Inwestycje polskich elektrowni mogą się opóźnić, bo dostawcy zamontowali w europejskich siłowniach kotły z niespełniającej norm stali.
Inwestycje polskich elektrowni mogą się opóźnić, bo dostawcy zamontowali w europejskich siłowniach kotły z niespełniającej norm stali.
Firmy energetyczne w naszym kraju przygotowują się do inwestycji w nowe bloki. Największe inwestycje warte kilkanaście miliardów złotych chce przeprowadzić Polska Grupa Energetyczna (PGE). Trudno jednak będzie znaleźć wykonanców. Alstom, Hitachi, Doosan oraz IHI – najwięksi na naszym kontynencie generalni wykonawcy prac energetycznych – będą musiały naprawiać elementy ciśnieniowe w elektrowniach powstających przede wszystkim w Niemczech. Przedstawiciele tych firm nie chcą rozmawiać o sprawie.
Co najmniej 13 nowo budowanych w Europie bloków energetycznych i bliżej nieokreślona liczba zmodernizowanych jest wyposażonych w kotły węglowe z niespełniającej norm stali o takiej samej nazwie, jaką nosił radziecki przedwojenny czołg – T24. Problem ujawniony został przy próbach rozruchu i dotyczy gigantycznej mocy wytwórczej co najmniej 10 tys. MW. To mniej więcej 40 proc. tego, co wytwarza się w Polsce.
Według naszych informacji feralna stal użyta do produkcji była rekomendowana przez izbę handlową zrzeszającą europejskich producentów energii i to właśnie dlatego była masowo używana przy budowie nowych bloków, najprawdopodobniej w elektrowniach należących m.in. do RWE, Vattenfall, EoN. Dostawcami stali były, według nieoficjalnych informacji, m.in. koncerny stalowe Mannesmann oraz Vallourec.
Wkrótce wszyscy zainteresowani – przedstawiciele największych koncernów energetycznych w Europie oraz generalni wykonawcy i producenci stali – mają się spotkać i wspólnie szukać rozwiązania.
Choć u nas T24 może być używana na podstawie europejskich certyfikatów, naszego rynku sprawa na szczęście nie dotyczy.
– Słyszałem o problemach ze stalą. Mogę jedynie zapewnić, że Rafako nie używa tego surowca. Słyszałem też, że ma dojść do konsensusu w sprawie pokrycia kosztów napraw, które trzeba liczyć w miliardach euro – twierdzi Mariusz Różacki, prezes Rafako, polskiej spółki produkującej kotły energetyczne. Rozwiązanie musi uwzględniać przychody utracone przez elektrownie, w których nie będzie można w terminie uruchomić produkcji energii.
Polska Grupa Energetyczna zbiera informacje dotyczące problemów z instalacjami z wadliwej stali. „Jesteśmy zaznajomieni z zagadnieniem dotyczącym problemów z pękaniem elementów wysokociśnieniowych i wysokotemperaturowych wykonanych ze stali o handlowej nazwie T24” – napisała spółka w oświadczeniu przesłanym do „DGP”.
PGE analizuje poszczególne przypadki na podstawie informacji uzyskiwanych od inwestorów, wykonawców, firm projektowych i doradców. Chodzi o to, aby błędy nie zostały powtórzone przy budowie bloków w naszym kraju.
– Dla nowych projektów zostaną opracowane stosowne specyfikacje techniczne oraz zapisy kontraktowe umożliwiające uniknięcie aktualnie występujących problemów z tym konkretnym rodzajem stali – twierdzi PGE.
Również Tauron nie obawia się wadliwej stali. – Podmioty z Grupy Tauron, które będą realizować inwestycje wytwórcze, znają problem. Nie dotyczy on już zrealizowanych naszych projektów – twierdzi Małgorzata Rusinek z biura prasowego Tauronu. – Umowy na wszystkie planowane inwestycje będą przewidywały w swoich zapisach wykorzystanie technologii i materiałów jak najkorzystniejszych dla danego projektu, czyli pozbawionych wspominanych wad – dodaje Małgorzata Rusinek.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama