Znów mamy nadwyżkę w państwowej kasie, po styczniu wyniosła 8,6 mld zł. Ale to nie wzrost wpływów z VAT ją wygenerował.
VAT-u fiskus zebrał mniej niż przed rokiem. I to aż o 3,6 mld zł mniej, co oznacza, że spadek rok do roku wyniósł ok. 16,4 proc. Potwierdziły się tym samym poniedziałkowe informacje DGP. Ministerstwo Finansów tłumaczy niższe wpływy z VAT wysoką bazą z 2017 r. i tym, że ruszyły inwestycje – co zawsze wiąże się z większymi odliczeniami podatku. Rzeczywiście, w pierwszym miesiącu ubiegłego roku dochody z podatku od towarów i usług były wysokie, co było przede wszystkim efektem sztuczki z przyspieszeniem wypłat zwrotów w grudniu 2016 r., jaką zastosowało MF. Ale też teoria o przyspieszających inwestycjach nie jest pozbawiona podstaw. GUS ostatecznie potwierdził wczoraj to, czego spodziewali się ekonomiści na podstawie wcześniej publikowanych danych: inwestycje już w IV kwartale wzrosły o 11,3 proc.
Skąd w takim razie nadwyżka, skoro VAT-u było mniej? Tym bardziej że budżetowy plus jest w tym roku większy niż w styczniu 2017, gdy dochody z VAT wzrosły skokowo. Ministerstwo Finansów podaje, że w styczniu odnotowało duże wpływy z podatków dochodowych. Niskie bezrobocie w połączeniu z rosnącymi płacami sprzyjają dochodom z PIT. Z danych MF wynika, że po styczniu wyniosły one ponad 5,6 mld zł. A duży popyt w gospodarce zwiększa przychody firm, stąd duże wpłaty zaliczek podatku CIT. Po pierwszym miesiącu wyniosły one 3,1 mld zł. W porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosty są kilkunastoprocentowe (odpowiednio 13,7 proc. i 11,4 proc.). Ale jak porównać te liczby do planu na cały rok, to dużych odstępstw od trendu nie widać. Wpływy z PIT to 10,2 proc. planu z ustawy budżetowej, z CIT – 9,6 proc. Rok temu o tej samej porze było to 9,7 proc. i 9,4 proc., w 2016 r. – 10 proc. i 9,3 proc.
Kluczem do rozwiązania zagadki, skąd się wzięło tak dużo pieniędzy w budżecie, nie są dochody, a przynajmniej nie tylko one. Daleko od trendu odbiega wykonanie planu wydatków. Po styczniu zrealizowano go w niespełna 6,7 proc. Rok temu było to 7,9 proc., podobnie w 2016 r. Ministerstwo Finansów, analogicznie do ubiegłego roku, zaoszczędziło na dotacjach do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. W styczniu kwota, jaką przekazano FUS z państwowej kasy, wyniosła niewiele ponad 500 mln zł i była ponad 10 razy mniejsza niż rok wcześniej. Resort tłumaczy to bardzo dobrą sytuacją na rynku pracy, która przekłada się na wysokie wpływy składek na emerytury. Ale mógł też przenieść część wydatków z początku tego roku na koniec 2017. Jak? Wypłacając w grudniu do FUS więcej, niż fundusz potrzebował. Prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Gerturda Uścińska mówiła w wywiadzie dla DGP, że w samym FUS zaoszczędzono w ubiegłym roku ok. 6 mld zł. Czyli mniej więcej o tyle powinna być mniejsza dotacja budżetowa do Funduszu. Tymczasem ministerstwo wypłaciło o 4,6 mld zł mniej, tak przynajmniej wynika z komunikatów MF publikowanych w styczniu. Różnica mogła stworzyć w FUS zakładkę, z której MF teraz skorzystało, mogąc zmniejszyć dotację w styczniu. Co przełożyło się na plusowy wynik całego budżetu.
Finanse FUS będą w tym roku w centrum uwagi ze względu na pełne roczne koszty obniżenia wieku emerytalnego. Mają one wynieść niespełna 10 mld zł. Jednak to właśnie bilans FUS może sprawić kolejną pozytywną niespodziankę. Dotacja do niego w całym roku ma wynieść 46,6 mld zł. Jak dotąd plan zrealizowano w niewiele ponad 1 proc.
35,2 mld zł dochody budżetowe po styczniu
26,6 mld zł wydatki po styczniu
0,53 mld zł wypłacona dotacja do FUS