W przemyśle i budownictwie rekordy zamówień. Usługi pierwszy raz od lat nad kreską. Ale przedsiębiorcy mają też powód do zmartwienia: rynek pracy.
/>
Część ekonomistów szacuje, że w końcówce ubiegłego roku wzrost gospodarczy w Polsce przekroczył 5 proc. Początek 2018 r. może być jeszcze lepszy. Świadczą o tym dane o koniunkturze w firmach opublikowane w poniedziałek przez Główny Urząd Statystyczny. Wynika z nich, że w przemyśle mamy w tym miesiącu poprawę sytuacji w skali nienotowanej od sierpnia 2009 r. (wtedy gospodarka wychodziła z głębokiego pokryzysowego spowolnienia). Z kolei w usługach poprawa wskaźnika ufności była największa od dokładnie 11 lat.
Własne wyliczenia wskaźników ufności GUS podał po raz pierwszy. Dane są wyrównane sezonowo i wystandaryzowane. Pozwalają więc na porównania nie tylko między poszczególnymi miesiącami w danej branży, ale też pomiędzy poszczególnymi segmentami sektora przedsiębiorstw. Wynika z nich, że w styczniu najlepiej dzieje się w sektorze budowlanym. Na drugim miejscu jest przemysł, a na kolejnym – handel. W przemyśle i budownictwie na rekordowo wysokim poziomie znalazły się oceny portfela zamówień, a w handlu – sprzedaży zrealizowanej w ostatnich trzech miesiącach.
Dobre prognozy popytu
Najniższy wskaźnik ufności jest W usługach. Nie jest to jednak powód do zmartwienia. „Wskaźnik ufności w usługach kształtuje się na dodatnim poziomie po raz pierwszy od lipca 2011 r. i jest to poziom wyższy od notowanego w styczniu ostatnich dziewięciu lat. Dyrektorzy jednostek oceniają, że zarówno ogólna sytuacja gospodarcza, jak i popyt na usługi w ostatnich trzech miesiącach poprawiły się. Prognozy popytu są korzystne, po negatywnych przewidywaniach z grudnia ub.r.” – napisali w podsumowaniu wyników badań statystycy.
„Odlot w miesięcznych badaniach koniunktury” – napisali na Twitterze analitycy mBanku. – To może być tylko oznaka poprawy sentymentu związanego np. z początkiem roku, ale to kolejna wskazówka, że ci, którzy trochę na siłę szukają powodów spowolnienia, do jakiego miałoby dojść w drugiej połowie roku, mogą się zawieść – mówi DGP Marcin Mazurek z mBanku.
Brak rąk do pracy
Według Piotra Bujaka, głównego ekonomisty PKO BP, dane zapowiadają przyśpieszenie wzrostu, którego źródłem będą inwestycje.
Na to, że przedsiębiorstwa w najbliższym czasie będą musiały zdecydować się na powiększenie potencjału, wskazują informacje o stopniu użycia tego, czym dysponują obecnie. „Wykorzystanie mocy produkcyjnych zgłaszane przez firmy z sekcji przetwórstwo przemysłowe jest najwyższe od szesnastu lat – wynosi 82,4 proc.” – podał GUS. Wśród działów, gdzie ten wskaźnik stoi szczególnie wysoko, wymieniono produkcję mebli, odzieży czy przemysł motoryzacyjny. Na drugim biegunie są producenci leków i wyrobów z pozostałych surowców niemetalicznych.
Nakłady na inwestycje mogą też pomóc w walce z największą barierą w działalności krajowych firm: niedoborem pracowników i kosztami pracy. Ta druga kwestia to dla krajowych firm stały powód do narzekania. Wymienia ją stale co najmniej połowa ankietowanych w poszczególnych branżach (w usługach nastąpił znaczący spadek, w GUS usłyszeliśmy, że może to być związane ze zmianą próby firm, które uczestniczą w badaniu). Przedsiębiorcy coraz częściej zwracają jednak uwagę na brak rąk do pracy. Skarży się na to niemal połowa firm budowlanych, ponad 40 proc. przemysłowych i prawie 30 proc. handlowych. Wśród detalistów coraz większą karierę robi inna bariera: niejasne i niespójne przepisy prawne. Można to wiązać ze zbliżającymi się ograniczeniami handlu w niedziele czy np. opłatą środowiskową za torebki foliowe.