W zeszłym roku mieliście niemal 6 mld zł zysku netto, najwięcej w historii. Wszystko wskazuje na to, że ten rok będzie lepszy. Jaka długo potrwa dobra passa?
W ciągu trzech kwartałów wypracowaliśmy przychody wyższe o 25% niż w tym samym czasie rok temu, a zysk operacyjny jest już teraz wyższy o 1,9 mld zł. Kluczem do tak dobrych wyników jest nasza sprawność operacyjna w produkcji i handlu. Oczywiście sprzyja nam też otoczenie makroekonomiczne. W takich warunkach działa wielu naszych konkurentów, a mimo to nie osiągają tak spektakularnych rezultatów.
W sytuacji szybkiego wzrostu gospodarczego popyt na paliwa powinien rosnąć, ale w Polsce nie zawsze tak przecież bywało. Teraz, dzięki wprowadzonym przez obecny rząd regulacjom, udało się skutecznie zmniejszyć nielegalny obrót paliwami, co promuje uczciwych graczy, takich jak PKN ORLEN. Dzięki temu maksymalnie wykorzystujemy moce naszych zakładów i korzystnie sprzedajemy produkty i usługi, a to przekłada się na rekordowe wyniki koncernu.
Ale chciałbym zastrzec, że skuteczność przygotowanych przez rząd rozwiązań to też w jakiejś mierze efekt działań PKN ORLEN. Ponieważ doskonale znamy rynek paliwowy, wielokrotnie informowaliśmy o nieprawidłowościach, które tam występują. Czyli można powiedzieć, że w jakiejś mierze zapracowaliśmy na tę część wzrostu naszych wyników, która jest efektem walki z szarą strefą.
A jak długo potrwa dobra passa? Nie mamy złudzeń, że zawsze wszystko będzie szło świetnie, ale dbamy by firma była przygotowana na różne scenariusze i konsekwentnie realizujemy naszą strategię, którą przyjęliśmy pod koniec ubiegłego roku.
Nawet rafineria w Możejkach w ostatnich latach zarobiła ponad pół miliarda złotych. Czy po latach strat sytuacja na Litwie trwale się poprawiła czy to przede wszystkim efekt lepszych warunków dla całej branży?
Trudno mówić o trwałości w tak zmiennej branży jak nasza, gdzie ogromny wpływ na ceny ma wiele nieprzewidywalnych zdarzeń, jak katastrofy naturalne czy napięcia polityczne. Obecna sytuacja rynkowa wpływa korzystnie na wyniki ORLEN Lietuva i spółka świetnie sobie w niej radzi, ale nie tylko ze względu na otoczenie makroekonomiczne. W osiąganych wynikach widać wyraźnie efekt wielu działań optymalizacyjnych prowadzonych w ostatnich latach, które w trudnych momentach umożliwiły niezakłócone funkcjonowanie Możejek, rafinerii kluczowej z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Litwy i regionu.
Planujemy kolejne prace modernizacyjne, które przygotują ORLEN Lietuva na potencjalne zawirowania, ale też nowe okoliczności rynkowe. Oczywiście nie możemy zapomnieć o tym, że rafineria w Możejkach operuje na niewielkim rynku lokalnym, ma skomplikowaną lokalizację logistyczną, co powoduje że zawsze będzie obciążona dodatkowymi kosztami przy eksporcie produktów „na morze”. Tym niemniej coraz bardziej widoczne są pozytywne efekty polityki sprzedażowej ORLEN Lietuva, która coraz więcej sprzedaje na lądzie uzyskując w ten sposób korzystniejsze marże.
Porozumieliście się z litewskimi kolejami i uzyskaliście korzystniejsze niż dotychczas stawki. Czy to dowód na to, że klimat wokół Możejek jest lepszy?
Jednym z priorytetów kierowanego przeze mnie Zarządu było otwarcie nowego rozdziału w relacjach na tym rynku. Negocjowaliśmy z Kolejami Litewskimi długo i twardo, ale z marginesem kompromisu i determinacją do osiągnięcia naszych celów. Mam poczucie, że obydwie strony osiągnęły sukces, który niesie za sobą nie tylko stabilizację, ale także możliwość rozwoju i korzyści ekonomiczne.
Trzeba jednak jasno powiedzieć, że to porozumienie było możliwe przede wszystkim dzięki poprawie ogólnego klimatu w stosunkach polsko-litewskich. Powiedział to zresztą wyraźnie premier Litwy Saulius Skvernelis w trakcie ceremonii podpisania umowy między nami a Kolejami Litewskimi. Dla nas bardzo cenne było to, że rząd i politycy partii rządzącej zaangażowali się w rozwiązanie tego problemu.
