Ropa naftowa była wczoraj najdroższa od niemal półtora roku. Powód: najwięksi producenci spoza OPEC zdecydowali się pójść w ślady kartelu.
Ropa o połowę droższa niż rok temu / Dziennik Gazeta Prawna
Cena baryłki zbliża się już do 60 dol. Efekt: notowania są o połowę wyższe niż w grudniu 2015 r. Tak dużej zwyżki cen w skali roku nie było od 2011 r.
Kraje OPEC – Organizacji Producentów i Eksporterów Ropy – porozumiały się w sprawie ograniczenia produkcji pod koniec listopada. Zdecydowano, że wydobycie zostanie ograniczone o 1,2 mln baryłek dziennie, a porozumienie ma obowiązywać przez pół roku. W listopadzie – jak wynika z danych agencji Bloomberga – pompowano 34,2 mln baryłek dziennie. Było to najwięcej w historii. W miniony weekend do porozumienia dołączyły państwa nienależące do OPEC. W ich przypadku wydobycie ma spaść o 558 tys. baryłek. Według najnowszych danych Bloomberga za październik kraje pozostające poza OPEC wydobywały dziennie ponad 45 mln baryłek ropy.
Od lutego, kiedy notowania spadły nawet poniżej 30 dol. za baryłkę, ropa podrożała niemal dwukrotnie. Ta tendencja znajduje odbicie na stacjach benzynowych na całym świecie. Również w Polsce. „Benzyna jest najdroższa od początku września ubiegłego roku, olej napędowy kosztuje najwięcej od początku sierpnia ub.r., a ceny gazu na obecnym poziomie po raz ostatni mieliśmy na stacjach w styczniu ubiegłego roku” – informowała już przed weekendem BM Reflex, firma monitorująca rynek paliw.
Według portalu E-petrol.pl w tym tygodniu litr benzyny Pb95 będzie kosztował średnio 4,64–4,75 zł. Za litr oleju napędowego będziemy płacić 4,52–4,64 zł.
Podwyżki cen na stacjach mają wpływ na całą gospodarkę. To drożejące paliwa były – obok wyższych cen żywności – głównym powodem zakończenia trwającej od połowy 2014 r. deflacji w Polsce. Jak podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny, wskaźnik cen konsumpcyjnych był w listopadzie na takim samym poziomie jak rok wcześniej. Paliwa do prywatnych środków transportu w skali roku podrożały natomiast o 0,7 proc. Ale w porównaniu z grudniem ub.r. ich ceny wzrosły o 3,4 proc. (w grudniu 2015 r. były duże spadki). Wyższe cen paliw mogą spowodować, że więcej będziemy płacić także za inne towary, w przypadku których paliwa i transport są istotną składową kosztów.
„W kolejnych miesiącach będziemy obserwowali stopniowe wzrosty wskaźnika inflacji. Dzięki podwyżce cen ropy naftowej (w styczniu zapewne o ok. 80 proc. w skali roku w przeliczeniu na złote) w ciągu trzech-czterech miesięcy inflacja osiągnie 1,5 proc.” – ocenili we wczorajszej nocie dla klientów ekonomiści mBanku.
Wysokie ceny ropy sprzyjają firmom, które zajmują się wydobyciem i przetwórstwem surowców energetycznych. Kurs Orlenu wynosił wczoraj 80,15 zł, o ok. 5 zł powyżej rekordu wszech czasów z sierpnia ub.r. Notowania Lotosu (wczoraj było to 37,76 zł) są w ostatnich dniach najwyższe od 2013 r.
Eksperci zakładają, że ustalony poziom wydobycia powinien przyczynić się do utrzymania cen w granicach 55–60 dol. za baryłkę. Wskazują jednak, że to, czy produkcja będzie na zakładanym poziomie, nie jest wcale pewne. Nie ma bowiem sposobu na wymuszenie na poszczególnych krajach ścisłego trzymania się uzgodnionych limitów. W przeszłości nierzadko zdarzało się, że były one przekraczane. Dodatkowo porozumienie nie jest powszechne. Nie uczestniczą w nim np. Brazylia czy Stany Zjednoczone. W tym ostatnim kraju wzrost cen ropy skłania producentów do uruchamiania wydobycia z „zamrożonych” dotąd instalacji.