Doświadczenie poprzednich lat nas nauczyło, że kluczowa jest umiejętność korzystania z uprawnień, które instytucje już mają. Co z tego, że damy urzędnikom ogrom nowych uprawnień, jeśli nie będą z nich korzystali? - mówi poseł PiS Janusz Szewczak, wiceprzewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych.
Komisja Nadzoru Finansowego i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zwracają uwagę, że mają zbyt mało uprawnień do skutecznej walki z piramidami finansowymi. Zgadza się pan z tym, że trzeba je poszerzyć?
Moim zdaniem to zbędne. KNF – bo przede wszystkim w niej widzę instytucję, która powinna przeciwdziałać przekrętom – ma już teraz szeroki wachlarz instrumentów, które powinna stosować. Ponadto w urzędzie komisji pracuje około tysiąca osób, a średnie miesięczne wynagrodzenie oscyluje wokół 10 tys. zł. Mamy więc prawo oczekiwać, że w instytucji tej są zatrudnieni profesjonaliści. Jest zresztą lepiej, niż było jeszcze kilka lat temu. Ale mimo wszystko uważam, że mówienie o braku właściwych instrumentów jest przerzucaniem ciężaru odpowiedzialności na władzę ustawodawczą. W tym wypadku niesłusznym.
Tyle że teraz KNF, choćby uważała, że ktoś utworzył piramidę finansową i popełnił przestępstwo oszustwa z art. 286 kodeksu karnego, nawet nie może dokonać wpisu na listę ostrzeżeń publicznych.
Dla jasności: nie mówię, że tego typu korekt nie należy dokonywać. Być może ta konkretna jest potrzebna. Tyle że to korekta, a nie przełomowa zmiana. Tak więc nie zgadzam się z narzucaną narracją, że bez tego KNF jest bezbronna i nie jest w stanie walczyć z oszustwami finansowymi.
Doświadczenie poprzednich lat nas nauczyło, że kluczowa jest umiejętność korzystania z uprawnień, które instytucje już mają. Co z tego, że damy urzędnikom ogrom nowych uprawnień, jeśli nie będą z nich korzystali? Wielokrotnie przy różnych aferach już to przerabialiśmy. I moim zdaniem za każdym razem wychodziło, że zakres uprawnień funkcjonariuszy publicznych pozwalał na ściganie przestępców. Tylko dziwnym trafem marazm po stronie urzędników i prokuratorów często wygrywał.
Premier powołał specjalny zespół ds. piramid finansowych, który ma wypracować skuteczne rozwiązania przeciwdziałania tego typu oszustwom. W obliczu pańskich słów można odnieść wrażenie, że niepotrzebnie.
Potrzebnie, acz pod dwoma warunkami. Po pierwsze, zakładam, że ten zespół ma nie tylko opracowywać zmiany legislacyjne, lecz także wypracować rozwiązania pozwalające na lepszą komunikację wewnątrz administracji publicznej. Afera Amber Gold dobitnie pokazała, że każdy urzędnik w najlepszym razie robił swoje i nie wyściubiał nawet nosa, by sprawdzić, jak to się ma do ogółu działań. Dlatego spotkania w gronie urzędników KNF, UOKiK-u, przedstawicieli prokuratury to potrzebna inicjatywa.
Po drugie, liczę, że działania tej grupy nie ograniczą się tylko do piramid finansowych czy rynku forex, lecz podjęty zostanie temat szeroko rozumianych oszustw finansowych. Przykładowo teraz mamy aferę W Investments, gdzie straty ludzi wynoszą około 500 mln zł. Na dodatek zastosowany model biznesowy można uznać za przebiegły. Dla wielu spośród 2 tys. obywateli w ogólnikach wszystko było jasne, ale w szczegółach już nie. Z całym szacunkiem do ludzi, którzy ucierpieli w piramidach finansowych, to obecnie skala strat w tych największych nadal ma się nijak do takich przykładów jak W Investments. Trzeba walczyć i z jednym, i z drugim.