Przekazywanie jedzenia z krótkim terminem przydatności do banków żywności nie będzie już darmowe. Opłaty mogą wejść w życie już w 2017 r. Organizacje pożytku publicznego (OPP), które zajmują się zbieraniem i dystrybucją jedzenia, alarmują, że dotacje, które dostają od samorządów, drastycznie spadają.
Jak mówi Marek Borowski, prezes Federacji Polskich Banków Żywności, w Olszynie w ciągu ostatniego roku środki przekazane przez wojewodę zmalały ze 150 tys. zł do 25 tys. zł. W przypadku Łodzi w tym samym czasie nastąpił trzykrotny spadek – do 50 tys. zł, a w Częstochowie aż 10-krotny – do 4 tys. zł. Borowski tłumaczy, że pieniądze są potrzebne na pokrycie kosztów transportu ponoszonego w związku z odbiorem towarów od darczyńców i ich późniejszym rozwiezieniem do potrzebujących.
– Z naszych szacunków wynika, że 100 zł za tonę darowanych towarów w pełni by wystarczyło. Tym samym opłata byłaby trzykrotnie niższa od tej, którą sklepy dziś ponoszą w związku z utylizacją produktów. Dzięki temu to rozwiązanie byłoby ciągle bardziej korzystne dla firm – komentuje Marek Borowski.
Tesco, współpracujące z bankami od 2013 r. i które przekazało łącznie już 2800 ton żywności, przyznaje, że jak dotąd szczegóły dotyczące ewentualnych opłat za odbiór produktów nie były z nikim omawiane. – Dlatego trudno nam komentować propozycję. Podkreślę jednak, że zwiększając liczbę naszych sklepów uczestniczących w projekcie, już teraz wspieramy banki finansowo – informuje Michał Sikora, kierownik ds. komunikacji w Tesco Polska.
Eksperci uważają jednak, że po wprowadzeniu opłaty przez banki żywności charytatywność w Polsce stanie pod znakiem zapytania. Trudno też będzie namówić do współpracy z OPP nowe firmy. Efekt będzie taki, że w Polsce będzie marnowało się jeszcze więcej żywności niż teraz. Obecnie jest to 9 mln ton, co daje naszemu krajowi niechlubne 5. miejsce w europejskim rankingu krajów marnujących żywność. – Obawy są zasadne. Szczególnie że rozwiązanie utylizacji jest bardziej znane sieciom, w związku z tym łatwiej im po nie sięgnąć – komentuje Karol Stec z departamentu prawnego Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Ratunkiem dla OPP miała być ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności. Projekt utknął jednak na etapie prac w Senacie i nie wiadomo, kiedy wejdzie w życie (mówiło się o 2017 r.). Zgodnie z art. 3 ustawy sprzedawcy żywności zostaliby zobowiązani do zawarcia z OPP pisemnej umowy na przekazywanie niesprzedanego jedzenia na cele społeczne. Przez „sprzedawców żywności” rozumie się sklepy o powierzchni powyżej 250 mkw. i przychodach ze sprzedaży produktów żywnościowych na poziomie co najmniej 50 proc. ogólnych przychodów z handlu. Jeśli sprzedawca nie zdecyduje się oddać produktów, a te się zmarnują, będzie musiał zapłacić organizacji, z którą zawarł umowę, 10 gr za każdy kilogram odpadów.