Urząd postawił sobie ambitny cel: chce udowodnić istnienie spółki, która nie powstała.
– Postawiliśmy zarzuty Gazpromowi i pięciu zachodnim koncernom energetycznym finansującym budowę gazociągu Nord Stream 2. Podejrzewamy, że mimo wycofania wniosku o utworzenie joint venture wciąż realizują oni swój cel – mówi Marek Niechciał, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
/>
Pod koniec 2015 r. rosyjski Gazprom oraz francuski Engie, austriacki OMV, brytyjsko-holenderski Shell oraz niemieckie Uniper i Wintreshall (części koncernu BASF) złożyły wniosek o utworzenie spółki, która miała sfinansować budowę Nord Stream 2. A następnie eksploatować rurociąg, którym po dnie Bałtyku popłynie rocznie 55 mld m sześc. gazu z Rosji do Niemiec. Choć planowana firma nie miała prowadzić w Polsce działalności, a cała inwestycja powstanie poza naszym terytorium, to jej stworzenie wymagało zgody UOKiK. Bo na terenie naszego kraju działają jej udziałowcy. Zgodnie z planem w powstającej joint venture Gazprom miał objąć połowę udziałów, a koncerny zachodnioeuropejskie – po 10 proc. Po wnikliwym zbadaniu sprawy, w trakcie którego UOKiK pytał o ocenę projektu firmy działające na rynku gazowym, a także posiłkował się opinią Urzędu Regulacji Energetyki, urząd zgłosił zastrzeżenie do planowej transakcji. Argumentował, że Gazprom ma dominującą pozycję w dostawach gazu do Polski (udział importu z Rosji spada w ostatnich latach, ale wciąż wynosi ok. 70 proc.), a planowana transakcja jeszcze ją umocni.
Po ogłoszeniu stanowiska UOKiK wniosek został wycofany, a urząd umorzył postępowanie. Gazprom i jego partnerzy zdecydowali się na zmianę formuły działania. Jednym udziałowcem zarejestrowanej w Niemczech spółki Nord Stream 2, która zajęła się budową gazociągu, został Gazprom. Każdy z zachodnich koncernów zobowiązał się wyłożyć na budowę po 950 mln euro. W ten sposób pokryją połowę z szacowanych na 9,5 mld kosztów projektu. Drugą wyłożyć ma Gazprom. Według Niechciała w ten sposób spółki starają się obejść polskie prawo antymonopolowe.
– Obecny kształt porozumienia między firmami tak naprawdę oznacza realizację pierwotnych założeń konsorcjantów. Postępowanie jest precedensowe. Po raz pierwszy w historii stawiamy zarzuty spółkom, które podejrzewamy, że realizują swój cel pomimo braku naszej zgody. Jest to pierwsze postępowanie prowadzone na tak szeroką skalę w historii urzędu – ocenia Marek Niechciał.
Jeśli UOKiK uzna, że regulacje zostały złamane, może nakazać nawet rozwiązanie powstałej w ten sposób spółki. Innymi słowy – w teorii urząd mógłby zablokować budowę gazociągu, który polski rząd uznaje za sprzeczny z polityką energetyczną Unii i zagrażający naszemu bezpieczeństwu. Mniejsze znaczenie mają w tym kontekście kary finansowe, które urząd mógłby nałożyć. Mogą one wynieść do 10 proc. rocznego obrotu spółek łamiących prawo. W tym wypadku brana byłaby pod uwagę działalność wymienionych firm na terenie Polski.
– UOKiK wypływa na szerokie wody stosowania prawa konkurencji, bo to jest rzeczywiście postępowanie precedensowe dla tego urzędu. W jego ramach UOKiK będzie, jak rozumiem, przede wszystkim sprawdzał, czy zachodzi swoisty „gun-jumping”, czyli przejęcie kontroli w rozumieniu przepisów ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, w oparciu o zapisy umów o finansowaniu, z obejściem przepisów o kontroli koncentracji. Powodzenie postępowania będzie w dużym stopniu uzależnione od jakości materiału dowodowego, którym urząd będzie dysponował – wskazuje adwokat Mariusz Swora, w latach 2007–2010 szef URE.
Prawnicy podkreślają, że bez znajomości dokumentów i wyjaśnień złożonych przez oskarżone o łamanie prawa firmy spekulowanie, czy działanie UOKiK ma szansę powodzenia, jest trudne.
– Jeśli zachodnioeuropejskim partnerom Gazpromu uda się wykazać, że jedynie pożyczają pieniądze na budowę Nord Stream 2, to wtedy nałożenie sankcji stanie się problematyczne. Można też z góry założyć, że postępowanie będzie długotrwałe. Gdyby urząd wydał dla firm decyzję niekorzystną, to na pewno zostanie ona zaskarżona do sądu – mówi jedna z osób znających sprawę.
Eksperci nie są w stanie ocenić, czy jeśli UOKiK zdołałby doprowadzić sprawę do końca, faktycznie będzie w stanie zablokować projekt Gazpromu.
Do czasu wydania prawomocnego wyroku spółka Nord Stream 2 będzie mogła prowadzić inwestycję. A rozpoczęcie budowy może nastąpić w każdej chwili, bo Gazprom czeka na zgodę dwóch ostatnich państw, przez których terytorium przebiegać będzie rura. Dania i Szwecja decyzję podjąć miały do końca kwietnia. Jak zapewnił inwestorów w raporcie rocznym austriacki OMV, inwestycja w Nord Stream 2 przebiega zgodnie z planem. Zakłada on, że gaz popłynie rurą pod koniec 2019 r. Do tego czasu postępowanie przed polskimi organami antymonopolowymi wciąż może być niezakończone.