Coraz częściej słychać westchnienia, że pracownik jutra to już nie taki, który umie, ale taki, który jest w stanie się nauczyć. A w tym, jako społeczeństwo, zawsze byliśmy słabi.
Cyfrowy świat rozwija się nieustannie, Europa nie może sobie pozwolić, by pozostać w tyle – mówi ciepłym głosem anglojęzyczna lektorka krótkiego filmiku, który na stronach Komisji Europejskiej reklamuje Jednolity Rynek Cyfrowy. Inicjatywa, której pierwszą powszechnie odczuwalną konsekwencją było zniesienie opłat roamingowych wewnątrz UE, oraz dyrektywa RODO to według jednych – desperacka próba pobudzania unijnego wzrostu gospodarczego, według innych – konieczna i nieco opieszała odpowiedź na szybko rosnący globalny rynek usług cyfrowych.
Prawda leży gdzieś pomiędzy. Chodzi i o jedno, i o drugie jednocześnie, a decyzja o ujednoliceniu regulacji unijnych odnośnie e-handlu, e-usług i wszystkiego, co ma „e” z przodu, to po prostu czysty pragmatyzm. – Na przewagę konkurencyjną w skali globu Unia nie ma już niestety większych szans – mówiła w radiu TOK FM, po ostatnim szczycie Rady Europejskiej, dr Renata Mieńkowska-Norkiene z Instytutu Nauk Politycznych UW. I wyjaśniała: swego czasu UE miała 30-proc. udział w światowym PKB, który teraz stopniał o połowę. Na dominację nie ma co liczyć, trzeba robić wszystko, by ten udział się dalej nie kurczył.