- Wzrost PKB w tym roku może być bliższy 2 proc., a nie 0,8, jak mówiono - mówi Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju.



Rok temu usłyszeliśmy o Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, ale nadal nie jest przyjęta. Kiedy to nastąpi?

Zakładam, że na przełomie stycznia i lutego. Ten dokument przeszedł całą rządową ścieżkę związaną z planowaniem strategicznym. Na początku była koncepcja zapowiedziana w Planie na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, przyjętym w lutym 2016 r. przez rząd. Na tej postawie zostały przygotowane najpierw założenia, a potem już właściwy dokument, czyli strategia, która została upubliczniona w lipcu. To rozpoczęło proces konsultacji społecznych. Formalnie miały trwać do końca września, ale uwagi docierały do nas jeszcze nawet w listopadzie. W grudniu rozpoczęły się konsultacje międzyresortowe i teraz jesteśmy na etapie szlifowania ostatecznej wersji dokumentu.

Jakie najważniejsze zmiany zostały wprowadzone w wyniku konsultacji?

Było duże zainteresowanie kilkoma obszarami w strategii m.in. energetyką. Z kolei na poziomie regionalnym bardzo wiele zapytań i uwag dotyczyło polityki regionalnej i możliwości włączenia samorządów w realizację strategii. Największym zainteresowaniem cieszyły się tzw. projekty strategiczne, jakie umieściliśmy strategii. Z zadowoleniem stwierdzam, że praktycznie nie była kwestionowana diagnoza, jaką przedstawiliśmy, podobnie jak nie było większych głosów krytycznych wobec celów zapisanych w strategii.

Jakie były postulaty dotyczące energetyki?

Dopóki rząd nie przyjmie strategii nie chcę mówić o szczegółowych rekomendacjach.

Mówiąc o tym, czego dotyczyły konsultacje SOR wymienił pan projekty strategiczne. Na czym polegała ich weryfikacja, czy jakieś zostały skreślone a jakieś dodane?

Mieliśmy ich powyżej 200 i staraliśmy się tę listę urealnić, by faktycznie znalazły się na niej te, które mają duże szanse na wejście w życie, zwłaszcza dzięki współpracy z biznesem prywatnym. Już niebawem decyzję o ostatecznym jej kształcie podejmie rząd. Projekty strategiczne stanowią zestaw przedsięwzięć o zróżnicowanym charakterze – legislacyjnym, instytucjonalnym czy inwestycyjnym. Projekty flagowe zaś nakierowane są na stworzenie określonych produktów lub usług w konkretnych branżach. Wśród projektów strategicznych znajdą się takie przedsięwzięcia jak Nowa polityka przemysłowa, Strategia transformacji do gospodarki niskoemisyjnej, Polska Platforma Przemysłu 4.0, Pakiet Konstytucja Biznesu czy Program „Start in Poland”. Natomiast wśród projektów flagowych znajdują się takie przedsięwzięcia jak projekt E-bus i e-Car z zakresu elektromobilności, a w dziedzinie cyberbezpieczeństwa i analizy danych ośrodek Cyberpark Enigma. Zawarta w SOR lista projektów ma charakter otwarty i może być uzupełniana o nowe inicjatywy, będące odpowiedzią na pojawiające się potrzeby i wyzwania. Poszczególne projekty – na etapie operacyjnym – mogą być łączone w szersze bloki – „programy” w rozumieniu projektowym.

Co nowego zobaczymy w planie po konsultacjach?

Strategia wniosła do dyskusji kwestię zrównoważonego rozwoju. Chodzi nie tylko o koncentrację naszych wysiłków rozwojowych na najlepiej zorganizowanych terytoriach naszego kraju zwłaszcza aglomeracjach, ale na obszarach wiejskich oraz w małych czy średnich miastach. To budziło olbrzymie zainteresowanie w całym kraju: ekspertów, samorządowców, ale też mieszkańców. To cieszy, bo jednym z naszych priorytetów jest wzrost inkluzywny, czyli pozwalający korzystać z dobrodziejstw rozwoju gospodarki wszystkim obywatelom, a nie wybranym grupom.

A czy efektem konsultacji jest włączenie do strategii jakiś nowych instrumentów?

