Sanepid ma wątpliwości, na kogo nakładać kary za uchybienia warunków higienicznych przy dostawach posiłków za pośrednictwem popularnej aplikacji. Amerykański gigant próbuje... umywać ręce
Usługa Uber Eats staje się coraz popularniejsza w największych miastach Polski. Amerykański gigant oferuje możliwość zamawiania posiłków przez aplikację smartfonową z restauracji, które nie mają swoich własnych dostawców. Kurierzy współpracujący z amerykańską korporacją transportują posiłki samochodem, skuterem, a ostatnio – coraz częściej – nawet rowerem. I to o tych ostatnich pojawia się coraz więcej wpisów na forach internetowych. Konsumenci zaznaczają, że kurierzy często się spóźniają, czasem nie mówią po polsku – nierzadko są to obcokrajowcy np. z Ukrainy, Indii czy Nepalu. Zastrzeżenia klientów budzi też higiena niektórych kurierów – a dokładniej czystość ich rąk. Jako że cały dzień rozwożą oni posiłki na rowerach, najprawdopodobniej rzadko korzystają z umywalki.
W ostatnich dniach obiekcje wobec usługi Uber Eats (a także niewystępującego na polskim rynku Deliveroo) miał brytyjski sanepid. Urzędnicy podejrzewają, że obie firmy dostarczają jedzenie również z lokali mających najniższe oceny dotyczące higieny (w Wielkiej Brytanii odpowiednik sanepidu przyznaje restauracjom ocenę w skali 1–5), pomimo iż twierdzą, że to wbrew ich wewnętrznym zasadom.
Transport też musi spełnić wymogi
Zapytaliśmy Główny Inspektorat Sanitarny, co sądzi na temat warunków higienicznych, w jakich przewożone są posiłki przez kurierów Ubera. I jak przyznaje nam Jan Bondar, rzecznik prasowy GIS, pytania DGP wywołały w urzędzie niemałe poruszenie.
– Usługa dowozów posiłków świadczona przez Ubera to nowość i budzi duże niejasności prawne. Pytania sprawiły, że zaczynamy przyglądać się temu zjawisku. Mało tego: już dziś ruszamy na wstępne kontrole w tym zakresie. Niewykluczone, że podpytamy też kolegów z brytyjskiego sanepidu, jak radzą sobie z tego typu usługami, wszak działają one na tamtym rynku dużo dłużej i na większą skalę niż w Polsce – mówi Bondar.
Przedstawiciel GIS tłumaczy, że wymagania higieniczno-sanitarne, jakie muszą być spełnione w produkcji i obrocie żywnością, obowiązują w całej Unii Europejskiej i są określone w załączniku II do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady WE nr 852/2004 z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie higieny środków spożywczych (Dz. Urz. UE z 2004r. L 139 s. 1). Przepisy tego rozporządzenia, choć nakładają na prowadzącego zakład produkcji lub obrotu żywnością obowiązki, nie regulują szczegółowo kwestii wymagań higienicznych – określają kryteria, które muszą być spełnione, aby został osiągnięty cel. Każdy przypadek prowadzonej działalności należy więc rozpatrywać oddzielnie – w oparciu o ocenę zagrożenia, biorąc pod uwagę m.in. warunki i sposób transportu oraz rodzaj transportowanej żywności.
Warunki przewozu powinny jednak uwzględniać odpowiednią temperaturę przechowywania, a jeśli to konieczne – należy zastosować torby termiczne. Ponadto transportery lub kontenery używane do przewozu środków spożywczych należy utrzymywać w czystości oraz w dobrym stanie i kondycji technicznej, aby chronić środki spożywcze przed zanieczyszczeniem. Muszą także – w miarę potrzeby – być tak zaprojektowane i skonstruowane, by umożliwić właściwe czyszczenie. Co więcej, każdy, kto zamierza podjąć działalność w zakresie produkcji i obrotu żywnością, w tym jej transportu, jest też zobowiązany do złożenia wniosku o rejestrację zakładu (i w większości przypadków uzyskania odpowiedniego zatwierdzenia) do właściwego państwowego powiatowego lub granicznego inspektora sanitarnego, zgodnie z art. 61 i 63 ustawy z 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności i żywienia (t.j. Dz.U. z 2010 r. poz. 914 ze zm.). – Powyższe wymogi dotyczą również sprzedaży żywności online, która staje się w ostatnim czasie coraz bardziej popularna. Właściwe warunki higieniczne w restauracji, w tym również odpowiednie opakowanie żywności, należy do jej obowiązków – wskazuje Jan Bondar z GIS.
