Były prezes spółki windykacyjnej zwraca uwagę premiera i szefa KNF, że był „sponsorem obozu wolnościowego”. I przypomina, które media wspierał.
W poniedziałkowym DGP opisaliśmy listy, jakie były prezes spółki GetBack wysłał do premiera Mateusza Morawieckiego i przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Marka Chrzanowskiego. Można znaleźć w nich informacje o tym, że windykator chciał pomocy ze strony państwowych spółek po tym, jak znalazł się w kłopotach finansowych. Wskazał, że jeśli spółka będzie miała problemy z obsługą wierzytelności wobec obligatariuszy czy akcjonariuszy, to w przestrzeni publicznej może pojawić się narracja, że jest to „piramida finansowa PiS”.
W pismach do najważniejszych osób w państwie wskazywał też, że GetBack „aktywnie wspierał obóz wolnościowy”, jak nazywa środowisko PiS. W ubiegłym tygodniu w Polskim Radiu 24 informował nawet, że głosował na obecny rząd i zgadza się z jego polityką.
Wsparcie dobrej zmiany
W liście do szefa nadzoru można przeczytać wprost, że spółka od października ubiegłego roku stała się „ewidentnie sponsorem obozu wolnościowego”. Wtedy to też zdaniem byłego prezesa spółki windykacyjnej instytucje publiczne zaczęły dostawać donosy, że GetBack jest „piramidą finansową PiS”. Oskarżenia o szerzenie tej narracji kieruje pod adresem swojego największego konkurenta, również giełdowej spółki Kruk i jej prezesa Piotra Krupy.
– To brzmi jak typowa teoria spiskowa. Trudno też znaleźć uzasadnienie dla przekazywania takich informacji przewodniczącemu KNF czy premierowi – uważa nasz rozmówca z kręgów rządowych.
Były prezes przypominał premierowi, że GetBack (w momencie wysłania pierwszego listu był jeszcze jej prezesem) aktywnie, transparentnie i od dłuższego czasu wspiera organizacje i „media obozu wolnościowego”.
Na liście wspieranych znalazły się „Gazeta Polska”, Telewizja Republika, tygodniki „Sieci”, „Wprost”, „Do Rzeczy” oraz think tank Instytut Wolności, który został wymieniony razem z nazwiskiem jednego z jego założycieli Igora Jankego. Konrad Kąkolewski zwracał też uwagę premierowi, że GetBack był sponsorem strategicznym gali 25-lecia „Gazety Polskiej” oraz jednym z partnerów sponsorujących galę „Człowieka Wolności”, czyli nagrody, którą w lutym tego roku tygodnik „Sieci” przyznał prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Michał Karnowski, dziennikarz i członek zarządu Fratrii, wydawcy m.in. „Sieci”, informował w rozmowie z portalem WirtualneMedia.pl, że spółka windykacyjna sama się do nich zgłosiła, ale do tej pory nie zapłaciła za sponsoring. GetBack był także partnerem strategicznym gali 25-lecia „Gazety Polskiej”. – To był jeden z kilkunastu sponsorów. Pakiet sponsorski został zakupiony przez pośredników, jakim była agencja, która obsługiwała nas, i agencja obsługująca GetBack – mówi nam Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.
Z kolei Michał M. Lisiecki, prezes spółki PMPG, do której należą tygodniki „Wprost” i „Do Rzeczy”, przyznaje, że była próba podjęcia współpracy z wrocławskim windykatorem.
– Rozpoczynaliśmy rozmowy. Firma GetBack faktycznie była przyjaźnie nastawiona do współpracy, ale ze względu na jej problemy nie udało się jej „skonsumować” – mówi nam Lisiecki.
W przypadku Instytutu Wolności były prezes GetBacku informował szefa rządu, że wspierał otwieranie jego oddziałów w Izraelu oraz USA, a także pomaga stworzyć pierwszy polski think tank razem z instytutem w USA.