Mimo tego trudno przypuszczać, żeby zwróciło się ponad 10 mld zł, które tam zainwestowaliście….
Decyzja o inwestycji w Możejki, której patronował Prezydent Lech Kaczyński, była decyzją gospodarczą, ale też ukierunkowaną na długofalowe zaangażowanie w stabilność całego naszego regionu. I przede wszystkim z tej perspektywy należy ją rozpatrywać. Warto też się zastanowić, jaki wpływ na wyniki PKN ORLEN – i nie tylko nasze – miałaby sytuacja, gdyby rafinerię w Możejkach kupił jakiś nasz konkurent mający dostęp do taniego surowca, dostarczanego nieuszkodzonym rurociągiem. Miałby wtedy pole do konkurowania na polskim rynku ceną, co niewątpliwie wywierałoby silną presję na marże na polskim rynku i zyski działających tu firm paliwowych.
Czy pomysł sprzedaży Możejek definitywnie został odłożony na półkę?
Nie ma planu dezinwestycji na Litwie. Jesteśmy inwestorem długoterminowym co oznacza, że łatwo się nie poddamy choć mamy świadomość, że rozwój sytuacji rynkowej może iść w różnych kierunkach, niekoniecznie sprzyjających naszej branży. Jak wspomniałem, na ORLEN Lietuva trzeba też potrzeć z szerszego punktu widzenia niż tylko prostego zwrotu z inwestycji.
Po latach trudnej współpracy i pojawiających się spekulacjach o możliwym wycofaniu się z rynku, coraz lepiej porozumiewacie się także z władzami w Czechach. Rozumiem, że Unipetrolu też nie zamierzacie się pozbywać?
Jak Pan wspomniał to były spekulacje. Zawsze powtarzaliśmy, że nasza czeska inwestycja ma charakter strategiczny i nie zamierzamy się wycofywać. W naszych rękach jest 63% największej grupy petrochemicznej w Czechach. To wielka odpowiedzialność wobec kraju ale również gotowość na niechęć i ataki rożnych środowisk, które widziałyby te aktywa w innych rękach. ORLEN natomiast chce budować wartość Grupy Unipetrol i wzmacniać jej pozycję w Czechach i na rynkach ościennych. Przeżyliśmy niełatwe chwile w Czechach - pożary, awarie, sprawy arbitrażowe, niechęć partnerów z branży przekładająca się bezpośrednio na nasz biznes. Jednak zawsze szukaliśmy rozwiązań i dzisiaj zarządzamy firmą w bardzo dobrej kondycji finansowej, wypłacającą dywidendę i posiadającą środki na dalszy rozwój. Dzięki dobrej współpracy z czeskimi władzami mamy uporządkowane kwestie logistyczne i możemy rozmawiać o nowych projektach w tym zakresie. Przypomnę też, że realizujemy największą inwestycję petrochemiczną budując instalację polietylenu o wartości ok.1,3 mld zł Sieć detaliczna Benzina stale się modernizuje i rośnie m.in. dzięki zakupowi prawie 70 stacji od OMV i osiąga coraz wyższy udział w rynku – w III kwartale zwiększył się on o 2,3 punktu procentowego i wynosi 19,6 procent. Mogę powiedzieć, że jeżeli chodzi o plany dotyczące Czech to nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. To bardzo perspektywiczny rynek dlatego będziemy dążyli do umacniania naszej pozycji.
Szybko zmniejszacie dźwignię finansową, macie coraz więcej gotówki. Po co wam tyle pieniędzy?
Grupa ORLEN posiada jeden z największych programów inwestycyjnych w Polsce. W latach 2017-2018 na inwestycje planujemy przeznaczyć łącznie 10,8 mld zł, czyli 5,4 mld średniorocznie. W ciągu trzech kwartałów tego roku wydaliśmy ok. 2,9 mld zł na inwestycje w Polsce, Czechach i Kanadzie. Mam poczucie, że osiągany poziom wskaźników finansowych to raczej powód do dumy, niż do wątpliwości. Jesteśmy aktywnym i doświadczonym graczem na rynkach finansowych, każdą decyzję rozpatrujemy odrębnie pod kątem pojawiających się szans. To właśnie analiza warunków panujących na rynku skłoniła nas ostatnio do wyjścia z ofertą obligacji detalicznych. Wypracowaliśmy sobie komfort w podejmowaniu strategicznych decyzji w tym obszarze i z tego korzystamy.
