– Ja nie wierzę w to, że ktoś, pisząc takie artykuły, nie wie, że o. Tadeusz Rydzyk jest zakonnikiem, że nie posiada żadnego osobistego majątku. Wszystko, czym Ojciec Dyrektor kieruje, należy bądź do zgromadzenia, bądź do fundacji, którą założył czy którą kieruje – mówił niedawno w „Naszym Dzienniku” bliski współpracownik najsłynniejszego redemptorysty o. Jan Król. Komentował wyrok, w którym sąd nakazał Wirtualnej Polsce zamieszczenie przeprosin za opublikowanie na portalu Money.pl artykułu zawierającego „nieprawdziwe informacje na temat majątku osobistego o. Tadeusza Rydzyka, osiąganych przez niego przychodów i zysków, przypisując mu posiadanie majątku o wartości ponad 55 mln zł, którego nie posiada, oraz że o. Tadeusz Rydzyk jest lub mógł być na liście 100 najbogatszych Polaków”.
Wiemy już, czego o. Rydzyk nie ma. A co mają powiązane z nim podmioty? Żeby się przekonać, przejrzeliśmy sprawozdania finansowe za 2017 r. złożone przez niektóre z nich w Krajowym Rejestrze Sądowym.
Zacznijmy od tego, czego nie wiadomo. Nie wiadomo przede wszystkim, jak wyglądają finanse Radia Maryja.
Właścicielem koncesji jest warszawska prowincja zakonu redemptorystów, która swojego sprawozdania finansowego nie publikuje. Brak źródeł informacji o przychodach czy kosztach samej radiostacji. Jedne i drugie są mniejsze niż stacji komercyjnych. „Program nie będzie zawierał reklam i audycji sponsorowanych” – to cytat z decyzji o przyznaniu Radiu Maryja koncesji. Opłata za udzielenie koncesji to ponad 2 mln zł. Ale: „Koncesjonariusz jako nadawca społeczny jest zwolniony z opłaty za udzielenie koncesji”.
Środki na działalność radia pochodzą m.in. z datków zbieranych w ramach Rodziny Radia Maryja. Jaka jest ich wysokość – nie wiadomo.
Być może jakimś przybliżeniem tego, jak wyglądają finanse Radia Maryja, jest Fundacja Lux Veritatis, która odpowiada ona za funkcjonowanie siostrzanej stacji, Telewizji Trwam.
Światło prawdy
Przychody FLV z działalności podstawowej wyniosły w ub.r. 39,5 mln zł. Były o niecałe 700 tys. zł większe niż rok wcześniej. Sprzedaż udało się prawie podwoić, przy czym nadal nie było to dużo. Wpływy z tego tytułu nie przekroczyły 10 mln zł. Prawie 9 mln zł przyniosła „sprzedaż wyrobów i usług”, w której to kategorii wskazane zostały „m.in. produkcja i emisja audycji telewizyjnych, produkcja i emisja reklamy telewizyjnej, udostępnienie sygnału i programu telewizyjnego, promocja”. Z kolei „sprzedaż towarów i materiałów” przyniosła niecałe 156 tys. zł. – to m.in. książki oraz płyty DVD i CD.
Reszta – prawie 30 mln zł – to „wpłaty określone statutem”, czyli darowizny. W ubiegłym roku hojność darczyńców była jednak o 11,8 proc. mniejsza niż rok wcześniej. Nieco lepiej poszło z dotacjami: ich wartość wzrosła z 300 tys. zł w 2016 r. do ok. 1 mln zł. Przykład: ubiegłoroczne wsparcie z Funduszu Sprawiedliwości, które – według informacji, jakie pojawiały się w mediach – miało wynieść 600 tys. zł. Nie były to pieniądze za nic. – Fundacja Lux Veritatis, tak jak 37 innych podmiotów, otrzymała dofinansowanie w ramach w pełni otwartego konkursu ofert ogłoszonego na stronach resortu, w którym każdy podmiot na równych zasadach mógł wziąć udział – mówił, cytowany przez PAP, wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. – Kluczowe przy ocenie uczestników konkursu były ich doświadczenia na polu informacyjnym, wydawniczym i szkoleniowym, a także przy organizacji imprez masowych i innych skomplikowanych logistycznie wydarzeń z udziałem dużej liczby uczestników – dodawał.
