Między handlem tradycyjnym a internetowym trwa realna wojna. W Wielkiej Brytanii czy Chinach 30-40 proc. sprzedaży już odbywa się przez internet - powiedział w rozmowie z PAP dyrektor w zespole ds. transformacji cyfrowej w PwC Michał Kreczmar. Dodał, że również w Polsce ten rynek będzie rósł.

"Dużym rynkiem pod względem sprzedaży internetowej są także Stany Zjednoczone. W Polsce jest to na razie kilkanaście procent, ale sprzedaż internetowa będzie z roku na rok rosła" - ocenił rozmówca PAP.

Jak wynika z najnowszego raportu PwC, 57 proc. polskich internautów robi zakupy w sieci przynajmniej raz w miesiącu, z czego 4 proc. - codziennie, a 23 proc. co tydzień. Jednocześnie zauważalnym trendem w tego typu zakupach jest zwiększająca się rola urządzeń mobilnych - "rośnie liczba transakcji zawieranych za pośrednictwem smartfonów i tabletów". Istotną motywacją do robienia zakupów w sieci jest również "wygoda" - na czynnik ten wskazało, w zależności od rodzaju dóbr, od 20 do 30 proc. ankietowanych. "Przyczyną zakupów on-line może być też poszukiwanie przez konsumentów towarów niedostępnych w ich okolicy" - napisali autorzy badania.

Nie oznacza to jednak - jak podkreślił Michał Kreczmar - że tradycyjne sklepy znikną z rynku. "Nadal mamy potrzebę relacyjną - komunikacji z ludźmi, wspólnego spędzania czasu. Dlatego znaczna część dużych sklepów na świecie odchodzi od czystej sprzedaży i zaczyna włączać do swych usług również te związane ze spędzaniem czasu - otwiera coraz więcej kin, restauracji, oferuje najróżniejsze usługi".

Jak podkreślił Kreczmar, sposobem na przyciągnięcie klientów "pokolenia cyfrowego do sklepów fizycznych" jest stosowanie najróżniejszych nowinek technologicznych, takich jak wirtualne przymierzalnie czy specjalne mechanizmy metkowe. "Wirtualne przymierzalnie w tradycyjnych sklepach popularne są np. w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Polega to na tym, że można przymierzyć ubranie w witrynie sklepowej. Na zdjęcie mojej postaci nakładana jest np. koszula czy garnitur. Mogę w ten sposób bardzo szybko przymierzyć wiele strojów z wyświetlanej na szybie listy sklepu" - wyjaśnił.

W przypadku elektronicznych mechanizmów metkowych na metce umieszczany jest specjalny czujnik. "Dzięki niemu wiadomo, jaki produkt jest zdjęty z wieszaka i gdzie się w danym momencie znajduje. Gdy klientka wchodzi do przymierzalni z wybraną sukienką na ekranie pojawia się film, w którym modelka prezentuje tę właśnie sukienkę. Produkty w ruchu wyglądają inaczej niż na zdjęciu czy na wieszaku" - powiedział Kreczmar.

Według rozmówcy PAP, pewne kategorie produktów będziemy wkrótce kupować głównie przez internet. Chodzi nie tylko o towary z kategorii AGD czy RTV, ale też "produkty powtarzalne", szybko zbywalne. "Takie jak chemia gospodarcza, środki czystości. Wygodniej je kupować on-line niż chodzić po nie do sklepu. Produkty te relatywnie łatwo sprzedać i analizować dane o ich sprzedaży. Przewagą internetu jest w tym przypadku również możliwość szybkiego wyszukania, gdzie dany produkt jest dostępny i gdzie kosztuje najtaniej" - zauważył ekspert.

Jego zdaniem, jedynym problemem części producentów dóbr szybkozbywalnyh jest to, że dysponują ograniczoną gamą produktów. "Jak jestem marką X i mam w ofercie tylko pieluszki, baterie i 14 innych produktów trudno mi zrobić sklep z tymi towarami. Wtedy wprowadzam sprzedaż opartą o system subskrypcji na produkty. Nie myślę w kategoriach całego koszyka produktów - jak duże platformy sprzedażowe" - wyjaśnił. Dodał, że klient zapisuje się wówczas na określone towary, które są mu cyklicznie dostarczane do domu.

