- Przestrzegałbym zarządzających OFE przed myśleniem, że jeśli zaczną kupować akcje spółek z polskiej giełdy, to uchronią się przed przekazaniem ich do FRD - mówi w wywiadzie dla DGP wiceminister finansów Piotr Nowak.
- Przestrzegałbym zarządzających OFE przed myśleniem, że jeśli zaczną kupować akcje spółek z polskiej giełdy, to uchronią się przed przekazaniem ich do FRD - mówi w wywiadzie dla DGP wiceminister finansów Piotr Nowak.
Projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych jest już w konsultacjach. Co z drugą częścią Planu Budowy Kapitału, czyli podziałem aktywów OFE? Zapowiadano, że 75 proc. Ma trafić na indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego i stać się w pełni prywatnymi oszczędnościami, a reszta do Funduszu Rezerwy Demograficznej.
Nad tym projektem toczą się prace. Największe wątpliwości między poszczególnymi resortami zostały już właściwie rozstrzygnięte i projekt w perspektywie kilku miesięcy też będzie publicznie znany.
Jakie to były wątpliwości?
Między innymi związane z tym, ile środków powinno trafić do FRD i kto będzie FRD zarządzał: ZUS czy Polski Fundusz Rozwoju.
Gdy premier Mateusz Morawiecki ogłaszał ten pomysł w lipcu 2016 r., celem było, aby państwo nie przejmowało akcji spółek, które są w portfelach OFE. Jednak aktywa funduszy emerytalnych od tego czasu się zmieniły. Obecnie cały sektor OFE 80 proc. środków ma ulokowane w akcjach. Są fundusze, gdzie ten odsetek jest jeszcze wyższy. Czy nie ma ryzyka, że w takim przypadku dojdzie do swoistej nacjonalizacji niektórych spółek giełdowych?
25 proc. zostało wybrane do przekazania do FRD, jako że tyle stanowiły aktywa płynne, czyli w dużej części np. akcje spółek zagranicznych i gotówka. Chcemy uniknąć sytuacji, w której po przekazaniu aktywów do FRD musiałoby powstać zobowiązanie do ogłoszenia wezwania do sprzedaży akcji spółek, co wymagałoby wyłożenia kolejnych publicznych środków, aby tę operację zrealizować. Mogłoby to zostać przyjęte jako nacjonalizacja prywatnych firm. Takiej sytuacji nie dopuszczamy. Musimy przeanalizować, czy podział 75 i 25 proc. jest dzisiaj do zrealizowania w takim kształcie, bo nie chcemy też powodować wyprzedaży akcji na GPW, której od OFE wymagałoby np. dostosowanie swoich aktywów do tego podziału. Jednak przestrzegałbym zarządzających OFE przed myśleniem, że jeśli zaczną kupować akcje spółek z polskiej giełdy, to uchronią się przed przekazaniem ich do FRD. Poziom 25 proc. był ogłoszony i potwierdzony przez pana premiera publicznie, więc zarządzający powinni go uwzględniać w swoich strategiach inwestycyjnych. Sugerowałbym im, aby na tym właśnie poziomie utrzymywali płynne środki, które będzie można przekazać do FRD. Zakładam dobrą wolę i odpowiedzialność zarządzających.
Dzisiaj jest kilka zastrzeżeń do konstrukcji PPK. W branży funduszy inwestycyjnych słychać głosy, że prowizja za zarządzanie PPK w wysokości maksymalnie 0,6 proc. jest za niska.
Jednym z zarzutów w stosunku do OFE były właśnie zbyt wysokie opłaty, jakie fundusze emerytalne pobierały od swoich klientów. I były to zarzuty słuszne. Na początku może się wydawać, że z punktu widzenia TFI opłaty za zarządzanie PPK są niskie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę koszt ich uruchomienia, choćby przygotowania systemów pod zarządzanie aktywami. Te koszty mogą nawet przewyższyć początkowo wpływy. Jednak z czasem, kiedy suma aktywów będzie się zwiększała, to zwrot z tego biznesu będzie przyzwoity. Z pewnością w długim terminie będzie to inwestycja zyskowna dla podmiotów zarządzających PPK.
Pojawiły się już wyliczenia, że TFI będą przez pierwsze 2 lata notowały stratę z zarządzania PPK, która będzie wynikała z jednej strony z niskich prowizji, a z drugiej z opłat, jakie muszą ponosić na rzecz Polskiego Funduszu Rozwoju.
