Komisja Nadzoru Finansowego zdecydowała o czwartym w tym roku zawieszeniu działalności jednej ze spółdzielczych kas oszczędnościowo kredytowej. Tym razem postanowienie dotyczy SKOK Wybrzeże. Zawieszenie oznacza równocześnie skierowanie wniosku o ogłoszenie upadłości kasy.
Od sierpnia 2016 r. w „Wybrzeżu” działał wyznaczony przez nadzór zarządca komisaryczny. Jego „raport otwarcia” wykazał, że kasa miała ujemne fundusze własne. Wynosiły -36,6 mln zł, co – według KNF – oznacza głęboką niewypłacalność. Od tego czasu sytuacja się nie poprawiła. W końcu lipca fundusze wynosiły już -44,8 mln zł. W pierwszych siedmiu miesiącach tego roku kasa miała 4,2 mln zł straty, a łączna niepokryta strata z lat ubiegłych wynosiła 76,6 mln zł.
Z komunikatu KNF wynika, że Kasa Krajowa SKOK w latach 2014-16 udzielała „Wybrzeżu” pomocy finansowej. Było to jednak za mało do przywrócenia stabilności. „Pismem z dnia 11 sierpnia 2017 r. Kasa Krajowa poinformowała KNF o odmowie udzielenia dalszej pomocy stabilizacyjnej” - podaje nadzór. Według niego, żaden inny SKOK nie był w stanie przejąć kasy z kłopotami. Chęci udzielenia pomocy nie zgłosił też żaden bank.
„Wybrzeże” to 11. SKOK, który upadł od czasu objęcia tego sektora nadzorem KNF. Upadłości dotknęły dotąd niemal 420 tys. członków kas, którzy ulokowali w nich prawie 5 mld zł („Wybrzeże” ma niemal 15,7 tys. deponentów, na których rachunkach jest 128,1 mln zł). Większość z tych pieniędzy wypłacił Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Wypłaca on pieniądze do kwoty gwarantowanej, która stanowi równowartość 100 tys. euro. Zgodnie z obowiązującymi od ubiegłego roku przepisami BFG na rozpoczęcie wypłat BFG ma 7 dni roboczych od zgłoszenia przez KNF wniosku o upadłość. Formalności powinny być załatwione dziś.
Zawieszenie kasy oznacza jednak, że od dziś przez kilka dni jej klienci nie będą mieć dostępu do swoich pieniędzy.