Pogrom – tak osoby, które w ubiegłym roku starały się o dotacje na założenie własnej firmy w internecie, komentują wyniki konkursu. Na 1850 firm, które złożyły wnioski o unijne wsparcie, pieniądze dostanie zaledwie 160 przedsiębiorców. Maksymalnie po 560 tys. zł.
– Tego można było się spodziewać – twierdzi Przemysław Żyła, niezależny ekspert w dziedzinie funduszy unijnych. Według niego po awanturze wokół e-dotacji (Działanie 8.1 w programie Innowacyjna Gospodarka), która miała miejsce na przełomie 2009 i 2010 roku – chodzi o olbrzymie kolejki i późniejsze protesty firm, które nie dostały dotacji – urzędnicy dokręcili śrubę przedsiębiorcom. Ocenia, że przez konkurs przeszły tylko bardzo dobrze przygotowane projekty. Patrycja Zielińska, wiceprezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, twierdzi, że czas, w którym środki z Działania 8.1 służyły do budowania e-biznesu w polskim internecie, już minął. Dzięki funduszom unijnym powstało 1350 nowych firm świadczących usługi w sieci. Teraz agencja chce przyznawać dotacje tylko najlepszym projektom. Dowodem na to mają być właśnie wyniki konkursu.
Głównym powodem, przez który urzędnicy odrzucali wnioski, były słabo przygotowane założenia ekonomiczne pomysłów na własny e-biznes. Przedsiębiorcy, którzy starali się o dotacje, nie potrafili udowodnić, że ich firmy będą w przyszłości zarabiać. Nacisk na wyniki finansowe to jedna z nowych reguł przyznawania wsparcia w Działaniu 8.1, która została wprowadzona w połowie 2010 roku. – Oceniając wnioski, patrzyliśmy na to, jak projekty będą na siebie zarabiać. Tymczasem w większości przypadków polityka cenowa była opisana chaotycznie. Wnioskujący nie potrafili także dobrze przeprowadzić analizy konkurencji – mówi Małgorzata Kowalczuk, jeden z zewnętrznych ekspertów, których PARP zatrudniła do oceny wniosków.
Dodaje, że wbrew pozorom osobami, które ubiegały się o dotacje, nie byli studenci lub osoby, które właśnie ukończyły studia. Dominowali trzydziestolatkowie, którzy powinni poradzić sobie z przygotowaniem biznesowych założeń zgłaszanych do konkursu projektów.
Dodatkową słabą stroną e-firm była ich niska innowacyjność. Pomysły na biznes powielały te już funkcjonujące na polskim rynku. Według Żyły firmy, którym nie udało się przejść konkursu, będą starały się do końca walczyć o pieniądze z UE. Dlatego należy spodziewać się, że PARP zostanie zalana falą protestów i odwołań.
Odrzucenie ponad 90 proc. wniosków spowodowało, że po raz pierwszy w historii Działania 8.1 przedsiębiorcy nie podzielą między siebie całej przeznaczonej na konkurs puli dotacji. Trafi do nich blisko 75 mln zł z ponad 320 mln zł, które zostały przeznaczone na ubiegłoroczny nabór. Nie wiadomo, co stanie się z resztą pieniędzy. Na pewno część z nich pójdzie do firm, które skutecznie się odwołają. Reszta może zostać przesunięta na inny rodzaj dotacji dla przedsiębiorców w programie Innowacyjna Gospodarka.
W tym roku konkurs na e-biznes odbędzie się w maju. Do wzięcia w nim będzie 77 mln euro.