– Organizacje, które otrzymały wymaganą liczbę punktów przy ocenie merytorycznej i formalnej dokonywanej przez komisję konkursową na równych zasadach, otrzymały dotacje na działania polegające m.in. na organizowaniu akcji informacyjnych, przygotowaniu publikacji, a także konferencji, seminariów i szkoleń oraz zlecaniu badań naukowych – wyjaśnił wiceminister. Cel wsparcia: „między innymi promowanie wartości także wśród młodzieży oraz innych działań, które w szerokim zakresie służą zapobieganiu przestępczości”.
W 2016 r. dotacji dla Lux Veritatis było mniej niż w 2017 r., ale w sumie był to jednak dla fundacji lepszy okres. Głównie ze względu na wykazanie w tzw. innych przychodach operacyjnych kwoty prawie 27,5 mln zł (w rachunku przepływów pieniężnych znajduje się kwota prawie 26,5 mln zł „innych wpływów inwestycyjnych”) wobec niespełna 0,5 mln zł w ub.r. Efekt: wtedy fundacja wykazała 29,8 mln zł zysku. W 2017 r. – niecałe 1,6 mln zł.
W sprawozdaniu finansowym Lux Veritatis wykazuje także kwotę podatku dochodowego – w sumie 12,1 tys. zł. Rok wcześniej: 10 tys. zł. Na wynagrodzenia dla niespełna 50 pracowników poszło, łącznie z narzutami, ponad 1,4 mln zł wobec 1,04 mln zł rok wcześniej. Kwota wynagrodzeń dla zarządu? „Nie wystąpiły”.
Wynik FLV może wydawać się mało spektakularny. Jednak 10 tys. zł kapitału założycielskiego rozrosło się – według stanu na koniec 2017 r. – do 166,9 mln zł. Rok wcześniej przekroczył on nawet 170 mln zł. Pomogła w tym korzystna dla fundacji decyzja izby skarbowej, która pozwoliła na korektę w górę, o prawie 24 mln zł, wcześniejszych zysków. W minionym roku kapitał fundacji nieco spadł ze względu na „inne zmniejszenie” o wartości 5,25 mln zł. Dokumenty, którymi dysponujemy (sprawozdanie z działalności, wprowadzenie do sprawozdania, RZiS oraz bilans), nie wyjaśniają, na czym polegało to zmniejszenie.
W aktywach, które w grudniu miały wartość 182,1 mln zł, największa pozycja to „środki trwałe w budowie” – ponad 64 mln zł. Budynki mają wartość nieco ponad 32 mln zł. A 37,3 mln zł to „długoterminowe aktywa finansowe”. Chodzi o toruńskie inwestycje geotermalne.
Mało zaawansowane inwestycje
W istocie to dwie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością: Geotermia Toruń i Uzdrowisko Termy Toruńskie. W pierwszej FLV miała według stanu na koniec ub.r. 99,85 proc. udziałów. W drugiej – 98 proc.
Ta pierwsza jest także bardziej znana – ze względu na sprawę dotacji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
„Zarząd spółki kontynuował prace zmierzające do eksploatacji energii odnawialnej pochodzącej ze źródła geotermalnego w Toruniu poprzez podpisanie z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i gospodarki wodnej umowy o dofinansowanie (...). Ponadto zarząd przeprowadził procedurę, która pozwoliła wybrać wykonawcę na opracowanie dokumentacji wykonawczej dotyczącej realizacji inwestycji pn.: »Budowa ciepłowni geotermalnej wraz z infrastrukturą« oraz koncentrował się na pozyskaniu dotacji ze środków Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014–2020 na sfinansowanie budowy sieci ciepłowniczych” – czytamy w sprawozdaniu z działalności firmy Geotermia Toruń.
Spółka, której prezesem jest o. Jan Król, w końcu ub.r. dysponowała kapitałem w wysokości prawie 37 mln zł. Już w tym roku Geotermia zdążyła podnieść go o 5 mln zł, ale w kwietniu udziałowcy uzgodnili, że kapitał podstawowy zostanie zmniejszony o 27,7 mln zł. Po zakończeniu operacji nie będzie przekraczał 15 mln zł.