– GetBack był partnerem akcji edukacyjnej „Przedsiębiorczy w szkole i w życiu” organizowanej przez Instytut Wolności. Współpraca ustała z końcem roku szkolnego 2016/2017 – mówi Igor Janke, prezes Instytutu Wolności.
Spółka windykacyjna była również klientem agencji Bridge PR, w której Janke jest partnerem. Według relacji portalu Obligacje.pl pojawił się on nawet na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy GetBacku pod koniec marca. O tym jednak w liście do premiera nie ma słowa. Podobnie jak o tym, że GetBack reklamował się nie tylko w mediach kojarzonych z obecną ekipą rządzącą. Spółka w ciągu ostatnich dwóch lat przedstawiała swoje usługi w wielu mediach. Nakłady na reklamę były też potrzebne przy okazji jej debiutu na warszawskiej giełdzie w lipcu 2017 r. Reklamowała się również w DGP i wielu innych mediach.
– Pokazanie i akcentowanie wsparcia jedynie dla prorządowych redakcji pokazuje, że były szef GetBacka próbował się zbliżyć do środowisk prawicowych, a teraz chce to wykorzystać do uzyskania pomocy od państwa i wmówienia wszystkim, że jego problemy to spisek opozycji za to, że publikował reklamy i wspierał imprezy po prawej stronie sceny politycznej. Media prawicowe na pewno zdecydowanie więcej dostają od państwowych spółek – uważa nasz informator.
Transakcja wiązana
W listach, jakie były prezes GetBacku wysłał do premiera i szefa KNF, wątek pomocy ze strony państwa wiąże się też z tym, że windykator odkupywał od kontrolowanych przez Skarb Państwa banków ich wierzytelności. Konrad Kąkolewski informuje, że w sumie spółka, którą kierował, wydała na ten cel ok. 4 mld zł, a głównym beneficjentem miał być PKO BP. Były szef windykatora szacuje, że dało to tym bankom zarobić ok. 400 mln zł.
W piśmie, jakie trafiło do szefa nadzoru, zastanawiał się, czy to, co się dzieje wokół spółki, nie jest „spiskiem politycznym” i dlaczego obecne władze tego nie dostrzegają. Jednocześnie pisał, że ma nadzieję, iż problem rozumieją, a ich reakcja będzie „właściwa, odpowiednia i szybka”.
W poniedziałkowym wydaniu DGP opisywaliśmy ofertę, jaką w zamian za wsparcie finansowe od spółek kontrolowanych przez państwo (na zasadach komercyjnych) były prezes GetBack złożył premierowi. W liście znalazło się zapewnienie, że jeśli Polski Fundusz Rozwoju wesprze spółkę pożyczką, to w zamian Abris, czyli fundusz kontrolujący wrocławskiego windykatora, zrezygnuje ze swoich roszczeń wobec państwa, które są obecnie przedmiotem arbitrażu w Sztokholmie. Chodzi w sumie o około 1 mld zł potencjalnego odszkodowania. Abris poinformował DGP, że nigdy nie udzielał Konradowi Kąkolewskiemu pełnomocnictwa do reprezentowania funduszu w rozmowach.
Kolejna propozycja, jaką składa były prezes GetBacku w liście do premiera, to pomoc PFR w znalezieniu kupca na Pesę Bydgoszcz. Producent pojazdów szynowych przeżywa kłopoty finansowe i do negocjacji o wsparciu kapitałowym dopuścił właśnie państwowy wehikuł finansowy. Kąkolewski zapewniał, że ma dla Pesy inwestorów i że przekazał w tej sprawie stosowny list intencyjny.
Z naszych ustaleń wynika, że miał to być inwestor z Kataru, ale oferta nie została w PFR potraktowana poważnie i nie było wiary w to, że może doprowadzić do finalizacji transakcji.
Spółka chwaliła się, że wspiera „Gazetę Polską” czy TV Republika