Wypłaciliście rekordową dywidendę, ale to ledwie 24 proc. zeszłorocznego zysku. Moglibyście płacić dużo więcej…
Systematyczny wzrost wskaźnika DPS, czyli kwoty dywidendy przypadającej na jedną akcję, jest naszym strategicznym celem, który konsekwentnie realizujemy. W tym roku wypłaciliśmy najwyższą w historii dywidendę, łącznie 1,3 mld zł, czyli 3 zł na akcję. Nasza polityka w tym zakresie nie może być jednak realizowana w oderwaniu od innych strategicznych założeń, jak bezpieczne wskaźniki fundamenty finansowe Grupy Kapitałowej ORLEN, czy prognozy dotyczące sytuacji makroekonomicznej.
Kiedy pojawił się projekt wprowadzenia opłaty paliwowej, która mogła spowodować wzrost cen paliwa o 25 groszy na litrze, Orlen wydał oświadczenie, które można było zrozumieć tak: nie przejmujcie się kierowcy, część tej opłaty weźmiemy na siebie. Kierowana przez Pana firma działa dla zysku czy ma jakieś inne cele?
Taka rzeczywiście była interpretacja naszych intencji choć nie złożyliśmy żadnych deklaracji mówiąc, że ceny nie muszą wzrosnąć po wprowadzeniu tej opłaty. Jako narodowy czempion znajdujemy się w szczególnej sytuacji. W zakresie polityki cenowej z jednej strony oczekuje się od nas stabilności i przewidywalności jeżeli chodzi o ceny paliw, z drugiej strony akcjonariusze oczekują wysokich zysków. Działamy w konkurencyjnym otoczeniu rynkowym, gdzie dodatkowo wszystkie decyzje muszą uwzględniać niezależne od nas, cenotwórcze czynniki makroekonomiczne. Trudno precyzyjnie i szybko oceniać długoterminowe perspektywy wpływu dodatkowych obciążeń podatkowych na finalne ceny w sytuacji gdy pozostałe warunki są dość dynamiczne. Ja zawsze powtarzam, że na rozwoju PKN ORLEN musi korzystać cała gospodarka i wszyscy Polacy, że Orlen może być silny tylko w silnej polskiej gospodarce i decyzje, które podejmujemy, zawsze powinny uwzględniać ten aspekt.
Wprowadzenie nowych regulacji – pakietu paliwowego, energetycznego i transportowego – ograniczyło szarą strefę w handlu paliwami. Całkowicie?
Wprowadzone regulacje niewątpliwie spowodowały znaczne ograniczenie szarej strefy, a jednocześnie wzrost legalnej sprzedaży paliw. Zyskała na tym cała branża, nie tylko PKN ORLEN. Wyższe dochody ze sprzedaży to bowiem tylko jedna strona medalu, dzięki wdrożonym przepisom zrobiono też ważny krok w kierunku uporządkowania rynku paliw w Polsce. A to wpływa korzystnie na budowanie uczciwej konkurencji. Bo szara strefa to oczywiście przestępczość i ubytek dochodów dla państwa, ale przede wszystkim zachwianie konkurencji na rynku. Oczywiście z perspektywy producenta paliw te efekty są bardziej mierzalne – sprzedaż oleju napędowego i benzyny w Polsce wzrosła łącznie w drugim kwartale br. o blisko 900 tys. ton, tj. 22% (r/r). Podsumowanie wyników za III kwartał pokazuje, że trend wzrostowy utrzymuje się, ponieważ w Polsce wzrosła konsumpcja o 14% oleju napędowego i o 7% benzyn w stosunku do analogicznego kwartału 2016 r, co oznacza między innymi skuteczną egzekucję wdrożonych przepisów.
Wprowadzone regulacje umocniły pozycję największych firm na rynku. Drobni przedsiębiorcy coraz trudniej radzą sobie z ciągle zmieniającymi się regulacjami i nowymi obowiązkami. Czy przez to nie będziemy płacili więcej na stacjach?
Wprowadzone regulacje przede wszystkim umocniły pozycję firm działających legalnie, co oznacza, że spełniły pokładane w nich nadzieje. Przy tak zachwianej konkurencyjności na rynku z jaką mieliśmy do czynienia, niezwykle istotną kwestią było jego uporządkowanie, co oznacza, że firmy działające zgodnie z prawem dzisiaj raczej nie mają się czego obawiać. A jak pokazuje praktyka ostatnich kwartałów, skuteczność regulacji nie ma nic wspólnego z poziomem cen na uczciwym rynku.