W ub.r. Geotermia miała niecałe 20 tys. zł przychodów (w tym 1 tys. zł sprzedaży, reszta to „inne przychody operacyjne”) i nieco ponad 171 tys. kosztów. Dało to stratę na poziomie 153 tys. zł. Rok wcześniej przychody wyniosły... 1 zł i 18 groszy, a strata niecałe 32,5 tys. zł.
W końcu ub.r. główną pozycją w aktywach firmy były grunty, których wartość wyceniono na 30,6 mln zł. Spółka wykazuje też „środki trwałe w budowie”. Dzięki „nabyciu nieodpłatnemu” ich wartość zwiększyła się w ub.r. z 5,1 mln zł do 6,4 mln zł.
Toruńska inicjatywa to na razie start-up. Ale z perspektywami. Nie tylko dzięki dotacji z NFOŚiGW. Podpisała umowy na trzy projekty realizowane w ramach programów unijnych. Łączna wartość to 67,2 mln zł, z czego dotacje z Brukseli mają wynieść 31,8 mln zł. Pierwsza z inwestycji („Budowa sieci ciepłowniczej zasilającej budynki mieszkalne i placówki systemu oświaty miasta Torunia”) ma się zakończyć w grudniu tego roku, a ostatnia („Budowa ciepłowni geotermalnej w Toruniu, wykorzystującej istniejące otwory TG-1 i TG-2”) we wrześniu 2019 r. W ostatnich dwóch latach w pozycji „dotacje” zarząd Geotermii wpisywał zero. Wynagrodzenia zarządu? „Nie wystąpiły”.
Jeszcze mniej zaawansowana w swojej działalności jest spółka Uzdrowisko Termy Toruńskie. Jej ubiegłoroczne przychody w kwocie 4,08 zł pochodziły z odsetek. Taki też był zysk, który zgodnie z propozycją zarządu ma pójść na zwiększenie kapitału rezerwowego. Taki zysk mógł wziąć się z odsetek od 50 tys. zł kapitału, w jaki wyposażyli Termy właściciele. Nie było przychodów ani kosztów, siłą rzeczy nie było inwestycji. Dociekliwy czytelnik zapewne zdążył się już zorientować, że wynagrodzenia zarządu „nie wystąpiły”. Z informacji dodatkowej do sprawozdania wynika, że inwestycje nie były również planowane na 2018 r.
Prezesem Term także jest o. Król. Pełni on zarazem podwójną funkcję właściciela i szefa zarządu w Bonum – spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, która jest mniejszościowym udziałowcem obu geotermalnych przedsięwzięć. Na tle innych podmiotów powiązanych z o. Rydzykiem ta spółka może wydawać się całkiem spora. Jej przychody wyniosły w ub.r. prawie 12,6 mln zł. Rok wcześniej nie przekraczały 10 mln zł.
Jako przedmiot działalności Bonum wskazuje wynajem i dzierżawę nieruchomości, zarządzanie nieruchomościami, ale też działalność agencji reklamowych, pośrednictwo w sprzedaży czasu i miejsca na cele reklamowe w radiu i telewizji, działalność związaną z produkcją filmów, nagrań wideo i programów telewizyjnych czy badania rynku i opinii publicznej.
W ub.r. do Bonum nie wpłynęła ani złotówka dotacji (rok wcześniej prawie 629 tys. zł). O wielkości firmy świadczy zatrudnienie, które w końcu grudnia 2017 r. wynosiło prawie 140 osób. Wynagrodzenia, bez ubezpieczeń społecznych, wyniosły w ub.r. 5,3 mln zł. Były o ok. 200 tys. zł mniejsze niż rok wcześniej. Członkowie zarządu wynagrodzeń nie pobierali.
Ubiegły rok firma zakończyła zyskiem wynoszącym prawie 826 tys. zł (rok wcześniej było to niespełna 1,2 tys. zł). Udziałowiec zdecydował, że w całości pozostaje on w spółce.
Obroty są całkiem pokaźne, ale w odróżnieniu od np. Lux Veritatis majątek Bonum nie jest duży. Według ostatniego sprawozdania cały bilans zamyka się kwotą nieznacznie przekraczającą 2,6 mln zł. Prawie jedna trzecia tej kwoty to ubiegłoroczny zysk. Kapitał podstawowy wynosi 50 tys. zł, a rezerwowy niecałe 1,05 mln zł. Tyle udało się wypracować przez pierwszych 12 lat istnienia firmy.