Dopracowaliśmy planowane działania dla małych i średnich miast i obszarów wiejskich. Do tej pory były to działania znikome i niewystarczające. Chcielibyśmy by inwestorzy i polscy, i zagraniczni, ze swoimi przedsięwzięciami trafili także do tych mniejszych i średnich miejscowości. Jesteśmy w kontakcie z inwestorami i choć nie możemy nikogo do tego zmusić to możemy ich przekonać do inwestycji w takich miejscach.

Ale już dziś są takie instrumenty jak specjalne strefy ekonomiczne?

Tak, to kolejna kwestia. W ostatnich tygodniach mamy mnóstwo decyzji o poszerzeniu stref pod konkretne inwestycje. To także instrument w rękach państwa. Mamy gotowy program wsparcia dla miast tracących swoje znaczenie i funkcje społeczno-gospodarcze, wkrótce będziemy chcieli go pokazać.

Czyli dla byłych miast wojewódzkich

W dużej mierze tak, ale nie tylko. Bo jak spojrzymy na mapę największych polskich miast, nie tylko wojewódzkich, to widzimy jeden niepokojący trend. Większość tych miast traci mieszańców. Przybywa ich tam, gdzie najatrakcyjniej wygląda rynek pracy, czyli w Warszawie, Krakowie czy Rzeszowie, jednak zdecydowana większość miast mieszkańców traci. O ile tracą ich na rzecz ościennych gmin to mały problem, bo to naturalny proces suburbanizacji i powstawania tzw. miejskich obszarów funkcjonalnych. Ale jeśli wyjeżdżają oni na stałe, często za granicę, to trend taki jest bardzo niepokojący. Jeszcze gorzej, gdy dotyczy to miast małych czy średnich. Tam dużych pracodawców w zakładach przemysłowych jest niewielu czasami tylko jeden. Strata tego typu inwestora stanowi tragedię dla regionu.

Tylko pytanie czy strategia oparta na strefach nie tworzy konfliktu między celem zrównoważonego rozwoju. Przecież strefy skupiają inwestorów w wyznaczonych miejscach. Do tego często są one konkurencją dla już istniejących poza strefami polskich firm. Czy rząd ma pomysł, jaka powinna być strategia wobec stref w ciągu kilkunastu lat?

Dyskusja na temat tego, co zrobić ze strefami, toczy się w rządzie. Powstały w latach 90-tych, by ściągać zagranicznych inwestorów i ożywić miejsca tracące znaczenie gospodarcze. Oczywiście my byśmy chcieli, by Polska była jedną wielką strefą specjalną, do której wszyscy chętnie przyjeżdżają. Tylko musimy pamiętać, że mamy konkurencję naszych sąsiadów. Wszyscy mają tego typu instrumenty. I jeśli przychodzą do nas duzi inwestorzy, to pytają czy są u nas strefy. Więc odejście od tego modelu nie jest takie proste. Będziemy w tym roku na ten temat dyskutować. Na pewno to, co zmieniliśmy już to warunki inwestowania w strefach, umożliwiając to firmom średnim i mniejszym, a to automatycznie otworzyło drzwi stref dla polskich podmiotów. To powoduje, że zdecydowanie wzrosła liczba polskich inwestorów w strefach. Dziś to już praktycznie pół na pół z zagranicznymi. Doświadczenie pokazuje, że ulgi w strefach to nie jedyna zachęta do zakładania w nich firm. Mimo, że istnieje zwolnienie z połowy podatku CIT to żadna firma tego w całości nie wykorzystała. Liczą się za to inne kwestie lokalizacja, infrastruktura, lokalny rynek pracy.

Szykują się jakieś kolejne duże inwestycje zagraniczne?

Oczywiście, ale o szczegółach nie mogę jeszcze mówić. Na pewno pokazanie naszej strategii spotyka się z bardzo pozytywnym oddźwiękiem za granicą nie tylko wśród inwestorów, ale także w instytucjach międzynarodowych. Mamy bardzo pozytywne sygnały z Komisji Europejskiej, Banku Światowego czy ONZ. Podoba się im zapisanie w strategii wspierania innowacji czy inkluzyjnego wzrostu. Ta strategia spotyka się z pozytywnym przyjęciem w krajach, z których płynie kapitał z dużą wartością dodaną i w samych firmach zainteresowanych nowymi miejscami do inwestycji. Im podoba się, że konkretyzujemy oczekiwania wobec inwestorów strategicznych. Pokazujemy, które branże uważamy za przyszłościowe i które chcielibyśmy u siebie widzieć. To dotyczy inwestycji z wysokimi technologiami czy wykorzystywania potencjału naszego kraju do badań i rozwoju. Inwestycje, o których było głośno w zeszłym roku, takie komponenty mają. To dotyczy Mercedesa, Toyoty, LG czy Lufthansy. My chcemy ten trend kontynuować w tym i w kolejnych latach.

