Jeśli w światowych mediach finansowych śledzić dyskusje o polityce pieniężnej, można odnieść wrażenie, że banki centralne drukują pieniądze w tempie niewidzianym wcześniej, a mimo to nie kończy się to zwiększeniem tempa wzrostu PKB ani wzrostem inflacji. W konkluzji stwierdza się najczęściej, że bankom wciąż brakuje amunicji.
Prawda jest jednak zupełnie inna, przynajmniej jeśli spojrzeć, jak dużo pieniędzy banki w rzeczywistości dodrukowują. Jeśli przeanalizujemy coś, co nazywamy bazą monetarną, zobaczymy, że polityka pieniężna jest daleka od bycia najbardziej akomodacyjną w historii. W ciągu ostatnich dwóch lat światowe warunki monetarne znacząco się utwardziły.
Jeśli spojrzymy na całkowitą bazę monetarną dwudziestu największych gospodarek świata (G20), tempo jej wzrostu zmalało niemal do zera z 14 proc. rocznie na początku 2014 r. To dość znaczące zaostrzenie polityki pieniężnej, przede wszystkim wynikające z zakończenia luzowania ilościowego przez system amerykańskich banków centralnych, które właśnie zaczęły podnosić stopy procentowe. Zaostrzanie amerykańskiej polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną zostało wyeksportowane do państw i terytoriów utrzymujących bardziej lub mniej stały kurs walutowy wobec dolara, jak Hongkong albo Arabia Saudyjska, lub też do państw, które podążają w ślad za kursem dolara, jak Chiny.
Jeśli więc spojrzymy na światową bazę monetarną na przestrzeni ostatnich dwóch lat, łatwiej nam będzie zrozumieć, dlaczego widzimy rosnące zamieszanie finansowe, które w ciągu ostatniego roku, dwóch doprowadziło do znaczącego spadku cen towarów konsumpcyjnych i dlaczego w wielu częściach świata obserwujemy deflację. Polityka pieniężna na świecie nie jest ekspansywna. Jest zbyt restrykcyjna. Możliwe, że akurat Stany Zjednoczone potrzebują jej stopniowego zaostrzenia, ale nie można tego powiedzieć o większości innych państw. Można z tego wyciągnąć wniosek, że coś, co nazywaliśmy blokiem dolarowym, powoli zaczyna się rozpadać.
Coraz więcej państw odchodzi od przywiązania swojego pieniądza do waluty amerykańskiej. W ostatnich latach choćby tak znaczący eksporterzy, jak Azerbejdżan czy Kazachstan, porzucili sztywne kursy manata i tenge wobec dolara i zdecydowali się na znaczącą dewaluację swoich walut. Najważniejszą zmianę obserwujemy w Chinach, które oficjalnie odeszły od przywiązania juana do dolara, zaś tamtejszy bank centralny ogłosił, że będzie stopniowo wprowadzał swobodniejszy kurs waluty. Jeśli mamy zrozumieć, w którą stronę zmierza światowa ekonomia, musimy pojąć, w którą stronę zmierza polityka monetarna. Nie dajmy się zaślepić niskim stopom procentowym.