Bonum jest udziałowcem nie tylko w geotermalnych projektach z Torunia. To również właściciel jednej trzeciej akcji spółki Polskie Sieci Cyfrowe, czyli sieci komórkowej „w naszej Rodzinie”. To drugie podejście o. Rydzyka do tego biznesu.
Po raz pierwszy wystartował w tej branży w 2009 r. pod marką „w Rodzinie”. Była to inicjatywa Lux Veritatis i spółki CenterNet znanego inwestora giełdowego Romana Karkosika. Współpraca szybko została zakończona – Lux Veritatis już nie ma w przedsięwzięciu. Karkosik po pewnym czasie pozbył się swojej firmy. Obecnie jest to Aero 2 kontrolowane przez Zygmunta Solorza-Żaka. Sieć nadal istnieje. Nie wiadomo, ilu ma użytkowników. Przychody Aero 2 z rynku detalicznego wyniosły w ub.r. niecałe 7,5 mln zł. Na „w Rodzinie” przypada tylko część tej kwoty.
Niedługo po zakończeniu pierwszego podejścia miało miejsce drugie. Tym razem z funduszem Magna Polonia oraz systemem spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. „Od 2009 roku SKOK ściśle współpracuje z Radiem Maryja oraz Fundacją Lux Veritatis” – informowano w komunikacie o starcie nowej sieci. Kasy zostały nowym wspólnikiem. W końcu ub.r. akcjonariuszem Polskich Sieci Cyfrowych była luksemburska spółka SKOK Holding. Zaangażowanie SKOK-ów nie sprowadzało się wyłącznie do kupna akcji. To właśnie do Kas Stefczyka kierowano chętnych do zakupu kart sieci.
Tego, ilu użytkowników ma „w naszej Rodzinie”, nie wiadomo. Działalność przyniosła w minionym roku niecały 1 mln zł przychodów ze sprzedaży, a zysk wyniósł niespełna 61 tys. zł. „Spółka koncentruje się na poprawie rentowności usług oraz powiększeniu bazy klientów. W kolejnych latach Spółka zamierza rozpocząć prace nad wdrożeniem innych modeli świadczenia usług i rozszerzenia oferty produktowej telefonii »w naszej Rodzinie«” – czytamy w sprawozdaniu z działalności.
Ojciec Król jest wiceprezesem Polskich Sieci Cyfrowych. Przeciętne zatrudnienie w spółce wynosiło dwie osoby. Zarząd pracował bez wynagrodzenia.
Środowisko Radia Maryja nie zapomina o edukacji
Kilkanaście lat temu o. Rydzyk był założycielem toruńskiej Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej.
W roku akademickim 2016/17 (późniejszych danych nie znaleźliśmy) uczelnia miała prawie 400 studentów. Ponad połowę na dziennikarstwie i komunikacji społecznej. Druga pod względem popularności (niecałe 100 osób) była politologia, a dalej informatyka i kulturoznawstwo.
WSKSiM nie upublicznia stanu swoich finansów. Z resortu nauki uzyskaliśmy natomiast „sprawozdanie z wykonania planu rzeczowo-finansowego” za 2015 r. (prosiliśmy o najnowsze). Wynika z niego, że przychody operacyjne wyniosły niecałe 3,6 mln zł. Plan został zrealizowany w 110 proc. Przychody z działalności dydaktycznej (niecałe 2 mln zł) były o ponad 40 proc. wyższe od założeń. Koszty nie przekroczyły 3,5 mln zł. Tu największa pozycja to wynagrodzenia dla ok. 60 osób (2377 tys. zł, realizacja planu: 107 proc.). Zysk netto wyniósł prawie 200 tys. zł.
Szkoła jest beneficjentem środków unijnych. W bieżącej perspektywie realizuje kilka projektów, których łączna wartość to 6,6 mln zł (dofinansowanie ze strony UE jest o nieco ponad milion mniejsze). Prócz takich, które dotyczą samej uczelni, uwagę zwracają „Szkolenia kompetencji medialnych dla pracowników wymiaru sprawiedliwości”. „Celem głównym projektu jest nabycie/podniesienie praktycznych umiejętności w zakresie wykorzystywania technik i narzędzi komunikacji społecznej przez 850 pracowników jednostek wymiaru sprawiedliwości w Polsce (przeszkolenie łącznie 600 prezesów (lub ich zastępców) sądów i szefów prokuratury (lub ich zastępców) oraz łącznie 250 pracowników biur prasowych i rzeczników prasowych prokuratury/sądów). Cel ten zostanie uzyskany do 31.12.2018 r.” – czytamy w opisie projektu.