Skoro jest tak dobrze to, czemu nie jest dobrze. Mamy spadające inwestycje w kolejnych kwartałach. W czwartym także nie musi być dobrze, bo mamy bardzo wysoką zeszłoroczną bazę, bo rok temu finiszowano z unijną perspektywą.

Faktycznie w IV kwartale 2015 r. trzeba było finiszować w wydaniem pieniędzy z poprzedniej unijnej perspektywy. W końcówce tamtego roku w ciągu półtora miesiąca musieliśmy zebrać faktury na ponad 30 mld zł. To był potężny bodziec dla gospodarki, czego świadectwem był wzrost PKB w IV kwartale na poziomie 4,6 proc. Stąd ta baza jest faktycznie bardzo wysoka. A z drugiej strony mieliśmy kompletnie nieprzygotowaną nową perspektywę i to zarówno, jeśli chodzi o inwestycje prywatne jak i publiczne. Zresztą w wielu segmentach te rodzaje inwestycji są ze sobą ściśle powiązane. Jest jeszcze jeden element: podmioty publiczne i prywatne zaangażowane w finisz poprzedniej perspektywy były mocno nazwijmy to zmęczone po intensywnej końcówce roku i na początku nowego nie działały tak energicznie. Na inną kwestię zwrócił uwagę szef Europejskiego Banku Inwestycyjnego Werner Hoyer, że w krajach demokratycznych, gdzie następuje zmiana władzy po długim okresie rządzenia, a u nas były to dwie kadencje, i przychodzi nowa ekipa, następuje okres przejściowy. Gospodarka „zastanawia się”, co się będzie działo. Widzieliśmy to u nas rok temu jak wiele osób wieszczyło, że będzie katastrofa, potężny deficyt i gospodarka się załamie. Do tego mieliśmy dziurę w inwestycjach publicznych z powodu nieprzygotowania obecnej perspektywy. W listopadzie 2015 roku wszystkie wskaźniki dotyczące inwestycji ze środków unijnych z nowej perspektywy były bliskie zera, mimo, że zaczęła się ona w 2014 r.

A dziś jak to wygląda?

Widać, że ten okres przejściowy mija. Tak relatywnie silnej pozycji jak obecnie w wykorzystaniu unijnych funduszy nigdy nie mieliśmy. Dziś udział Polski w ogólnej liczbie funduszy europejskich wynosi 23 procent. Ale nasz udział w płatnościach z nowej perspektywy, jakie zatwierdziła już Komisja Europejska to 36 proc. na koniec listopada 2016 r. Jak sprawdziłem swoje analizy z poprzednich lat, dotychczas najlepszy wynik wynosił 21 proc., zazwyczaj było to niżej. To pokazuje, że na nas opiera się polityka spójności. Oczywiście, jeśli porównamy te wypłacone euro do wartości naszego portfela w tej perspektywie, to w takim rankingu jesteśmy na siódmym miejscu na 28 krajów, ale jeszcze rok temu byliśmy na końcu. To i tak nasz najlepszy wynik w historii. W ciągu roku korzystania z tych funduszy nadrobiliśmy zaległości, ale nie chodzi o statystki, tylko, żeby inwestowanie tych pieniędzy było efektywne i przełożyło się na PKB.

A szybko to zobaczymy?

Jeśli chodzi o wskaźniki wykorzystania unijnych funduszy to widać to było już od lipca. Ale już zaczyna to być widać w realnej gospodarce, poprawia się stan branży budowlano-montażowej. Przez dwa kolejne miesiące – październik i listopad – mieliśmy wzrost, oczywiście nie rok do roku, bo jak mówiliśmy w zeszłym roku była wysoka baza, ale miesiąc do miesiąca. Branża wychodzi z dołka. Rośnie także produkcja przemysłowa. W grudniu mieliśmy kilkunastoprocentowy wzrost zamówień w sektorze produkcyjnym. Wzrósł rekordowo PMI, czyli wskaźnik koniunktury. Jestem przekonany, że wzrost PKB z III na IV kwartał ubiegłego roku na pewno będzie wysoki.