Sanepid w rozterce
Rzecz w tym, że wskazanie odpowiedzialnego za spełnienie wymogów sanitarnych jest proste, gdy kurier jest pracownikiem restauracji – wówczas nie ma wątpliwości, że to jej właściciel odpowiada za cały proces dostawy. Komplikuje się zaś, gdy w grę wchodzi podmiot trzeci – pośrednik technologiczny – w tym przypadku Uber.
Rzecznik prasowy GIS mówi, że zasada unijna jest prosta: na każdym etapie produkcji i dystrybucji żywności musi być odpowiedni nadzór. Ustalenia przez urząd wymaga więc, kto jest kim w procesie dowozu żywności za pośrednictwem aplikacji. Jan Bondar mówi nam, że na razie urząd bierze pod uwagę trzy możliwości interpretacji:
● że to restauracja jest odpowiedzialna za warunki transportu żywności od jej przygotowania aż do czasu, gdy posiłek trafi do konsumenta;
● że Uber – poniekąd organizujący cały proces oraz dostarczający torby termiczne swoim kurierom – powinien zarejestrować się jako dostawca żywności i odpowiadać za ewentualne naruszenia;
● że to konsument, korzystając z aplikacji, wynajmuje kuriera do tego, aby dostarczył mu żywność. Bierze wówczas na siebie ryzyka za tym idące. Ta interpretacja oznaczałaby jednak, że w obecnych przepisach jest luka i konsumenci nie są odpowiednio chronieni.
Uber się broni
Wynik analiz GIS może mieć duże znaczenie, bo przedstawiciel urzędu zdradził nam, że w tym roku w ramach akcji letniej przed okresem wakacyjnym przewidziane są wzmożone kontrole restauracji, kawiarni, barów itd., które będą uwzględniały również kontrolę warunków dostaw żywności, co w okresie letnim – ze względu na warunki temperaturowe – ma szczególne znaczenie. Za ewentualne nieprawidłowości urząd będzie chciał najprawdopodobniej też kogoś ukarać.
Z kolei przedstawiciele biura prasowego Uber Eats mówią nam, że firma nie poczuwa się do ewentualnej odpowiedzialności. – Uber Eats jest platformą pośredniczącą, która łączy trzy grupy klientów, restauracje, użytkowników oraz dostawców – wskazują. Firma dodaje również, że w umowie wyraźnie wskazano, że partnerzy są zobowiązani do przestrzegania obowiązującego prawa. Sugeruje, iż winy nie powinni również ponosić kurierzy. Nie mają oni bowiem bezpośredniego kontaktu z żywnością, dostarczając jedynie klientom szczelnie zamknięte torby.
Kłopot z interpretacją całej sytuacji wskazują również prawnicy. Maciej Trąbski, radca prawny w kancelarii GESSEL, mówi, że restauracja, jako podmiot korzystający z usług Uber Eats, może być uznana za odpowiedzialną za warunki, w jakich żywność dostarczana jest do konsumenta. Sprawa jest jednak niejednoznaczna, bo nie do końca jest jasne, kto wynajmuje kuriera – restauracja czy klient.
– Jeżeli uznamy, że konsument, to wówczas za jakość przewozu odpowiadać będzie wyłącznie Uber Eats – uważa mec. Trąbski.
Kowal zawinił, cygana powieszą?
Z kolei Bartosz Fogel, radca prawny we wrocławskiej kancelarii GFP Legal, zauważa, że restauracja nie ma bezpośredniego wpływu na warunki transportowe żywności, w tym aby przykładowo zmusić kuriera do określonych czynności (np. prania toreb czy umycia rąk). Ekspert twierdzi, że skoro kurier zawiera umowę bezpośrednio z Uber Eats, to ten podmiot powinien mieć wpływ na przestrzeganie przez kurierów norm sanitarnych. Z kolei restauracja odpowiada za to, aby jedzenie dotarło do odbiorcy w stanie spełniającym wymogi dotyczące higieny żywności, czyli tak naprawdę, odpowiednie i szczelne opakowanie.
Mecenas Bartosz Fogel uważa, że w przypadku nałożenia na restaurację kary za nieprzestrzeganie wymogów sanitarnych przez kuriera istnieje szansa, aby domagać się jej zwrotu od Ubera lub kuriera – na podstawie przepisów o odpowiedzialności za szkodę (należy bowiem przyjąć, że opłata z tytułu kary to szkoda dla restauracji). Aby to jednoznacznie stwierdzić, należałoby jednak przyjrzeć się kontraktom, jakie łączą wszystkich partnerów Ubera. Tych – wbrew zapewnieniom korporacji, że są dostępne na ich stronach internetowych – nie udało nam się poznać.