Edukacją zajmuje się również Fundacja Nasza Przyszłość. Jej ubiegłoroczne przychody nie przekroczyły 6,2 mln zł. Były o prawie 2 mln zł mniejsze niż rok wcześniej. W około jednej trzeciej ten spadek tłumaczy zmniejszenie wpływów z działalności pożytku publicznego (chodzi głównie o otrzymane odpisy 1 proc. PT, w 2017 r. wyniosły 4,35 mln zł). Reszta to efekt niższych przychodów z działalności komercyjnej. Mimo niższych obrotów fundacja osiągnęła wynik o prawie 40 proc. wyższy niż rok wcześniej. „Zysk netto w wysokości 2.230.177,24 zł stanowiący łączny wynik na działalności statutowej i gospodarczej przeznacza się w całości na cele statutowe”.
Fundacja wydaje m.in. miesięcznik o znajomej nazwie „W Naszej Rodzinie”, a także książki o ziołolecznictwie. Prowadzi również księgarnię internetową Splendor24.pl.
Majątek fundacji to niecałe 8,3 mln zł w gotówce i na rachunkach, 3,2 mln zł środków trwałych i 100 tys. „długoterminowych aktywów finansowych”. Ta ostatnia pozycja to kapitał spółki z ograniczoną odpowiedzialnością Nasza Przyszłość, której podstawową działalnością jest – według wpisu do rejestru przedsiębiorców – sprzedaż detaliczna książek, gazet i artykułów piśmiennych oraz sprzedaż detaliczna prowadzona przez domy sprzedaży wysyłkowej lub internet. Firma zatrudniała w ub.r. 16 osób. Miała 4,6 mln zł przychodów ze sprzedaży (wobec 3,1 mln zł rok wcześniej) i niecałe 259 tys. zł zysku netto (rok wcześniej 275 tys. zł).
Prezesem obu podmiotów jest o. Grzegorz Moj. W obu zarządy nie pobierały w minionym roku wynagrodzenia.
Jest jeszcze „Nasz Dziennik” wydawany przez spółkę Spes. Formalnie bez powiązań z o. Rydzykiem czy Lux Veritatis. Przychody tego podmiotu zmniejszyły się w ub.r. z 23,2 mln zł do 19,8 mln zł. Wydatki również lekko spadły, choć nie odbyło się to kosztem wynagrodzeń. Zysk netto wyniósł 1,2 mln zł. Był o prawie 3 mln mniejszy niż rok wcześniej.
„Istniejące dominujące struktury medialne powiększają zajęte obszary i zmierzają do wyparcia konkurencji, nawet tej drobnej, co dotyka w pierwszym rzędzie mniejszych uczestników” – konstatuje zarząd Spes w sprawozdaniu z działalności za 2017 r. Ale o samej sytuacji spółki pisze już bardziej optymistycznie: „Spółka prowadzi politykę utrzymania wysokiej jakości produktu, dbając jednocześnie o utrzymanie niskiej ceny. Istotnym aktywem niematerialnym jest uzyskana i potwierdzona lojalność odbiorcy. Została ona wypracowana konsekwentną polityką redakcyjną”.
Ponieważ najważniejsze części „grupy Radia Maryja” nie mają bezpośrednich powiązań kapitałowych, to nie wiadomo, w jakiej części ich obroty wynikają z zamówień od klientów zewnętrznych, a jaką część stanowią usługi, które świadczą sobie wzajemnie. Ich zsumowanie prawdopodobnie nie pokazałoby więc rzeczywistej pozycji – i to niezależnie od tego, że nie znamy wyników radia. Głośne inwestycje są na razie w fazie początkowej i nie stanowią szczególnego wzmocnienia. W mediach o. Rydzyka chętnie pokazują się premier i ministrowie, prezesi dużych państwowych spółek uczestniczą w toruńskich konferencjach, ale czy kapitał, który na podstawie sprawozdań da się podliczyć na mniej niż 200 mln zł, a który zgromadzony jest w przedsięwzięciach obejmujących swoim zasięgiem setki tysięcy ludzi, to dużo?