Czyli powyżej 1 procenta PKB, bo szacunki były 0,8 czy 0,9 procent?

Myślę, że może być nawet bliższy 2 procent. Mamy silny bodziec konsumpcyjny, w listopadzie było to 7,4 proc. Powinien być także widoczny silny bodziec inwestycyjny z uwagi na rozruszanie inwestycji unijnych.

Ale są problemy, widać kłopoty z inwestycjami na kolei?

W perspektywie krótkoterminowej one ruszyły, w tym roku po korekcie planów w dół, inwestycje na kolei miały wnieść nieco powyżej 4 mld zł. I wynik jest w pobliżu tego celu. Ale to nie jest stan oczekiwany, bo to połowa tego, co kolej w ostatnich latach mogła zrobić. Już wykorzystywała środki na poziomie 8 mld zł rocznie. W tej perspektywie ten sektor ma do wykorzystania grubo powyżej 60 mld zł i musi przyspieszyć. Niestety zabrakło wyobraźni i nie zostały przygotowane projekty na nową perspektywę, a ich nie przygotowuje się szybko, często nawet nie w ciągu roku. Więc choć nie możemy powiedzieć, że wszytko się tu załamało, bo mocno ruszyliśmy z nową perspektywą, to moją obawą są harmonogramy realizacji tych inwestycji. Z doświadczenia wiemy, że z powodu ich skomplikowania czy długotrwałości, praktycznie mało który z nich kończy się w terminie.

Czyli jest ryzyko, że utracimy cześć środków na ten cel w tej perspektywie?

Mogą zaistnieć takie problemy. Podobne pojawiły się już w poprzedniej perspektywie, ale tam mieliśmy np. możliwość przesunięcia pieniędzy na inne projekty w ramach danego sektora. Ale w tej perspektywie takie możliwości są mocno ograniczone.

A widać jakieś inne problematyczne miejsca, jeśli chodzi w wydanie pieniędzy z UE?

To pogramy regionalne. Jeszcze bardziej istotne w tej perspektywie niż w poprzedniej, bo województwa odpowiadają za 40 proc. pieniędzy, podczas gdy w poprzedniej było to 25 proc. Widzimy zmianę tendencji. Na początku poprzedniej perspektywy to regiony znacznie szybciej realizowały programy unijne niż centrum, podczas, gdy teraz jest odwrotnie. Obecnie mniej więcej dwa razy szybciej są realizowane programy krajowe. Plan certyfikacji, czyli zebrania wydatków, ich potwierdzenia i wysłania do Brukseli został zrealizowany na poziomie krajowym w 109 proc., podczas, gdy na poziomie programów regionalnych to 45 proc. Stąd pytanie jak ich realizacja rozłoży się w czasie. A przykładowo duże projekty realizowane w aglomeracjach w ramach tzw. Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, niestety idą bardzo słabo. Ponieważ ich realizacja ma potrwać kilka lat to z mojej perspektywy potencjalnie stanowią tak samo duże zagrożenie jak programy kolejowe. A w programach regionalnych, jest jak mówiłem 40 proc. pieniędzy z UE, Infrastruktura i Środowisko z koleją to kolejne 40 proc. i 20 proc. w pozostałych programach.

A jakie są powody słabszych wyników regionach?

Tu nie widać żadnej reguły. Z jednej strony mamy województwo pomorskie, gdzie zrealizowano już 40 proc. wydatków i to w ogóle najlepszy wynik w kraju, z drugiej kujawsko-pomorskie, gdzie to zaledwie 4,2 proc. Nie ma prawidłowości bez względu czy to województwa duże, średnie czy małe. W każdej grupie są regiony wiodące, ale są też maruderzy.

A czy polityka tu nie miesza. Sejmiki są w większości w rękach opozycji, ta skarży się na CBA. To może mieć związek?

To pytanie do Sejmików. Tylko zwracam uwagę, że najlepiej wydaje pieniądze region pomorski, a trudno jego obecne władze posądzić o polityczne sympatie dla rządu. Natomiast z naszej perspektywy współpraca jest bardzo dobra.