Podkreślacie, że na poziomie detalicznym handel paliwami składa się z tysięcy mikrorynków, na których ceny kształtują się na różnym poziomie. Jeśli z takiego mikrorynku zniknie mała stacja niewielkiego przedsiębiorcy i zostanie tylko obiekt dużego koncernu, to naprawdę nie będzie drożej?
Oczywiście warunki konkurencji mają wpływ na politykę cenową, ale przypadek, który Pan rozpatruje należy zaliczyć do kategorii gdybania. Nie ma prostych odpowiedzi, gdy nie wiemy na jakim rynku ta stacja działała, w jakim segmencie, ile stacji tam funkcjonuje, jaki jest potencjał sprzedaży, siła nabywcza ludzi itd. Poziom cen na określonym mikrorynku na pewno nie jest kwestią personalnych decyzji, tylko wypadkową lokalnych uwarunkowań i sytuacji makroekonomicznej. W sytuacji, którą rozważamy, jeżeli duży operator mocno podniesie cenę paliwa, to ludzie przystaną przyjeżdżać na stację, a przecież przychody ze sprzedaży paliwa to tylko część obrotów takiego obiektu. Jest też sklep, kawiarnia i jak nie będzie klientów, to przedsiębiorca więcej straci niż zyska na podwyżce ceny paliwa.
Wasze rafinerie pracują pełną parą, ale i tak, co także zawdzięczamy ograniczeniu szarej strefy, podwoił się import oleju napędowego. Ponad 30 proc. tego paliwa sprowadzamy z zagranicy. Może w Polsce jest miejsce na jeszcze jedną rafinerię, albo przynajmniej rozbudowę obecnie istniejących?
Region Europy Środkowo-Wschodniej charakteryzuje się znacznie wyższym tempem wzrostu gospodarczego, niż kraje Europy Zachodniej. Przekłada się to na relatywnie szybszy wzrost popytu na paliwa, jednak zwiększa się również presja konkurencyjna. Tak jak wielokrotnie podkreślaliśmy naszą siłą, jest silna integracja aktywów rafinerii i petrochemii. Umiejętne wykorzystanie synergii produkcyjnych i sprzedażowych jest nasza przewagą ale wymaga wewnętrznej równowagi produkcyjnej. Nie ma uzasadnienia ekonomicznego rozbudowa samych mocy paliwowych bez zapewnienia większego przerobu petrochemicznego. Tylko w ciągu ostatnich trzech lat nastąpiło wyłączenie mocy produkcyjnych z 7 rafinerii europejskich, co wybitnie pokazuje, że wewnętrzny rynek na naszym kontynencie w obecnym kształcie jest wystarczający nawet dla zwiększonego popytu.
Grupa Azoty zaapelowała do Orlenu, żebyście się zastanowili nad powiększeniem możliwości produkcyjnych Anwilu, która zwiększy konkurencję na rynku nawozów. Posłuchacie tej sugestii?
Rozbudowa mocy produkcyjnych instalacji nawozowych we Włocławku jest elementem ogłoszonej w ubiegłym roku strategii Koncernu, którą konsekwentnie realizujemy. Prace w tym projekcie toczą się zgodnie z przyjętym harmonogramem. Pracując nad strategią przeprowadziliśmy dokładne analizy rynku, popytu na produkty, czynników, które mogą wpływać na ceny, w tym również planów inwestycyjnych naszych konkurentów. I wiemy, że kluczowy wpływ na rynek nawozów w Polsce ma import.
Mocno dywersyfikujecie źródła dostaw ropy. Jaki odsetek przerabianego w rafineriach Orlenu surowca pochodzi spoza Rosji?
Udział alternatywnych gatunków rop w naszym portfelu zakupowym z roku na rok się powiększa. Ale nasza strategia w zakresie dostaw ma szerszy cel niż tylko dywersyfikacja. Naszym celem jest budowa relacji handlowych z największymi producentami ropy na świecie oraz otwarcie na różne kierunki dostaw, wykorzystywanie okazji zakupowych i ciągła optymalizacja pod kątem wsadu do naszych instalacji przerabiających surowiec. Dlatego w ostatnich latach Koncern rozpoczął dostawy różnych gatunków ropy z Zatoki Perskiej (Irak, Iran, Arabia Saudyjska). Od połowy 2016 roku ropa arabska zyskała stałą pozycję w portfolio surowcowym dla rafinerii Koncernu, co miesiąc odbieramy dwa tankowce z saudyjską ropą i kierujemy surowiec do naszych rafinerii w Polsce, Czechach lub na Litwie w zależności od potrzeb i planów produkcyjnych Współpracujemy również bezpośrednio z irańskim koncernem naftowym NIOC, czego efektem była pierwsza dostawa ropy naftowej z Iranu i jej przerób w rafinerii w Płocku na początku tego roku. Do rafinerii w Czechach dostarczamy ropę z Rosji ale także Arabii Saudyjskiej, Azerbejdżanu oraz Kazachstanu . Rafineria w Możejkach zaopatrywana jest głównie w ropę rosyjską, choć otrzymała także dostawy z Arabii Saudyjskiej i Kazachstanu. Istotne znaczenia dla przerobu podstawowego wsadu surowcowego na Litwie i w Polsce mają także gatunki rop pozyskiwane z regionu Morza Północnego, głównie z Norwegii . Na przestrzeni ostatnich trzech lat zrealizowaliśmy również dostawy ropy naftowej z Nigerii, czy kondensatu gazowego ze Stanów Zjednoczonych do Płocka. Teraz czekamy z kolei na pierwszy ładunek ropy WTI .
