele pozytywnych, potrzebnych zmian. Ale nadal pozostanie ten problem, że mali przedsiębiorcy i tak nie będą chcieli iść do sądu przeciw dużemu ani informować o jego praktykach urzędników. Będą się bali, że ten nieuczciwy duży nie będzie chciał już współpracować. A niestety nadal wiele firm z sektora MSP jest skazanych na zawieranie niekorzystnych umów z największymi firmami na rynku – spostrzega Cezary Kaźmierczak.
To kłopot przede wszystkim w handlu i budownictwie. Mało który dostawca może pozwolić sobie na wypowiedzenie wojny czołowej sieci sklepów wielkopowierzchniowych.
– Dlatego w toku konsultacji warto pomyśleć o tym, by dla największych przedsiębiorców, którzy na wydłużaniu terminów zapłaty tanio się kredytują, koszt tego kredytu zwiększyć. Wystarczy prosta zmiana w ustawie o rachunkowości – spostrzega prezes ZPP.

Ulga na złe długi

Projekt obejmuje jednak już teraz zmiany podatkowe. Wierzyciel będzie mógł zmniejszyć podstawę opodatkowania, jeżeli nie otrzyma zapłaty za towar lub usługę w ciągu 120 dni od upływu terminu płatności. Z kolei dłużnik doliczy do swojej podstawy opodatkowania kwotę nieuregulowanego zobowiązania.
To założenia ulgi na złe długi, zawartej w projekcie nowelizacji. Mechanizm ma dotyczyć podatników CIT oraz PIT (w tym rozliczających się ryczałtem ewidencjonowanym). Dziś podobne rozwiązanie funkcjonuje w ustawie o VAT, z tym że termin na skorzystanie z ulgi (i przymusowe pomniejszenie podatku naliczonego przez dłużnika) wynosi 150 dni.
Projekt reguluje również zasady postępowania w sytuacji, gdy po skorzystaniu z ulgi na złe długi należność zostanie uregulowana lub zbyta. Wierzyciel będzie musiał doliczyć wcześniej odjętą kwotę oraz zapłacić podatek w rozliczeniu za okres, w którym dług został uregulowany (analogicznie – dłużnik będzie miał prawo do korekty zwrotnej). Co ważne, korekty dokonywane byłyby w odniesieniu do wierzytelności oraz zobowiązań powstałych w związku z określonymi transakcjami, bez względu na czas odliczenia kosztów. Przykładowo, jeśli podatnik kupi środek trwały, od którego dokonuje odpisów amortyzacyjnych rozliczanych przez trzy lata, to korekta podstawy opodatkowania uzależniona będzie od terminu zapłaty kontrahentowi za środek trwały, a nie od okresu amortyzacji – tłumaczy resort w uzasadnieniu do projektu. Ulga na złe długi będzie możliwa tylko w rozliczeniach między kontrahentami mającymi nieograniczony obowiązek podatkowy w Polsce. Inne warunki to: brak postępowania restukturyzacyjnego lub likwidacyjnego wobec dłużnika oraz czas wystawienia faktury dokumentującej wierzytelność (przed upływem dwóch lat od końca roku kalendarzowego).

Tak z pewnym „ale”

Wprowadzenie ulgi na złe długi w podatku dochodowym zakłada też inny projekt tego samego resortu (opisywaliśmy go w artykule „Ułatwienia dla podatników mają wejść w życie w 2019 r.”, DGP nr 36/2018). Zakładał on dodatkowo skrócenie w przepisach o VAT terminu na skorzystanie z ulgi ze 150 do 120 dni (byłyby zatem jednolite w podatku dochodowym i VAT). W najnowszej nowelizacji nie uwzględniono takiej zmiany.
Bartosz Mazur, doradca podatkowy i menedżer w Gekko Taxens, wskazuje, że ulga na złe długi w podatku dochodowym z pewnością nie jest uproszczeniem, o którym ostatnio mówiło Ministerstwo Finansów, ale sama koncepcja jej przyjęcia jest słuszna. Gorzej jednak – jak przekonuje doradca – z wykonaniem.
– W generalnym założeniu to korzystne rozwiązanie, przynajmniej dla tych podatników, którzy terminowo opłacają swoje zobowiązania – mówi Bartosz Mazur. Tyle że projekt powinien zostać w toku dalszych prac legislacyjnych skorygowany. – Z niezrozumiałych powodów proponowany termin korekty jest krótszy niż w VAT, co oznacza konieczność dokonywania dwóch korekt w osobnych okresach, a w konsekwencji dużo dodatkowej pracy dla księgowych i znaczne ryzyko pomyłek – spostrzega doradca podatkowy. Jego zdaniem więc, choć sama idea MPiT zasługuje na pochwałę, to należy zunifikować okresy korekty w VAT i podatkach dochodowych. ©℗
25 proc. przedsiębiorców uważa, że głównym powodem zalegania z płatnościami przez kontrahentów jest chęć taniego kredytowania własnej działalności kosztem innych firm

opinia

To odpowiedź na problem połowy firm

Mariusz Haładyj, wiceminister przedsiębiorczości i technologii / Dziennik Gazeta Prawna
Obecnie większość polskich firm nie otrzymuje płatności w terminie. Około połowa pytanych przez nas przedsiębiorców przyznała, że kontrahenci wymuszali na nich dłuższe terminy płatności (np. 180 dni). Negatywne skutki dotykają zazwyczaj mniejsze firmy, które dodatkowo mają utrudniony dostęp do zewnętrznego finansowania. Dla nich koszty zatorów stanowią 8 proc. ogółu kosztów. Dla dużych to ok. 3 proc. Trudno mówić o realnej równości stron w relacji mała-duża firma. Skoro skala problemu wciąż jest tak istotna, potrzebujemy dalszego wzmocnienia pozycji tych słabszych.
Kształt projektu jest efektem przeprowadzonych otwartych konsultacji Zielonej Księgi ws. zatorów płatniczych. W toku konsultacji propozycje spotkały się z pozytywną reakcją większości ich uczestników, również dużych podmiotów. Firmy bowiem, które same płacą terminowo, są paradoksalnie w gorszej sytuacji rynkowej niż ich konkurenci wydłużający terminy płatności.
Zaproponowaliśmy ok. 20 rozwiązań po dokonaniu przeglądu regulacji w innych krajach UE. Na przykład informacja o praktykach płatniczych największych podmiotów wzorowana jest na rozwiązaniu brytyjskim. Z konsultacji wynika, że oczekiwane jest wprowadzenie maksymalnego terminu zapłaty przynajmniej w transakcjach asymetrycznych czy karanie najbardziej nagannych praktyk. Podobne rozwiązania funkcjonują w Holandii i we Francji. Zaczynamy jednak od siebie, dwukrotnie skracając maksymalny termin, w jakim podmioty publiczne mają płacić swoje należności.
Etap legislacyjny
Projekt przekazany do konsultacji