Zdaniem ekonomisty program Morawieckiego "wydaje się być ze wszech miar potrzebny". Jego silną stroną jest właściwe uchwycenie kluczowych dla polskiej gospodarki wyzwań. Plan ten jednak, jak każdy tego rodzaju dokument – mówił ekspert – obarczony jest różnego rodzaju ułomnościami, które mogą zablokować jego realizację.
W ocenie Mazura na finansowanie planu Morawieckiego może wpłynąć – jak powiedział – kwestia "dbania o przestrzeganie reguł prawa i porządku konstytucyjnego”.
„Wydaje się, że problemy, które w tej chwili mamy w naszym kraju, w istotny sposób wpływają już na nastroje inwestorów i mogą nieść za sobą zagrożenie dla tego planu – w sensie możliwości jego sfinansowania” – zauważył ekonomista.
Jego zdaniem, by plan Morawieckiego mógł być zrealizowany, należałoby się oprzeć „pokusie etatyzmu”. „Idzie tu o to, aby znaleźć mądrą równowagę pomiędzy tym, co rynkowe i tym, co publiczne” – wyjaśnił ekspert.
Jak przypomniał, koszt planu Morawieckiego to ok. bilion zł. „Warto pamiętać, że składniki tej kwoty są obarczone różnego rodzaju niepewnościami; pierwsza z nich dotyczy chociażby uruchomienia oszczędności przedsiębiorstw - to kwota ok. 240 mld zł, ale to od decyzji przedsiębiorstw zależy czy będą chciały ten plan” – mówił.
Wśród zagrożeń dla planu Morawieckiego wymienił też niskie oszczędności krajowe i rosnący dług publiczny. Na końcu ekonomista zwrócił uwagę na potrzebę uruchomienia innego myślenia u Polaków, myślenia, które „skłaniałoby obywateli do daleko idącej oszczędności, inwestowania i włączania się w działania, które są zapisane w planie pana premiera Morawieckiego”.
Według ekonomisty konstytucja dla biznesu jest „ogólnym dokumentem”, ale „wydaje się być słusznym w poszukiwaniu dobrych rozwiązań”.
"Strategia na rzecz odpowiedzialnego rozwoju", czyli tzw. plan Morawieckiego złożony jest z pięciu filarów: reindustrializacji, rozwoju innowacyjnych firm, kapitału dla rozwoju, ekspansji zagranicznej oraz rozwoju społecznego i terytorialnego. Sam wicepremier powiedział na konferencji prasowej, że jak plan zostanie wdrożony, przeciętny Kowalski w Polsce będzie za 15 lat zarabiał tyle, co przeciętny obywatel w UE.