Kupujecie arabską ropę, ale ostatnio rynek spekuluje, że kupiliście surowiec także od Amerykanów. To prawda?
To nie spekulacje tylko fakty. W najbliższym czasie wpłynie do portu historycznie pierwszy ładunek ropy amerykańskiej do Polski dla rafinerii w Płocku. Po latach embarga na eksport węglowodorów z USA zza oceanu okoliczności rynkowe pozwoliły nam dokonać pierwszego zakupu
Dywersyfikacja dostaw to sposób na podniesienie bezpieczeństwo spółki czy ma to także ekonomiczne uzasadnienie? Za ropę arabską (i amerykańską) płacicie taniej niż za rosyjską?
Tak, jak mówiłem wcześniej, nasza strategia w tym zakresie realizuje kilka celów. W obecnych warunkach rynkowych ropa rosyjska jest i nadal pozostanie podstawowym wsadem rafineryjnym dla naszych zakładów, pod warunkiem utrzymania jej specyfiki jakościowej. Korzystamy jednak z dobrych i bezpiecznych okazji, do zapewnienia bezpieczeństwa dostaw i optymalizowania zakupów, zwłaszcza w zakresie gatunków surowca jakościowo tożsamego z ropą rosyjską. Na bieżąco monitorujemy regionalne rynki ropy naftowej, m.in. rynek Zatoki Perskiej, występujące tam uwarunkowania oraz możliwości handlowe. Na tej podstawie, biorąc pod uwagę plany produkcyjne, ocenę zapotrzebowania na produkty naftowe, wahania popytu wynikające z sezonowości, kreślimy optymalny portfel gatunków ropy do przerobu i dokonujemy zakupu surowca. Obecnie zaopatrzenie rafinerii Koncernu w ropę naftową odbywa się na bazie umów długoterminowych z producentami – Rosneft Oil Company, Tatneft Europe AG oraz Saudi Aramco oraz kontraktów typu SPOT.
Od 12 lat rozwijacie wydobycie, ale ten segment wciąż (na poziomie zysku operacyjnego) nie przynosi zysku. Węgierski MOL wydobywa niemal 10 razy więcej surowca. W strategii piszecie, że wydobycie będziecie rozwijali „ostrożnie”. Czy działalność na taką skalę jak obecnie ma sens?
Jesteśmy zadowoleni z rozwoju tego segmentu i jakości posiadanych aktywów. Segment wydobycia zwiększył wynik EBITDA w całym 2016r w porównaniu do roku ubiegłego o ponad 200 mln zł. Ostatni kwartał przyniósł 53 mln zł zysku operacyjnego. W Polsce nadal jesteśmy w fazie większego akcentu na poszukiwania, z rozwojowym wydobyciem. Przyjęta strategia „ostrożnej kontynuacji” pozwala nam na elastyczne reagowanie – ograniczanie bądź zwiększanie wydatków inwestycyjnych - w zależności od sytuacji na rynku ropy i gazu. W Polsce koncentrujemy się na najbardziej rentownych projektach. Z kolei w Kanadzie planujemy rozwój naszej działalności, co może oznaczać zarówno rozwój organiczny jak i akwizycje, w oparciu o nasz sprawnie działający zespół. Porównania z MOL nie są w tej sytuacji uprawnione ze względu na inne miejsce wydobycia w strukturze działalności oraz różne strategie firm – my budowę segmentu wydobycia zaczynaliśmy dużo później. Do rozwoju segmentu wydobycia w PKN ORLEN nie podchodzimy jak do wyścigu. Obecne ceny węglowodorów i globalne trendy w motoryzacji, jak elektromobilność czy współdzielenie samochodów, nie zachęcają do realizowania projektów w tym segmencie za wszelką cenę.