Plany kapitałowe to dla TFI inwestycja długoterminowa, ponieważ PPK nie znikną po dwóch latach. Opłaty, jakie TFI będą pobierały z tytułu zarządzania długoterminowymi oszczędnościami, nie są za niskie, a najlepszym dowodem na to są apele ze strony powszechnych towarzystw emerytalnych, aby umożliwić im powoływanie takich funduszy. PTE miały być przekształcone w TFI w ramach podziału aktywów OFE, ale ten projekt będzie realizowany – tak jak wspominałem – później, więc PTE chcą zaangażować się w plany kapitałowe.
To zanim do tego dojdzie, być może trzeba im dać przy okazji tej ustawy taką możliwość.
Najprawdopodobniej, w ramach konsultacji, zostanie taka propozycja do projektu zgłoszona.
Firmy ubezpieczeniowe też chcą oferować PPK. Czy mogą liczyć na podobną przychylność jak PTE.
To kolejny dowód, że przy tych opłatach ten model jest jednak atrakcyjny i ma biznesowe uzasadnienie. Ubezpieczycielom zasygnalizowaliśmy, jakie są nasze obawy przed ich zaangażowaniem w PPK. Sektor ten chce pozyskiwać składki od oszczędzających na swój bilans. TFI, zarządzając funduszami, jest odrębnym podmiotem prawnym, podobnie jak każdy z funduszy. Co to oznacza? Nawet jak TFI bankrutuje, to jego fundusze nie, ponieważ jest to osobna masa upadłościowa. W przypadku ubezpieczycieli przyszli emeryci, którzy powierzą im swoje oszczędności w ramach PPK, są narażeni na poważne straty, gdyby doszło do upadku takiego podmiotu. Oczywiście KNF i same firmy ubezpieczeniowe dbają o to, żeby ten biznes był prowadzony konserwatywnie, ostrożnie i bezpiecznie. Jednak ryzyko zawsze istnieje. Wysłaliśmy więc sygnał do Polskiej Izby Ubezpieczeń, aby rozważyła prawną konstrukcję, która pozwoli zniwelować przy PPK ryzyko działalności ubezpieczeniowej. Jeśli uznamy, że jest to bezpieczny model, to przeanalizujemy możliwość zaangażowania ubezpieczycieli w plany kapitałowe. Drugi znak zapytania, jaki pojawia się przy okazji tej branży, to podatek od aktywów, który płacą firmy ubezpieczeniowe. Będą zmuszone płacić go także od aktywów zgromadzonych w PPK, które powiększą im podstawę opodatkowania, a w takim przypadku ten model biznesowy traci sens.
Na rynku działa obecnie około 60 TFI, które mogą potencjalnie tworzyć PPK. Trudno oczekiwać, żeby im się to opłacało, jeśli być może będą musiały zapłacić nawet 1 mln zł za przystąpienie do portalu PPK, później roczną opłatę 0,1 proc. swoich aktywów i jeszcze opłatę za prowadzenie ewidencji PPK w wysokości 1 zł od każdego uczestnika systemu.
Zwracam uwagę, że są to maksymalne opłaty zapisane w projekcie. Takie są wymogi legislacji. W rzeczywistości opłaty zapewne będą znacznie niższe. Ich celem jest pokrycie kosztów Polskiego Funduszu Rozwoju związanych z tworzeniem infrastruktury dla planów kapitałowych. To nie będą koszty zaporowe. Zgłoszenia PTE czy ubezpieczycieli, który chcą wejść w PPK, pokazują, że to nie są zbyt wygórowane opłaty.
To na jakim poziomie te opłaty będą realnie ustanowione?
Na odpowiedź na to pytanie jest za wcześnie. PFR poinformuje nas, jak kształtować się będą koszty, i dostosujemy do nich poziom opłaty.
Dlaczego do ustawy została wpisana tak restrykcyjna kara jak 2 lata pozbawienia wolności za zniechęcanie przez pracodawców do udziału w PPK pracowników?
Nie mam odczucia, że to jest nadmierna kara. Jeśli w konsultacjach pojawią się głosy, że należy to zmienić, będziemy to analizować. Jaki jest cel tego zapisu? Uniknięcie sytuacji, w której będzie dochodziło do wypaczeń. Nie chcemy, aby pracodawca, kierując się jedynie nieznacznie rosnącym po jego stronie kosztem pracy, odradzał czy zmuszał pracowników do rezygnacji z PPK. Kary, jakie wpisaliśmy do projektu, są zbieżne z tym, co grozi dzisiaj pracodawcy za zaleganie czy niewypłacanie pensji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama