Dwie najpotężniejsze w Afryce gospodarki przeżywają poważne kłopoty, co źle wróży całemu kontynentowi. Nigeria oficjalnie wkroczyła właśnie w recesję, a Południowa Afryka cudem uniknęła zapaści.

Wyniki gospodarcze drugiego kwartału okazały się złe dla obu państw uważanych za najbogatsze w Afryce. Nigeria - dumnie obnosząca się przez dwa ostatnie lata z przyznanym jej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) tytułem najbogatszego kraju Afryki - w sierpniu straciła to miano na rzecz poprzedniej liderki, Republiki Południowej Afryki. O ile w pierwszym kwartale Nigeria zanotowała spadek gospodarczy rzędu 0,36 proc., to drugi kwartał zakończyła na jeszcze większym minusie –2,06 proc. Ekonomiści uznają dwa kolejne kwartalne spadki gospodarcze za oficjalny początek pierwszej od dwudziestu lat recesji. Eksperci z MFW przewidują, że 2016 r. nigeryjska gospodarka zakończy spadkiem ok. -2 proc.

Głównym powodem nigeryjskich kłopotów jest niemal całkowite uzależnienie tego kraju od dochodów ze sprzedaży ropy naftowej. Stanowią one trzy czwarte wszystkich dochodów państwa i ponad 90 proc. dochodów z eksportu. Trwające drugi rok spadki cen ropy naftowej na światowych rynkach (w 2014 r. za baryłkę ropy płacono znacznie ponad sto dolarów; dziś mniej niż pięćdziesiąt) spustoszyły budżet państwa, szacowany na ten rok na ponad 6 mld dolarów, z czego jedna trzecia miała pochodzić ze sprzedaży ropy naftowej. Spadki cen ropy są zresztą powodem kłopotów gospodarczych (a w ich rezultacie także politycznych) wszystkich afrykańskich potęg naftowych – Gabonu, Gwinei Równikowej, Angoli.

Budżet zakładał utrzymanie wydobycia na poziomie 2,2 mln baryłek dziennie, co czyniło Nigerię największym eksporterem ropy naftowej w Afryce. Jednak wiosną w Delcie Nigru - zagłębiu naftowym kraju - wybuchła dywersyjna wojna partyzancka, prowadzona przez miejscowe bojówki domagające się od rządu federalnego, by większą część petrodolarowych zysków pozostawiał tam, skąd "czarne złoto" pochodzi. W wyniku ataków na rurociągi należące do zachodnich koncernów naftowych wydobycie ropy spadło do 1,7 mln baryłek dziennie, a Nigeria straciła na rzecz Angoli tytuł największego wydobywcy tego surowca w Afryce.

Kłopoty Nigerii są tym boleśniejsze, że jeszcze kilka lat temu uchodziła za przykład gospodarczego sukcesu w Afryce. Po dziesięcioleciach upadku, wojskowych tyranii i korupcji, nigeryjskie władze podjęły reformy. Wielkie nadzieje wiązano z objęciem rządów w Abudży w maju 2015 r. przez b. generała Muhammadu Buhariego, który nawet jako wojskowy dyktator w latach 1983-85 uchodził za człowieka o nieposzlakowanej uczciwości i nieprzejednanego wroga korupcji. Ale zamiast "wielkiej zmiany", jaką obiecywał Buhari, wraz z jego prezydenturą w Nigerii zaczęły się gospodarcze kłopoty. Gospodarka, która w 2014 r. odnotowała jeszcze ponad 6-procentowy wzrost, w 2015 r. zahamowała i zakończyła rok z wynikiem 2,8 proc. Rok 2016 upływa już wyłącznie ponad znakiem spadków. Towarzyszy im coraz mniejsze zaufanie zagranicznych inwestorów (poza sektorem naftowym), wzrost inflacji, a także przyrost demograficzny. Licząca ok. 200 mln ludności Nigeria jest najludniejszym krajem Afryki (szacuje się, że co piąty-szósty Afrykanin jest Nigeryjczykiem). Według prognoz demografów w 2050 r. ludność Nigerii przekroczy 400 mln, a na koniec XXI wieku może sięgnąć miliarda.

Południowa Afryka odzyskała miano najbogatszego kraju kontynentu nie dzięki własnym sukcesom, lecz kłopotom Nigerii. Jej też wróżono zresztą recesję. W pierwszym kwartale gospodarka spadła o 1,2 proc. Znacznie lepszy okazał się drugi kwartał, kiedy zanotowano 3,3-procentowy wzrost. Minister finansów Pravin Gordham i gubernator Południowoafrykańskiego Banku Rezerw Lesetja Kganyago zapewniają, że - przynajmniej w tym roku - recesja RPA nie grozi. Jednocześnie Kganyago, który na początku roku przewidywał, że gospodarka nie odnotuje żadnego wzrostu, teraz jest większym optymistą i wzrostów się spodziewa, jednak wciąż zbyt niskich, by kraj mógł poradzić sobie z problemami biedy, bezrobocia i nierówności społecznych.

Kłopoty gospodarki południowoafrykańskiej wynikają głównie z trwającej kolejny rok i najgorszej od pół wieku klęski suszy, a także korupcji oraz fatalnych rządów prezydenta Jacoba Zumy i jego ministrów, które podważają wiarygodność kredytową i inwestycyjną RPA.

Za gorzkie podsumowanie kłopotów gospodarczych potęg Afryki może posłużyć ubiegłotygodniowy komentarz ekonomicznego eksperta z BBC. "Jeśli porównać rywalizację RPA i Nigerii o miano najbogatszego kraju Afryki do wyścigów konnych, to należałoby powiedzieć, że idą łeb w łeb. Ale nie galopują, która pierwsza, tylko wloką się ledwie truchtem. Obie wydają się u kresu sił i potrzebują wsparcia".