Po gwałtownych wzrostach ceny polis komunikacyjnych OC są stabilniejsze. Nie wiadomo, czy na długo.
/>
Bardzo szybkie tempo wzrostu odszkodowań i świadczeń wypłacanych przez ubezpieczycieli z komunikacyjnych polis OC wyhamowało. Do połowy 2017 r. branża przeznaczyła na ten cel 4,3 mld zł, o 9 proc. więcej niż rok temu. To spory wzrost, ale wypłaty w I półroczu 2016 r. wzrosły aż o 19 proc., a w 2015 r. o niemal 15 proc. Powodem były zalecenia nadzoru, by branża nie zaniżała wypłat, oraz rosnąca świadomość poszkodowanych, których mocno wspierają kancelarie odszkodowawcze.
Jedna stłuczka i po zniżce
Wraz ze wzrostami wypłat wzrosły jednak ceny polis. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego średnia składka OC wzrosła przez półtora roku (licząc od początku 2016 r.) o 44 proc.
Wysokość wypłacanych odszkodowań jest też mocno związana z technologiami stosowanymi w pojazdach. – Im nowsze samochody, tym bardziej zaawansowane technologie i naprawy są zwykle bardziej kosztowne – mówi Radosław Bedyński z PZU.
Ubezpieczyciele ostro zaczęli też karać sprawców stłuczek. – Już jedna może pozbawić zniżki, na którą kierowca pracował przez dwa lata. I podwyższyć jego składkę nawet o 100 proc. Jeszcze większe podwyżki dotyczą kierowców, którzy mają na swoim koncie więcej kolizji – mówi Maciej Kuczwalski, ekspert CUK Ubezpieczenia.
Dlatego kierowcy częściej starają się dogadać z poszkodowanym i zapłacić z własnej kieszeni niż angażować w to ubezpieczyciela i ryzykować podwyżkę ceny polisy OC.
– Można zauważyć trend spadkowy liczby zgłaszanych małych szkód, do ok. 2000 zł. To jest ściśle związane z podwyżkami cen OC – mówi Marcin Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Spada też aktywność kancelarii odszkodowawczych – widać to po ich wynikach. Dwie największe notowane na giełdzie zanotowały w I półroczu zaskakujący jak na tę branżę spadek przychodów. W ostatnich latach budowały biznesową pozycję m.in. na pośredniczeniu w ubieganiu się o zadośćuczynienia dla bliskich osób, które straciły życie w wypadkach samochodowych przed 2008 r. Apogeum tego typu roszczeń przypadło na lata 2015–2016, gdy kancelarie bardzo aktywnie szukały klientów. Teraz ich aktywność słabnie, co zmniejsza presję na podwyżki cen OC.
W oczekiwaniu na decyzje parlamentu i nadzoru
Eksperci nie chcą jednak ryzykować tezy, że ta stabilizacja w wypłatach odszkodowań utrzyma się dłużej.
– Jest zbyt wiele niewiadomych związanych m.in. z prawem – mówi Radosław Bedyński z PZU. Branża czeka na decyzję Sądu Najwyższego, czy zadośćuczynienie z OC należy się także bliskim ofiar wypadków, które są w stanie wegetatywnym. Do tego Sejm rozpoczął prace nad senackim projektem ustawy, która ma zmusić ubezpieczycieli, by w większym stopniu wspomagali poszkodowanych w wypadkach. Obecnie wypłacają im renty do wysokości sumy gwarancyjnej, która dziś, zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych, wynosi aż 5 mln euro. Przed laty były to jednak znacznie niższe kwoty, rzędu kilkuset tysięcy euro. Przybywa więc osób, którym ta suma już się wyczerpała lub wkrótce wyczerpie, a to oznacza koniec wypłaty rent (chodzi głównie o wypadki sprzed lat). Senat chce, aby takim osobom towarzystwa nadal wypłacały świadczenia do wysokości aktualnie obowiązujących limitów.
Pojawiają się też wątpliwości, czy branża faktycznie przyłożyła się do wdrożenia wytycznych KNF z 2015 r. Chodzi m.in. o niedotrzymywanie terminów wypłacania świadczeń lub pomijanie niektórych roszczeń, jak koszty holowania czy utracone dochody.
Jak towarzystwa sobie z tym radzą w praktyce? W tym tygodniu poznamy raport w tej sprawie przygotowany przez Biuro Rzecznika Finansowego, który pomaga klientom instytucji finansowych. Niewykluczone, że towarzystwa czeka dalsze dokręcanie śruby przez nadzór.