Pod wpływem przeceny w Nowym Jorku notowania na warszawskiej giełdzie spadły wczoraj najmocniej od ponad pół roku
ikona lupy />
Portfele inwestorów schudły / Dziennik Gazeta Prawna
INWESTYCJE
Jeszcze pod koniec stycznia na wielu giełdach inwestorzy świętowali rekordy wszech czasów. Tak było w wyznaczającym globalne trendy Nowym Jorku, gdzie indeks S&P 500 aż 12 razy poprawiał w styczniu rekordowe osiągnięcie. Tak było w Warszawie, gdzie WIG wspiął się powyżej poprzedniego maksimum z lipca 2007 r. W ostatnich dniach nastroje jednak się odwróciły.
Yellen dała sygnał, co powie Powell
Pierwszy sygnał wysłała Janet Yellen, odchodząca szefowa Rezerwy Federalnej, amerykańskiego banku centralnego. W komunikacie po ubiegłotygodniowym posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (ostatniego z jej udziałem) napisano, że w tym roku nieco wzrośnie inflacja. Na rynkach zinterpretowano to jako wskazówkę, że stopy procentowe w USA mogą rosnąć szybciej niż dotąd się spodziewano. Podwyżki stóp powodują zwykle spadki cen akcji, ponieważ oznaczają większe koszty finansowania dla firm i mniejsze zyski.
Prawdziwym zapalnikiem do sprzedawania akcji były piątkowe dane z rynku pracy w USA: średnia płaca była w styczniu o 2,9 proc. wyższa niż rok wcześniej. To największy wzrost od ponad dziewięciu lat. I już w piątek S&P 500, główny indeks giełdy nowojorskiej, spadł o ponad 2 proc. Poniedziałek przyniósł przeszło 4-proc. zniżkę i była to największa jednosesyjna przecena od ponad sześciu lat. Na początku wczorajszej sesji spadki w Stanach Zjednoczonych udało się zatrzymać.
Analitycy oceniają, że to nie musi oznaczać końca przeceny, bo akcje wciąż są stosunkowo drogie. Wskazują przy tym, że już od dawna na światowych giełdach nie było znaczącej korekty. Wiele będzie zależało od tego, jakie działania podejmie Rezerwa Federalna, już pod nowym kierownictwem zaprzysiężonego w poniedziałek Jerome’a Powella, nominata prezydenta Donalda Trumpa.
Ameryka ciągnie w dół Azję i Europę
– Fed jest obecnie znacznie lepiej przygotowany na wyprzedaż na giełdach. Ma dużo miejsca na dostosowanie do warunków rynkowych – uważa Lars Christensen, duński ekonomista, założyciel firmy Money and Markets Advisory. Amerykański bank centralny może na przykład zasugerować, że będzie podnosił stopy wolniej, co powinno sprzyjać giełdom – nie tylko w USA, ale i na całym świecie.
Poniedziałkowe załamanie na rynku amerykańskim we wtorek pociągnęło w dół notowania na giełdach azjatyckich i europejskich. W Japonii i Chinach główne giełdowe indeksy straciły ok. 5 proc., niemiecki DAX spadł wczoraj 2 proc. Europa Zachodnia straciła mniej, bo na tamtejszych rynkach notowania mocno spadły już w poniedziałek.
Silne przeceny na rynkach zagranicznych nie pozostały bez wpływu na notowania w Warszawie. Indeks WIG stracił 3,3 proc. i był to największy jednosesyjny spadek od czerwca 2016 r. Od ustanowienia rekordu 23 stycznia główny wskaźnik warszawskiej giełdy obniżył wartość już 7,5 proc. i na zamknięcie wczorajszej sesji miał 62 527,4 pkt.
– Nasz rynek ciągnęli w górę przede wszystkim inwestorzy zagraniczni, kupując akcje największych spółek. Tymczasem już od kilku kwartałów wyraźnie słabiej wyglądały notowania średnich i mniejszych firm. Wczorajsza sesja nie przesądza o tym, że czeka nas teraz poważniejsza przecena, chociaż gdyby skupić się tylko na czynnikach wewnętrznych, to nawet dłuższy spadek kursów byłby uzasadniony – ocenia Marcin Materna, szef działu analiz w DM Milllennium.
Orlen przewodzi spadkom
Jednym z liderów spadków był wczoraj PKN Orlen. Akcje największego koncernu paliwowego Europy Środkowo-Wschodniej potaniały o niemal 6 proc. W ten sposób inwestorzy zareagowali na niespodziewaną zmianę na stanowisku prezesa firmy, której w poniedziałek dokonała rada nadzorcza. Po raz pierwszy od marca 2017 r. na zamknięcie sesji akcje Orlenu kosztowały mniej niż 100 zł. Od historycznego maksimum z października ub. roku notowania obniżyły się o jedną czwartą. Inwestorzy obawiają się, że drożejąca na rynkach ropa naftowa obniży rekordowe w zeszłym roku zyski koncernu. Z tego samego powodu tanieją też akcje Lotosu.
Inwestorzy odwrócili się także od akcji i kontrolowanych przez państwo koncernów energetycznych. Od ostatniej sesji grudnia indeks WIG – Energia stracił ponad 7 proc. i jest na najniższym poziomie od maja zeszłego roku. Ponad 3 proc. potaniały akcje PGE i kosztują już niewiele ponad 11 zł. Inwestorom nie podoba się pomysł budowy elektrowni atomowej, na którą branża ma wydać ok. 60 mld zł.
Mniejsze spółki lepiej zniosły wczorajszą przecenę. Indeks sWIG80 stracił na wartości 2,5 proc., mWIG40 2,6 proc. Ale też obydwa wskaźniki przez większość zeszłego roku wypadały słabiej niż główny indeks GPW.
– Wyższe koszty surowców, presja płacowa i mocny złoty to są czynniki, z którymi mniejszym spółkom trudno będzie sobie poradzić. Dlatego obawiam się, że ich wyniki finansowe mogą się pogarszać – zwraca uwagę Materna. ⒸⓅ