Nowy zarząd GetBacku skupia się na wyprowadzaniu spółki na prostą. W tym samym czasie rozkręca się śledztwo w sprawie działań poprzednich władz
GetBack chce jako poszkodowany dołączyć do prokuratorskiego śledztwa, które rozpoczęło się po tym, jak szereg zawiadomień w sprawie poprzedniego zarządu złożyła KNF. Przestępstwa, jakie podejrzewa, dotyczą 2017 r. Na liście są m.in. kreatywna księgowość, fałszowanie danych finansowych czy wyrządzenie szkody majątkowej.
Nowe władze GetBacku złożyły też zawiadomienie do prokuratury przeciwko Konradowi Kąkolewskiemu, który kierował spółką do 17 kwietnia. Sprawa ma dotyczyć zniszczenia przez niego sześciu służbowych laptopów, na których miały być istotne dokumenty związane z działalnością windykatora.
– Sprzęt został zniszczony przez profesjonalną firmę zajmującą się utylizacją tak, aby nie można było odzyskać danych – mówi nasz informator. Dlatego spółka w ubiegłym tygodniu zdecydowała o dyscyplinarnym rozwiązaniu umowy z byłym prezesem. Efekt: nie będzie mu płacić wynagrodzenia w ramach okresu wypowiedzenia.
Z naszych informacji wynika, że obecny zarząd GetBacku cały czas tropi nieprawidłowości. Te mają być różnego kalibru. Chodzi m.in. o ponad 140 tys. zł nierozliczonych wydatków ze służbowej karty kredytowej byłego prezesa. Pojawia się również wątek wysokich wynagrodzeń dla osób zajmujących się emisjami obligacji windykatora czy leasing luksusowych samochodów marki Porsche Panamera, które zostały oddane do dyspozycji wybranym pracownikom.
Nasze źródła wskazują, że w spółce badana jest korespondencja, umowy i współpraca GetBacku z podmiotami powiązanymi z byłym prezesem i zwolnionymi w ostatnich tygodniach pracownikami. Tym wątkiem zajmuje się również prokuratura. W ubiegłym tygodniu na jej zlecenie funkcjonariusze CBA wykonywali czynności w dwóch podmiotach mających siedzibę w tych samych budynkach w Warszawie, co GetBack – przy ul. Stanisława Moniuszki 1A oraz przy ul. Rotmistrza Witolda Pileckiego 63. Z naszych informacji wynika, że zabezpieczono tam dane i dokumenty w firmie MIA sp. z o.o. oraz Solvus. Z danych w KRS wynika, że w tej drugiej prezesem i udziałowcem jest Kąkolewski.
– To niejedyne podmioty powiązane z byłym prezesem GetBacku, które będą sprawdzane w toku śledztwa – mówi nasz informator, ale nie ujawnia, o jakie firmy chodzi.
Windykator od dłuższego czasu prowadził interesy ze spółkami, w których władzach zasiada lub jest wspólnikiem Kąkolewski. Podmioty te są wymienione zarówno w prospekcie emisyjnym, jak i w sprawozdaniach finansowych. GetBack wynajmował od nich m.in. biura, zamawiał usługi informatyczne czy usługi pośrednictwa w nabywaniu portfeli wierzytelności.
– Postępowanie prowadzone jest bardzo intensywnie, dotychczas zabezpieczyliśmy liczne dokumenty oraz przesłuchujemy świadków – mówi DGP Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Z przekazanych nam informacji wynika, że do tej pory przesłuchano w charakterze świadka prawie 20 osób. Wśród nich jest były prezes GetBacku. Niektóre osoby przesłuchiwano kilka razy. Nad sprawą pracuje w sumie dziewięć osób: prokuratorzy, ich asystenci oraz agenci CBA.
Prokuratura zajmuje się nie tylko zarzutami stawianymi przez KNF. Wpłynęło do niej również 25 zawiadomień od posiadaczy obligacji GetBacku. Dotyczą nie tylko windykatora, ale i pośredników sprzedających jego papiery.
Nowe władze spółki odcinają się od działań swoich poprzedników. W ubiegłym tygodniu na spotkaniu dla dziennikarzy omawiali niezaudytowane sprawozdanie finansowe za 2017 r. Wynika z niego, że na skutek dokonanych odpisów windykacyjna grupa wykazała ujemne przychody i 1,33 mld zł straty netto za ubiegły rok. Przy 2,31 mld zł aktywów posiadała 2,93 mld zł zobowiązań. Nowy prezes spółki Przemysław Dąbrowski przekonywał, że obecna wartość „aktywów pracujących” to 1,75 mld zł.
– Pokazujemy cały czas istotne aktywa, mamy sprawnie działającą platformę do windykacji, ludzie pracują, wypłacamy na czas pensje, nie mamy z tym problemów. Daje to wiarę zarządowi, że jesteśmy w stanie przeprowadzić plan naprawczy – podkreśla prezes GetBacku.
Spółka poinformowała, że potrzebuje dwóch-trzech miesięcy, aby zweryfikować plan naprawczy opracowany po odejściu Konrada Kąkolewskiego. – Musimy udowodnić, że firma jest w stanie prowadzić windykację. Priorytetem jest przywrócenie sprawności operacyjnej – uważa Magdalena Nawłoka, członek zarządu GetBacku.
Z kolei Kąkolewski wciąż publikuje oświadczenia, w których podkreśla, że ma inwestorów gotowych pomóc, i odrzuca kierowane przez nadzór zarzuty związane z działalnością spółki pod jego kierownictwem.