Innowacyjne rozwiązania są również bronią w walce o klienta, po którą sięgają sprzedawcy on-line'owi. "Stosują m.in. specjalne przyciski, które przykleja się np. na pralkę. Jak kończy mi się proszek do prania, naciskam przycisk, co przez sieć wifi jest przekazywane na moje konto zakupowe np. w Amazon i produkt trafia automatycznie na moją listę zakupową. Platforma ta ma obecnie w ofercie kilka tysięcy tego typu produktów. Jest to dobry mechanizm dla osób, które szukają codzienniej wygody" - ocenił Kreczmar. Dodał, że trwają też testy dotyczące dostawy towarów przy użyciu dronów.

Inna nowinka to inteligentny głośnik Amazon Echo. "Zamontowany w domu służy do składania zamówień na zakupy. Gdy wymieniam nazwę produktu, jest on natychmiast umieszczany w koszyku przypisanym do mojego konta" - wyjaśnił Kreczmar. Jak zaznaczył, z tego typu rozwiązań trzeba jednak korzystać z głową, bo platforma promuje w ten sposób głównie swoje marki.

Z kolei internetowe sklepy z kosmetykami starają się odbierać klientów swym tradycyjnym rywalom stosując rozwiązania oparte o wizualizację. "Kosmetyki to kolejna kategoria produktów, które w sposób naturalny przenoszą się do internetu, m.in dzięki trikowi opartemu na wizualizacji. Weźmy kosmetyki do makijażu - dzięki aplikacji typu Augmented Reality w smartfonie możemy od razu na własnej twarzy, w czasie rzeczywistym, samodzielnie przetestować wybrane kosmetyki. Jeśli przypadną nam do gustu możemy je natychmiast kupić".

"Najwolniej do internetu przenosi się branża produktów spożywczych, gdzie jest problem ze świeżością towaru" - wskazał Kreczmar. Dodał jednak, że online'owi sprzedawcy również i tych dóbr nie oddają pola bez walki i wymyślają wciąż nowe sposoby, by odbić część klientów tradycyjnym zieleniakom. "Sprzedawcy produktów spożywczych przygotowują na zmówienie klientów gotowe dania, albo kompletują całe zestawy do samodzielnego przygotowania posiłków w domu. Na Zachodzie to popularne rozwiązanie. Oferują też tzw. diety pudełkowe" - wyliczył Kreczmar.

Według Kreczmara, rola tradycyjnego handlu jest jednak nadal istotna. "Można zauważyć trend polegający na tym, że gracze on-line'owi budują sklepy fizyczne poza internetem. Po to, żeby pokazać produkty klientowi, bo internet nie dociera przecież do 100 proc. ludzi".

Jak ocenia ekspert, w przyszłości prawdopodobnie jeszcze więcej klientów będzie kupować przez Internet. "Na rynek wchodzi pokolenie całkowicie cyfrowe, które będzie miało coraz większą siłę nabywczą. Za granicą - np. w Wielkiej Brytanii - coraz większą rolę odgrywa też starsze pokolenie, zaczynające korzystać z Internetu pod wpływem wnuków - tzw. pokolenie silver surfers" - powiedział. Jego zdaniem "wygra wygoda", wygra ten, kto oferuje najkorzystniejszą dla klienta cenę.

"Handel tradycyjny będzie się musiał do nowych warunków dostosować, przetrwają ci, który zdołają to zrobić najlepiej. Kruczkiem jest świetna obsługa klienta, sklepy, które nie tylko sprzedają produkty, ale też takie, w których możemy napić się kawy, skorzystać z serwisu rowerowego. Młodsze pokolenie jest mniej nastawione na kupowanie, a bardziej na doświadczanie. Ważne jest więc myślenie o tym, w jaki sposób zapewnić nietypowe doświadczenie konsumenckie, wykorzystując przy tym technologie cyfrowe. Z drugiej strony off-line'owi gracze mają większą potęgę finansową. Można więc sobie wyobrazić, że będą kupować konkurentów on-linowych" - ocenił Kreczmar.