Poczta zacieśnia współpracę z państwem, które ma jej pomóc zawalczyć o rynek i poprawić wyniki finansowe. W zamian PP będzie współpracować w ramach „Rodziny 500 plus”. I zawiesi godła we wszystkich urzędach.
SPÓŁKI
Poczta Polska wykreśliła ze swojej strategii debiut na Giełdzie Papierów Wartościowych.
– Na giełdzie trzeba maksymalizować zyski. Poczta ma zaś maksymalizować dobrą usługę, jakość, a nie tylko zyski – tłumaczył Kazimierz Smoliński, wiceminister infrastruktury i budownictwa, w czasie prezentacji planów Poczty na najbliższe pięć lat. Grupa pozostanie w 100 proc. państwową spółką, choć nie wyklucza emisji obligacji i finansowania w ten sposób inwestycji. Przestarzałe systemy informatyczne, brak maszyn do sortowania paczek, automatyzacji i braki kadrowe to dziś kluczowe bolączki jednego z największych polskich pracodawców.
/>
– Zmieniło się jednak podejście rządu do Poczty. Państwo przykłada dziś dużą wagę do rozwoju tej instytucji – mówi Smoliński.
To państwo ma pomóc Poczcie walczyć o rynek. Smoliński wymienia jako przykład współpracę przy programie „Rodzina 500 plus” oraz przymiarki do wykorzystania nieruchomości należących do Poczty w ramach programu „Mieszkanie+”. Przedstawiciele spółki dorzucają cyfryzację usług administracyjnych czy gotowość do pełnej obsługi pocztowej i logistycznej spółek Skarbu Państwa oraz administracji publicznej.
Ubiegły rok grupa zakończyła na minusie – 65,3 mln zł. Ale jak podkreślają jej przedstawiciele, strata jest i tak niższa od spodziewanej, poza tym spółka w końcu odnotowała wzrost przychodów. Te kurczyły się w ostatnich latach ze względu na spadający wolumen tradycyjnych przesyłek i ostrą konkurencję. Podnoszenie przychodów to jeden z priorytetów zarządu. Do 2021 r. mają one wzrosnąć z 5,37 mld zł w 2016 r. do 6,9 mld zł, prawie o 30 proc. – Ale nie przewidujemy podwyżek dla przeciętnego obywatela – zapewniają przedstawiciele spółki. W lutym Poczta podniosła ceny listów krajowych średnio o 20 proc. Nie musi się już obawiać konkurencji w tym sektorze ze strony InPostu, który wycofał się z segmentu listowego i ma problemy finansowe.
Nowa strategia zakłada podwojenie przychodów z obszaru kuriersko-paczkowego, pięciokrotny wzrost przychodów z usług logistycznych oraz 2,5 razy większe wpływy z usług międzynarodowych. Poczta upatruje szans w rosnącym handlu z Azją i popularności e-handlu.
Prezes PP Przemysław Sypniewski zapowiedział też podwyżki wynagrodzeń. W ostatnich tygodniach w kilku miastach zorganizowano pikiety niezadowolonych pracowników. Związki zagroziły strajkiem i domagają się podwyżek. Zapewne postawią na swoim, bo Poczta ma olbrzymie problemy kadrowe. Obecnie szuka ponad tysiąca pracowników.
Kluczowe w najbliższych latach mają być inwestycje. Poczcie brakuje maszyn pozwalających zautomatyzować sortowanie paczek, a ostatni system informatyczny został kupiony 17 lat temu. Nakłady na inwestycje mają sięgnąć 400 mln zł rocznie.
– Mam też nadzieję, że wróci umundurowanie, które przez lata było chlubą pracowników Poczty Polskiej – mówi Smoliński. Prezes Poczty w rozmowie z DGP przyznaje, że spółka analizowała potencjalne koszty umundurowania pracowników placówek i listonoszy. Ale przekroczyły one 50 mln zł i na taki wydatek grupy nie stać. Na razie na pocztę wracają orły – w każdej placówce ma wisieć godło.